‘Tapenade – pasta, której głównymi składnikami są oliwki i kapary oraz oliwa. Obok nich, w zależności od wersji, w składzie mogą znleźć się np.czosnek, bakłażan, anchois i różne przyprawy. Wywodzi się z Prowansji’
/Wikipedia/
No właśnie.
Rodzajów tapenad jest chyba tyle, ile osób które ową pastę przyrządzają.
Należałoby chyba raczej powiedzieć – t a p e n a d y. Nie jedna, a bardzo wiele.
Może być pikantna lub łagodna, mniej lub bardziej słona, o różnych konsystencjach.
Pierwszy raz jedzona u mamy, i to od niej pochodzą proporcje do tego przepisu.
I jest pyszna.
Aromatyczna, odpowiednio czosnkowa i pikantna.
Polecam :)
Moja ulubiona t a p e n a d a
1 szklanka czarnych oliwek
5 – 6 filecików anchois
2 duże łyżki kaparów
1/3 szklanki oliwy z oliwek dobrej jakości
2 – 3 ząbki czosnku
świeżo zmielony pieprz i sól do smaku
Przygotowanie jest błyskawiczne. Wszystkie podane składniki umieszczamy w blenderze i miksujemy na jednolitą pastę. Gdyby masa była za sucha, dodajemy łyżkę oliwy z oliwek.
Dosmaczamy solą i pieprzem.
Tapenada jest najsmaczniejsza na drugi dzień, podana na grzance z bagietki.
Lub z ciemnym pieczywem. Lub do faszerowania jajek – to już zależy od Was.
Smacznego!
I…, Kochani, tym przepisem witam się z Wami z powrotem w zimowej Polsce....
:)
Najbardziej lubie taka jak twoja: pikantna, wyrazista, koniecznie z anchois.
OdpowiedzUsuńWelcome home :)
OdpowiedzUsuńTapanade wygląda wyśmienicie, choć po powrocie chyba przydałyby Ci się bardziej optymistyczne kolory :))
Takie kanapki to się nazywają KANAPKI. Mojej mamie pewnie by zasmakowało, bo uwielbia oliwki. :D
OdpowiedzUsuńMuszą chyba zrobić tapenadę, bo narobiłaś mi smaku, narobiłaś :):) Cudowna!
OdpowiedzUsuńuwielbiam te smaki
OdpowiedzUsuńNie zawsze wyglada taka tapenade apetycznie, ale ty za to zrobilas jej boskie zdjecia ;))
OdpowiedzUsuńBardzo smakowite...
Zapowiada się pysznie i takie piekne zdjęcia zrobiłaś :)
OdpowiedzUsuńWróciłas! :)
Hm, kiedyś już chyba słyszałam o tej paście, ale dawno to było i tylko pohukuje w głowie jak echo. W każdym razie wygląda i brzmi intrygująco. Smak wyobrażam sobie jako dość słony i podobny do pasty śledziowej. Konsystencja chropowata, ślizga się po języku. Tak, zdecydowanie moje wyobrażenie wygląda ciekawie, trzeba by się skusić :]
OdpowiedzUsuńFajnie, że jesteś czekam na fotorelacje :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne urozmaicenie codziennych kanapek. Nie mam pojęcia jak taka pasta smakuje, ale po przeczytaniu składu, stwierdziłam, że chętnie bym ją wypróbowała :)
OdpowiedzUsuństrasznie boję się anchois, ale kto wie, może się przekonam, bo twój przepis zapowiada się obiecująco. Piękne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten przepis, ale osobiście wolę zielone oliwki więc jak będę robił to chyba ich użyję :)
OdpowiedzUsuńChociaż wtedy pewnie nie będzie się nazywać Tapanada :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę pastę, super przepis! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tapenadę i to najchętniej z takich właśnie składników - ale o pieczonym bakłażanie nigdy wcześniej nie pomyślałam! Dziękuję za inspirację :)
OdpowiedzUsuńwygląda niesamowicie apetycznie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Monika
www.bentopopolsku.blogspot.com
Przepiękny blog, wspaniałe zdjęcia.
OdpowiedzUsuńTakiej pasty jeszcze nie jadłam, ale wygląda fantastycznie! ;)
Ciekawe to musi być, nigdy wcześniej o tym nie słyszałam :)
OdpowiedzUsuńapetyczne zdjęcia. z razowcem musi być wyśmienita
OdpowiedzUsuń