Włócząc się po uliczkach Cuzco, idealnie w porze 'almuerzo' - ichniejszego obiadu, trafiliśmy na lokalną knajpę w podwórzu staych zabudowań.
Półmrok, drewniane, ogromne ławy, lokalna muzyka na żywo i... ' c u y ' w menu..
Teraz albo nigdy!
Całość podana na gigantycznym talerzu stanowiła widok dość koszmarny.
Na pewno nie dla osób o słabych nerwach...
A wrażenia? Chrupiąca, dobrze doprawiona skórka, i deilkatne mięso, w smaku i konsystencji taki trochę wilgotnijeszy kurczak.
I starałam się nie patrzeć na głowę z zębami...
I jeszcze, tekst o cuy'u Piotrka, z naszego manali.pl :)
"Cuy - czyli jak przestałem się bać i polubiłem świenkę morską
„Świnka morska (Cavia porcellus) – gatunek udomowionego gryzonia z rodziny marowatyc. Popularne zwierzę domowe. (…) Pochodzi z Ameryki Południowej, początkowo występowała na terenach Peru, Brazylii i Paragwaju.”
Tyle z Wikipedia.pl
Osobiście traktowałem to zwierzę z pewną dozą nieufności, nie widząc dla niego sensownego zastosowania. Większą dozą kreatywności wykazała się prastara cywilizacja Inków. Otóż Inkowie - zapewne na drodze empirycznych doświadczeń, odkryli, że świnka morska poddana obróbce cieplej zamienia się w smakowity obiad. Szczęśliwie, nie wszystkie zdobycze wymarłych cywilizacji uległy zapomnieniu - w dzisiejszym Peru bez większego problemu można kupić pieczoną świnkę morską (po ichtejszemu - CUY). Oczywiście sprawę należało przebadać osobiście.
Kelner na tacy przyniósł coś wyglądającego na pieczonego szczura – po wstępnych oględzinach NAT, która ma większe doświadczenie z tymi przemiłymi zwierzątkami stanowczo stwierdziła, że to jest nic innego jak tylko pieczony CUY. Po tych słowach otuchy, ochoczo zabrałem się do konsumpcji i ku mojemu zaskoczeniu…polubiłem świnkę morską."
Pozdrawiam ciepło z Cuzco i życzę miłego weekendu!
Nat.
Uuuu gratuluję odwagi, z pyszczkiem trudno zjeść, pewnie jakby było pokrojone, to łatwiej:)
OdpowiedzUsuńBoże.... :(((
OdpowiedzUsuńNie mogę na to patrzeć:((
Przepraszam,ale wszystko wszystkim,ale nie świnka...:(((
Ja rozumiem,ze u nich się je jada,ale jak pokazujesz Nat na blogu polskim, to mysle,ze generalnie szok będzie.
Dla mnie jest. Bo ja mam swinkę morską w domu, to nasz domownik. Jak kot.
Dla mnie osobiscie to jakbyś pokazała na zdjęciach kota lub psa...:(
Sorry,nie gniewaj sie ,ale dla mnie nie do przyjęcia jest to co widzę...
Tak samo dla mnie 😭
UsuńA ja nie rozumiem obruszenia tym daniem. My jemy, np. świnie, a są ludzie dla których jest to zwierze nieczyste i go nie tkną. Ograniczenia leżą w naszej głowie, a ich korzenie tkwią w wychowaniu, doświadczeniach kulturowy, wpojonym tabu itp.
OdpowiedzUsuńW Polsce nie zjadłabym świnki morskiej, ale będąc w Peru nie omieszkałabym spróbować tego lokalnego przysmaku :)
a, zapomniałabym dodać, że miałam świnki morskie w dzieciństwie :)
OdpowiedzUsuńNie musisz czuć się oburzona, nikt CI nie każe. Wypowiadam się tylko o samej sobie. Chyba wolno mi wyrazić swoje zdanie, tak jak każdej innej osobie.
OdpowiedzUsuńgratuluję odwagi...:> ja nie mogę zjeść nawet ryby, gdy ta podana jest z głową, tzn. jem, ale głowę i oczy zakrywam cząstką cytryny, sałatką, czymkolwiek... a taką świnkę? z nóżkami, z zębami? nie na moje nerwy:/ choć, jakby robili filety lub steki ze świnek morskich to pewnie bym spróbowała:>
OdpowiedzUsuńWg mnie wszystko jest dla ludzi i wszystkie tabu jedzeniowe to kwestia kultury, np. w Indiach nie jedzą krów, a w Chinach jedzą psy.
OdpowiedzUsuńSama była przez 8 lat wegetarianką, ale teraz wychodzę z założenia, że jak je się mięso, to każde, bo niesprawiedliwie jest rozgraniczać np. między świnką a świnką morską. Ale to oczywiście prywatna decyzja każdego człowieka, zgodna z jego ideologią i sumieniem.
Ja na taką świnkę bym się skusiła. Chociażby z ciekawości.
Wygląda strasznie. Brr. Nie wiem czy bym dała radę zjeść...
OdpowiedzUsuńWiesz co zaglądałem co jakiś czas na Twojego bloga, ale po dzisiejszym Twoim wpisie chyba już sobie daruje... wybacz, ale samo podanie tej świnki, jak ona wygląda, i jakie są moje osobiste odczucia co do gryzoni, odpychają mnie bardzo od Twojego bloga i osoby. Nie wiem też czy chciałaś się pochwalić tym, że zjadłaś zwierze uważane za większość społeczeństwa za zgoła miłe, czy tym że znajdujesz się w jakimś odległym kraju, ale tym postem na pewno nie wzbogaciłaś pod żadnym względem kulinarnej blogosfery. Wojtek
OdpowiedzUsuńFaktycznie widok dość masakryczny ale tylko ze względu na te zęby... ale różnice kulturowe tylko ubarwiają życie :) u nas jemy świnie, koninę i wołowinę a gdzie indziej ich się nie je z różnych przyczyn nie rozumiem więc obruszenia co poniektórych komentujących. Wierzę, że mięsko było smaczne i pewnie bym się na nie skusiła gdybym mogła tylko spróbować. Kulinarne podróże maja to do siebie, że obfitują w dania dla nas obce, inne niż u nas smaki.
OdpowiedzUsuńA co do osobistych odczuć to kiedyś będąc w Paryżu podano mi żabę, oj pyszna była, delikatna i smakowita tylko miała założoną nogę na nogę ;) co poniektórych to też potrafiło lekko zmrozić.
Zjadłaś świnkę morską?? I ja!! Podziwiam, chyba by mi zabrakło odwagi..
OdpowiedzUsuńbiedne zwierzatko:(
OdpowiedzUsuńZrobiłaś straszne poruszenie tym daniem i nie ma co się dziwić.
OdpowiedzUsuńWygląda okropnie, ale wszyscy mięsożerni jemy zwierzęta tylko w innej formie (w kawałkach) - to daje do myślenia... Sama bym się chyba ze względu na formę i ogólnie na świnkę nie zdecydowała. Nie mniej jednak mięso jadam...
OdpowiedzUsuńJestem tego samego zdania,co Majana...jadalam i jadam rozne nowinki,ale kot,pies czy swinka morska sa absolutnymi "no go",czulabym sie jak kanibal....sorry....:(
OdpowiedzUsuńAle tak naprawde,to pewnie wiedzialas,ze wywola ten post spore poruszenie...
Przerazajace!Absolutnie zgadzam sie z Majanka i Gosia,nigdy by mi to nie przeszlo przez przelyk,makabryczny widok!Tez mialam swinke morska w domu,tym bardziej nie moge patrzec na takie okrucienstwo!Nie sadze abys dobrze przemyslala decyzje wstawienia tego postu,co chcialas udowodnic,ze cie nie zemdlilo,wybacz,ale mnie wlasnie zrobilo sie niedobrze!
OdpowiedzUsuńWrzuciłam tego posta zupełnie świadomie, i zupełnie n i e dlatego żeby się, jak niektórzy z Was twierzą, 'napiąć'. Aczkolwiek fakt, wiedziałam że wywoła to poruszenie.
OdpowiedzUsuńBlog jest o 'kulinarnych podróżach' i czuję się zobowiązana pokazać Wam, co tutaj, w tej sytuacji jest to Peru, się je. I faktycznie, uwierzcie mi że świnki morskie są tu od wieków i jeszcze przez Inków najpopularniejszymi obok kurczaków zwierzętami hodowanymi dla mięsa. I tylko dla mięsa. Taki jest fakt.
Ja też miałam jako dziecko świnki morskie, ale podróżując staram się otworyć na kulturę w jakiej przebywam, i tak, przełałam się i skosztowałam. Porównujecie to do jedzenia psów przez Chińczyków. Otóż w zeszłym roku w Chinach, w przeciągu miesiąca widziałam psa w menu zaledwie kilka razu - nie jada się tam psów. Owszem, można zjeść, ale jest, to tak jak jedzenia małpy, wymysł i kaprys bogatych Chińczyków. A tutaj, tuż obok kurczaka i mięsa wieprzowego, cuy jest podstawą tutejszej diety, co nie jest powszechnie wiadome, a co chciałam pokazać. To trochę jak być we Włoszech i nie skosztować pizzy.
Przepraszam wszystkich, którz poczuli się urażeni czy zdegustowani - nie taki był zamiar.
Każdy kraj ma swoje obyczaje i różne gusta kulinarne. Uszanujemy ich zwyczaje bo to jest normalne w danym kraju. U nas jest inna kultura a tam hoduje się te zwierzęta żeby jeść tak jak u nas kury i króliki. Super artykuł. Pozdrawiam
UsuńMam jeszcze jeden argument dla tych wielce oburzonych miękich serduszek - co z Królikiem??
OdpowiedzUsuńSłodki malutki kicacz równiez jest zwierzęciem przez wielu chodowanym jako maskotka. Jednak nikt nie wznosi świętego oburzenia gdy zajadamy się królikiem. Kto nie sprubował nigdy pasztetu z tego prześliczengo stworzenia?? Wszystko jest kwestią KULTURY więc proszę pruderię zostawić na boku.
Pozdrawiam
MaUpa
Dokładnie zgadzam się
Usuńchoć wygląda to jak dla mnie okropnie, szczerze dziwię się aż takiemu oburzeniu niektórych przedmówców (jednakże nie wątpię, że dla niektórych jest to odrażające). Na miłość boską, czy to nie my, Polacy, wcinamy radośnie kabanosy z konia? nie zastanawiamy się wtedy czy był on kiedyś czyimś przyjacielem, czy nosił kogoś na grzbiecie po to, aby po udowodnieniu swojej bezużyteczności na starość wylądować w rzeźni. Czy nie rozsmakowujemy się w pasztetach z królika, rosole z gołębi, albo nie kosztujemy smażonych ryb w całej ich okazałości? w czym jesteśmy lepsi od tych, którzy jedzą choćby takie "przysmaki", że tak ochoczo ich oceniamy? kulinaria są odrębne w każdej kulturze, niektóre są po prostu bardziej szokujące. pamiętam jak jeszcze kilkanaście lat temu polską społeczność szokowały żabie udka w kanonie francuskich specjalności, teraz mało który odkrywca kulinarny ich nie próbował. owszem, mamy swoje tabu odnośnie jedzenia i to jest piękne, gdyż nas różnicuje, jednakże nie traktujmy kogoś jak trędowatego tylko dlatego, że zapragnął egzotyki. przecież nikt nie wprowadza pieczonych świnek morskich do naszych menu, zostały tam, gdzie ich miejsce. szacunku i zrozumienia. zacznijmy od kuchni.
OdpowiedzUsuńWygląda po prostu okropnie!! (nawet na talerzu się nie mieści) Ale nie mieszam się do tych wszystkich rozważań wyżej- kulinarne podróże zobowiązują do różnych doświadczeń! ;) Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńNo to włożyłaś kij w mrowisko, żeby nie powiedzieć widelec w świnkę :)
OdpowiedzUsuńPowinna być wersja dla Europejczyków - bez pyszczka i łapek.
Rozumiem poruszenie, bo ja pewnie też bym nie zjadła, ale blog jest kulinarny, więc chyba każde "danie" jest uzasadnione. Ja doceniam i odwagę konsumpcji i publikacji.
Pozdrawiam!
Ja uważam, że wszelkie bariery są w głowie. Rozumiem też osoby, które są zniesmaczone.
OdpowiedzUsuńNie wykluczam, że spróbowałabym jednorazowo, by mieć na koncie zaliczone doświadczenie w postaci poznania smaku.
Wszelkie bariery są w głowie? Hmmm... to może następnym razem zeżryj człowieka? Będzie sprawiedliwe pisząc, że nie ma różnicy między rodzajami mięs. W niektórych plemionach jest to całkowicie naturalne do dziś, że od czasu do czasu biesiadują sobie przy ludzkiej padlinie własnoręcznie ukatrupionej. Ponoć najlepiej smakuje z ananasem i jakąś dziwną rośliną.
OdpowiedzUsuńZapomniano też wspomnieć dlaczego w Peru świnki są do dziś zjadane. Otóż na duże zwierzęta , ich utrzymanie (gównie obowiązkowe szczepienia, itp) po prostu nie byłoby ich stać. Dlatego najtańszym rozwiązaniem by przetrwać(!) jest między innymi Cuy oraz kury. Jedzenie dla świnki rośnie tam wszędzie, koszt jej utrzymania jest zerowy, a sprzedaż to dla nich zarobek. Ci ludzie je jedzą bo muszą. My nie musimy, a przez promowanie tego typu dań w internecie coraz więcej czubków próbuje przyrządzać w domach NASZE , polskie świnki morskie, które z Cuy nie mają wiele wspólnego... Ale nie każdy zna się na rasach, gatunkach, nie każdy rozumie, że tu jest różnica - granica! Pamiętam aferę swojego czasu, miała powstać restauracja chińska w bodajże Poznaniu, gdzie głównym rarytasem miały być psy. Chętnych nie brakowało...... to o czymś świadczy. Bariera w moim odczuciu przesuwa się niezdrowo i NIEBEZPIECZNIE , za daleko. Im bardziej Polacy będą oswajani z tym tematem, tym będą bardziej ciekawi by spróbować i przeświadczeni o tym, że przecież nie robią nic złego. Nie każdy czubek rozumie, że zjedzenie Cuy w Peru jest inną sytuacją niż zamordowanie i zjedzenie świnek zakupionych w sklepie zoologicznym.
Wygląda krótko mówiąc, nieapetycznie, ale tam się je jada. Nas to zniesmacza, a ich nie. Tak samo na polskich stołach zdarza się spory prosiak z rusztu czy jakkolwiek inaczej. Według mnie, obrzydliwe, ale widziałam obrzydliwsze rzeczy. Pomimo to, nie zjadłabym za nic. O gustach się nie dyskutuje, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWiesz co rozumiem mogłaś dodać wpis o tym że zjadłaś świnkę morską ale nie zdjęcia.! Ja mam kochaną świnkę morską ale w domu która je robi to co powinna. To polskio blog nie peru jakiś więc dla mnie to to jest zwykły skandal. Dzieci też na tą stronę wchodzą chociażby moje. I teraz tracisz 3 osób przeglądających twój blog.
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis!
OdpowiedzUsuńSzanowni Państwo oburzeni, jesteście hipokrytami. Króliczka można zjeść, ale świnka morska to już przesada :D
Serdecznie pozdrawiam!
CO KRAJ TO OBYCZAJ
Usuńale w sumie zdrowe jest takie mięso czy lepiej już jeść kurczaka? Bo jak zdrowe, to może warto założyć hodowlę i sprzedawać. A jak oni tam je zabijają? Jak króliki czy jakoś inaczej? Bo głów im nie obcinają, jak widać.
OdpowiedzUsuńA nutrie w kiełbasie, a zające w pasztecie, a widzieliście jak ... mordują świnie ? I co?, też nie jecie ???
OdpowiedzUsuńBoże rzeczywiście straszne....bleee.Świnie,woły no barany jemy bo to nasza kultura, ale psa, kota ,świnkę???? Nie!!!!! Można zrozumieć ,że w innych kulturach to jedzą,bo innej potrawy nie znają i to wywodzi się z ich obyczajów, ale my którzy tak zostaliśmy wychowani musimy to łamać? Zjemy psa , kota,świnkę a może szczura???? bo w innych kulturach też jedzą i dlatego i my nie możemy spróbować? Ludzie puknijcie się w głowy, są jakieś granice.A może tak bierzcie też udział w Tinku,żujcie kokę,pijcie chichę , zabijacie się bo to jest ich rytuał i trzeba tego spróbować .Dla mnie dzicz, poniżej cywilizacji.
OdpowiedzUsuńA tu dla fanów nowych dań.
OdpowiedzUsuńPrzepis na danie ze świnki morskiej
http://trzynasty-schron.net/ie_survival_pieczona_swinka.htm
Czy taka ze sklepu zoologicznego też się nadaje?
OdpowiedzUsuńA nie wiem ;-) Jadłam tylko w Peru - polskich nie próbowałam.
Usuńnie miałaś co jeść ?
OdpowiedzUsuńzo za debil nie ma serca i wspiera to.. gowno powinienes dostac a nie swinke durniu!@
OdpowiedzUsuńNajgorzej ze gotowane są żywcem w całości
OdpowiedzUsuń