W garażu pod kamienicą, obok Saaba stanął... motocykl.
Marki Suzuki, nazwany(a?) przez nas zdrobniale 'Suzi' :)
Cóż, i to własnie z Suzi, ja i P. spędzamy ostatnie dni.
Jeździmy dużo, najczęściej 'przed siebie', ja na razie w charakterze plecaczka :)
Jest pięknie, jak na 'wakacjach'!
Ambitne plany nauczenia się chodzą mi po głowie w kasku.
Pierwsza nieformalna lekcja już za mną. Suzi cała i ja też.
....
To stir-fry, pod warunkiem, że wcześniej przygotujemy sobie mięso i namoczymy grzybki, naprawdę robi się samo, i zajmuje kilkanaście minut.
Pikantne. Pyszne.
Bardzo polecam!
I życzę Wam pięknej soboty!
Stir–fry z
wieprzowiną i makaronem ryżowym
/Porcja dla dwóch bardzo
głodnych osób. Lub 3, mniej głodnych =)
150g cienkiego
makaronu ryżowego
200g polędwiczki
wołowej
8 – 10 suszonych
grzybków chińskich Mun /wcześniej
namoczonych i ugotowanych, pokrojonych w paseczki/
1 łyżeczka curry w
proszku
½ łyżeczka kurkumy
½ łyżeczki suszonych płatków
chilli
2 łyżki sosu rybnego
/lub ewentualnie ostrygowego/
1 łyżka sosu sojowego
2 łyżki oliwy
1 łyżka cukru
trzcinowego
3 ząbku czosnku,
drobniutko posiekanego
posiekany szczypiorek,
do posypania
sos sojowy, do
podania
Polędwicę oczyszczamy w włókien, kroimy na plasterki, a
następnie na dość cienkie paski.
W miseczce mieszamy curry, kurkumę, chilli, sos rybny, sos
sojowy, cukier i drobno posiekany czosnek. Gotową marynatą zalewamy wcześniej
przygotowane mięso, dokładnie mieszamy, odkładamy /dobrze jest odłożyć przynajmniej na ½ h/.
W międzyczasie przygotowujemy makaron – zgodnie z instrukcją
na opakowaniu /zazwyczaj wystarczy zalać
go na kilka minut wrzątkiem/, najłatwiej pociąć go na mniejsze kawałki nożyczkami
:)
I część zasadnicza.
Na dużej patelni /lub
w woku – ja nie posiadam… / rozgrzewamy oliwę. Dorzucamy mięso wraz z
przyprawami i sosami z miseczki. Smażymy na dość dużym ogniu ok. 2 – 3 min.
Dodajemy grzybki Mun, na samym końcu makaron. I już! :)
Podajemy posypane dużą ilością zielonego szczypiorku.
Można doprawić dodatkowo sosem sojowym.
Smacznego!
I ... Suzi :)