I stało się - skusiłam się na zrobienie 's ł o d k i e g o' !
Rzadkość taka, że aż sama się sobie dziwię - cóż mnie to natchnęło do kolejnej próby.
Bo muszę się Wam przyznać, już pewnie nie po raz pierwszy, że nie jestem dobra w pieczeniu 'słodkiego'. Ciast, deserów. Nie.
Wychodzi mi jedynie kruche. Tudzież kruszonka =). I drożdżowe, słone, do pizzy. Z a w s z e wychodzi.
A reszta.... cóż, zostawię pieczenie tym co się na nim znają :)
Może w przyszłości. Jak będę miała większy kawałek blatu do zabałaganienia składnikami. I k o t y dorosną (?!), i przestaną wchodzić do misek, pod mikser, do torby z mąką.
Może wtedy. Upiekę p o r z ą d n e, prawdziwe ciasto :)
Na razie są figi, też pieczone. I bita śmietana, ubita szybciutko, z miską w, wysoko w jednej ręce, z mikserem w drugiej. Żeby stwory nie wlazły.
Udało się.. :) deser jest pyszny i tak prosty w wykonaniu, że już łatwiej się nie da.
Polecam!
Pieczone figi z bitą śmietaną.
/porcja dla dwóch - trzech osób/
6 świeżych fig, przekrojonych na pół
1 łyżka miodu
sok wyciśnięty z 1/2 małej cytryny
250 g (mały kubeczek), śmietany kremówki
2 łyżeczki drobnego cukru
2 łyżki migdałów w płatkach
listki świeżej mięty, do podania
Piekarnik nagrzewamy do 160 st C.
Blachę wykładamy papierem do pieczenia, rozkładamy figi, przecięciem do góry. Skrapiamy owoce sokiem z cytryny i miodem.
Wstawiamy do piekarnika na ok 10 min.
W międzyczasie ubijamy na sztywno śmietanę z cukrem, podprażamy migdały na suchej patelni.
Na talerzyk nakładamy bitą śmietanę, kilka ciepłych fig (ciepłe są najlepsze!), posypujemy migdałami i listkami świeżej mięty.
Smacznego!
Ale piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńCudowne fotki, a figi są obłędnie piękne!
OdpowiedzUsuńKochana, ale jak to - ciasta jeszcze nie piekłaś?? No musisz koniecznie to nadrobić, koniecznie!
Pozdrawiam cieplutko.
nooo nigdy mi nie wychodzi ... ;/ jedynie tarty wszelakie i wszystko co na kruchym.. i muffiny :)
UsuńBuziaki Majanko Kochana!
Moje podejście do słodkości jest bardzo podobne do Twoich :) Za to umiejętność ich jedzenia stoi u mnie na wysokim poziomie... figę więc bym chętnie zjadłą, może nawet dwie :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńuuuuuu... dokładnie - zapotrzebowanie na słodkości odzywa się u mnie codziennie :))
UsuńMi też wychodzi tylko ciasto kruche i do pizzy. I to też nie zawsze. Pięknie wygląda ten deser. A ja nie wiem jak smakują figi! Chyba coś poważnego tracę!
OdpowiedzUsuńOj tracisz, tracisz Gosiu :) Skosztuj sobie koniecznie taką świeżą, dojrzałą figę - niedługo znów nie będzie się dało ich u nas dostać... ;/
Usuń