niedziela, 11 września 2011

Słodko – kwaśno. Lekkie muffiny z czerwoną porzeczką.





Kochani, małe zmiany na blogu.
Od dzisiaj Kulinarne podróże znajdziecie również na facebooku, z czym wiąże się nowa, p r a w d z i w a facebookowa wtyczka po prawej stronie :)
Niestety, w konsekwencji tych skomplikowanych jakże działań, nie udało mi się zachować grupy osób, które uprzednio już kliknęły ‘Like’… Trzeba to nadrobić, jak najszybciej! 
/Jak widać nie jestem mistrzynią w t y c h  kwestiach…/

W każdym razie naprawdę bardzo Was przepraszam za całe zamieszanie, i gorąco zachęcam do polubienia bloga :)

A teraz wracając do rzeczy – do muffinów.
Przepis od Liski, wpadł mi w ręce akurat gdy kontemplowałam górę odszypułkowanych już porzeczek i nie miałam pojęcia cóż też z nimi zrobię… :)

Były więc muffiny.
Delikatne i puszyste, subtelnie kwaskowate.
I chociaż nie należą do ciężkich i mokrych ciast, które lubię najbardziej, zjadłam je z prawdziwą przyjemnością.
I… robią się (tak, tak, niemal same s i e robią!)  naprawdę ekspresowo!

Polecam!






Muffiny z czerwoną porzeczką

/Źródło – ten przepis/
/Z podanej ilości wychodzi 12 średniej wielkości muffinków/

125g miękkiego masła
125g mąki /dałam zwykłą, pszenną/
125g cukru pudru
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
2 jajka
2 – 4 łyżki mleka
125g czerwonych porzeczek


Piekarnik nagrzać do 200 st C.
Mąkę, masło, cukier, jajka i proszek dopieczenia zmiksować na gładką masę /użyłam ręcznego miksera/.
Dodać 2 – 4 łyżki mleka i wsypać porzeczki. Szybko wymieszać całość łyżką.

Napełnić papilotki do ok. 4/5 wysokości /względnie słabo wyrastają w porównaniu z innymi muffinami które piekłam/
Piec 20 – 25 min, po czym wystudzić muffinki na kratce.

Pyszne zarówno na ciepło, jak i następnego dnia.



Smacznego!





17 komentarzy:

  1. przepiękne zdjęcia :) aż trudno uwierzyć, że czerwone porzeczy są cierpkie. Na tych zdjęciach prezentują się naprawdę godnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nat a skąd Ty wzięłaś te czerwone porzeczki by wyczarować taki cudowności! U mnie po nich tylko wspomnienie i kilka słoiczków w spiżarni :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam kwasne owoce w wypiekach. Szkoda, ze juz nie tak latwo o porzeczki (albo agrest, albo rabarbar), moglabym sie nimi zajadac caly rok.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wieki nie jadłam porzeczek. Takie muffiny muszą być pyszne;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Katie,
    o ile faktycznie porzeczki sa dosc cierpkie na surowo, to w muffinach cudownym sposobem staja sie slodkawo - kwaskowate.. pyszne! :)

    Kamilo,
    przyznam ze robilam te muffinki jakies 3 tyg temu - z porzeczek krtre sama zerwalam z krzaka :) Ale ciegle u mnie w sklepach mozna je dostac, taka samo jak agrest, jak szparagi.. :) W Norwegii przyroda jest troche 'na bakier' ;)

    Maggie,
    dla mnie tez wypieki z owocami sa jednymi z najlepszych :) Z drugiej strony taki ich urok ze sa sezonowe....

    Panno Malwino,
    zanim zrobilam te muffinki, tez nie pamietalam kiedy ostatnio jadlam porzeczki .. :) Ale w tym roku sie do nich przekonalam - w wypiekach sa naprawde pyszne!

    OdpowiedzUsuń
  6. dodatek cierpkich owocow w ciastach jest najlepszy. rownowazy calosc, mozna jesc i jesc bez konca.... przepiekne zdjecia. lepsze od najlepszych :)

    OdpowiedzUsuń
  7. nat. u Ciebie wszystko trochę później, prawda? Porzeczki dopiero teraz, choć... pod koniec lipca przecież próbowałam, bo były na krzakach... Ale i tak wyglądają ogromnie smakowicie:). Uwielbiam ciasta z porzeczkami!
    Dodaję Cię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. vanilla,
    dziekuje :)... To fakt ze dziecki cierpkosci owocow ciasto nie jest ani za slodkie, ani mdle :) Imozna jeeeeesc i nigdy czlowiek nie ma dosc =)

    ewelajno,
    :)) Tutaj naprawde wszystko jest pozniej, ten zimny, nadmorski kilmat chyba 'zamraza' wegetacje co niektorych roslin :)
    Ciesze sie niezmiernie ze 'mnie dodajesz' :)))

    Sciskam! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Nat sliczne zdjecia i piekny blog:) Bede podgladac Twoje poczynania:) A propos porzeczek to ja ich naprawde wieki cale nie jadlam i nawet nie moge ich znalezc tutaj gdzie mieszkam :( Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. ależ przepięknie wyglądają :)
    uwielbiam porzeczki szkoda ze nie mam do nich dostępu ;/

    OdpowiedzUsuń
  11. Do zrobienia, tylko u mnie musowo z białą czekoladą.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nat, Twoje mufiny...jakby to napisać...obłęd. Nie dość, że oczy wychodzą z orbit, bo takie zdjęcia zrobiłaś to same mufiny "mówią" - zjedz mnie, zjedz mnie;-) Ale tak poważnie, robisz piękne zdjęcia i zamierzam do Ciebie zaglądać bardzo często:-) Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozmarzyłam się piękne zdjęcia cudne muffinki:)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Marzeno,
    dziekuje serdecznie! :)) Zapraszam do zagladania na bloga - bedzie mi bardzo milo!
    pozdrawiam goraco! =)

    elzuniu,
    dziekuje! :-) Az trudno uwierzyc ze moze byc trudno dostac porzeczki... W Polsce nie ma z tym porblemu, a w Norwegii krzaki az sie pod nimi uginaja....

    gruba jadziu,
    super pomysl z ta biala czekolada! - do wyprobowania :)) dziekuje za inspiracje :)

    Gosiu,
    dziekuje pieknie! :) I zapraszam do zagladania - im czesciej tym lepiej ! :))

    co by tu zjesc?,
    dziekuje :)) I pozdrawiam rowniez cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  15. zachwycająca jest ta czerwień - najładniejsza.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jakie one są śliczne te muffiny!
    Lubię z porzeczkami wypieki.
    Kurczę dlaczego ja do Ciebie wcześniej nie trafiłam?;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Narwałam dziś rosnącej na dziko czerwonej porzeczki właśnie zastanawiam się, czy by nie wsadzić jej w Twoje mufinki :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Wam za odwiedziny i feedback w postaci komentarzy :) Pozdrawiam i zapraszam ponownie!