W moim pierwszym wynajmowanym mieszkaniu nie miałam piekarnika.
W drugim miałam - z e p s u t y.
Gdy wracam do postów z tamtych czasów, prawie w każdym z nich narzekałam na jego brak. I wcale się nie dziwię! Dziś nie wyobrażam sobie życia bez możliwości pieczenia, choć i tak standard pozostawia wiele zastrzeżeń...
Gazowy, z dolną grzałką. Brak termoobiegu, brak jakiejkolwiek regulacji. Regulacja - na oko :)
Ale jest, piecze, mam na niego swoje patenty.
A tu moi Kochani, moje najnowsze odkrycie. S e r n i k taki, na zimno. Bez p i e c z e n i a.
I tak prosty, że nie może się nie udać, u d a w a l n o ś ć w tym wypadku musi wynosić 100%! =)
Idealny na lato. Kiedy myśl o włączeniu piekarnika napawa zgrozą.
Leciutki i puszysty.
Latem na pewno do powtórzenia, już wyobrażam sobie piętrzące się na nim maliny.....
Tym razem - z pistacjami.
Warto!
Sernik na zimno z pistacjami.
/z podanej ilości wyszła mi mała, 23 cm okrągła blaszka/
500 g białego sera /użyłam potrójnie mielonego, z wiaderka/
1 cytrynowa galaretka
120 g miękkiego masła
1 szklanka cukru pudru
3 jajka /białka i żółtka osobno/
2 paczki herbatników 'Petit Beurre' /lub innych maślanych/
2 - 3 garście obranych pistacji, do dekoracji
Galaretkę rozpuszczamy w 100 ml gorącej wody. Odstawiamy do wystygnięcia.
W misie miksera ubijamy cukier z masłem na gładką masę. Ciągle miksując, dodajemy 3 żółtka, ser oraz wystudzoną galaretkę.
W osobnym naczyniu ubijamy na sztywno pianę z białek, dodajemy do masy serowej. Delikatnie mieszamy całość.
Na dno tortownicy wysypujemy pokruszone herbatniki, wykładamy masę serową. Wierzch posypujemy pistacjami /oczywiście możecie udekorować sernik czym tylko chcecie :) /.
Odstawiamy do lodówki.
Podajemy dobrze schłodzony.
Smacznego!
Ten sernik wygląda wspaniale :) Swoją drogą, te herbatniki cudownie kojarzą mi się z dzieciństwem. Do herbaty - idealne.
OdpowiedzUsuńrewelacja, chętnie bym taki zjadła, jeszcze z moim ulubionymi pistacjami mniam:D
OdpowiedzUsuńSkutecznie obudził we mnie chęć na coś słodkiego. Fajnie, że nie trzeba go piec, w moim studenckim mieszkaniu niestety piekarnik przestał działać chyba z 10 lat temu... ;)
OdpowiedzUsuńBoski
OdpowiedzUsuńCudowny! A jaki talerz -wow!
OdpowiedzUsuńJa jak zaczęłam pisać bloga, miałam piekarnik gazowy, bez termoobiegu i tak samo jak Ty musiałam wyczuć jak piec ciasto. ;) Udawało się, nawet serniki wychodziły.
Pozdrowienia :)
Mmm, pysznie wygląda :)
OdpowiedzUsuńJa sobie życia bez piekarnika nie wyobrażam...
Uwielbiam pistacje! Szybki super sernik! Robiłam dziś i musze powiedziec- jest rewelacyjny! Jeden z lepszych jakie jadłam :) Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńteż pamiętam moje pierwsze mieszkania, gdzie nie było piekarnika albo był zepsuty. Teraz mam swój własny i za żadne skarby bym go nikomu nie oddała. I zastanawiam się, jak ja mogłam bez niego żyć?
OdpowiedzUsuń