piątek, 25 października 2013

Gnocchi z dynią. I z masłem szałwiowym.



Został mi lodówce kawałek pięknej dyni - niezużyty w ostatniej zupie
Chciałam czegoś lekkiego, aromatycznego, włoskiego. W kolorze dyni, takim p i ę k n y m.
Gnocchi! 
Dyniowo - ziemniaczane, pół na pół. 
Dość kłopotliwe do przygotowania z kotami, dwie ręce wyrabiają ciasto, a trzeciej, do odganiania dwóch potworów - brak. 
Ale poradziłam, a efekt - naprawdę super! ( Prawda Basiu? ;* )


I…. zajadamy! :)




Przygotowałam też z Basią, włoską k l a s y k ę. 
Aglio e olio. 
Ale o tym następnym razem :)


Dobrego weekendu Wam życzę!


*     *     *


Gnocchi dyniowo (-ziemniaczane).
/przepis na dwie porcje; źródło - Kwestia Smaku/

250g ziemniaków, ugotowanych
250g upieczonej dyni /u mnie dynia Hokkaido/
ok. 80g mąki pszennej plus do podsypania
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1/4 szklanki startego sera /użyłam długo dojrzewającego sera Rubin/
1 jajko
sól i świeżo mielony pieprz, do smaku
1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej


Na masło szałwiowe:


2 łyżki dobrej jakości masła
garść świeżych listków szłwii
sól i świeżo mielony pieprz



Ziemniaki i dynię studzimy, przeciskamy przez praskę do dużej miski (lub na stolnicę - u mnie stolnica odpada - mam koty… ). 
Dodajemy potarty ser, obie mąki, jajko, gałkę muszkatołowa, sól i pieprz. Siekamy nożem, a następnie łączymy składniki dłońmi w gładką kulkę. Podsypujemy stolicę / deskę / blat mąką, i rozpłaszczamy palcami ciasto na placek o grubości ok 1 cm. Szklaneczką (ja użyłam małej 100 ml szklaneczki do wódki), wycinamy z ciasta krążki. 

W dużym garnku zagotowujemy osoloną wodę. Wrzucamy kluseczki i gotujemy na dużym ogniu, aż wypłyną na powierzchnię. Gotujemy jeszcze przez kilkanaście sekund i wyławiamy łyżką cedzakową. 


Przygotowujemy  masło szałwiowe. 

Na patelni podgrzewamy masło, aż zacznie skwierczeć. Jeśli nie jest klarowane, warto zebrać z powierzchni pianę (warstwę białka). Do czystego masła wrzucamy listki szałwii i smażymy przez kilka minut na średnim ogniu. 

Wykładamy gnocchi do miseczki, polewamy masłem, pieprzymy do smaku. 
Można też wyłożyć kluseczki na patelnię z masłem szałwiowym, i podgrzewać całość razem. 


Smacznego!






czwartek, 24 października 2013

FOTOgraficznie. Niekulinarnie. Jesiennie.





Kochani, mała, niekulinarna namiastka jesiennej sesji w parku.
Idealny moment żeby odetchnąć od miejskiego zgiełku, złapać ostatnie(?) ciepłe promienie słońca. 

Zuza i Anetka - dziękuję za pozowanie i cierpliwość dla niewprawionego fotografa ... kulinarnego :)







piątek, 18 października 2013

Pikantna zupa dyniowa.



Jesień jesień. 
Przyniosłam do domu dynię. Na rękach przyniosłam. 
Taka śliczna, że nie mogłam się napatrzeć.
I żal było rozkroić. 

Przyniosłam też kwiaty. Czy może... kapustę? :)
'A to nie kapusta przypadkiem?'
'No kapusta. Ino że ozdobna'...

Kapusta poszła do wazonu. Codziennie wymieniamy jej wodę, tak jak mi pani kwiaciarka na rynku w Katowicach (!??) przykazała czynić. 
Czynimy sumiennie i kapusta jest p i ę k n a.

A dynia? Poszła do zupy, w najpiękniejszym, jesienno-dyniowo-słonecznym kolorze. 
Tym razem zupa na pikantnie, skropiona szczodrze olejem z pestek dyni, który naprawdę warto mieć, choć drogi. Ale głęboko orzechowy smak rekompensuje wszystko ;)
I garść pestek dyni, dla urozmaicenia struktury. 
Inne zupy z dyni pokazywałam w zeszłym roku tutaj i tutaj

Polecam!






Zupa krem z dyni
/porcja dla czterech osób/


ok 2 - 2,5 kg dyni (u mnie 1/2 średnio dużej Hokkaido)
1 litr bulionu warzywnego
1 duża cebula, drobno pokrojona
4 ząbki czosnku, posiekane
4 łyżki oliwy z oliwek
1 mała suszona pepperoncino, pokruszona (uwaga ostrrrre!)
1 łyżeczka gałki muszkatołowej
sól i świeżo mielony pieprz, do smaku
kilka gałązek świeżego lubczyku (opcjonalnie, akurat miałam na parapecie)
1 łyżeczka czerwonej, łagodnej papryki
sok wyciśnięty z 1/2 cytryny (dajcie koniecznie!)


Do podania:

olej z pestek dyni
uprażone pestki z dyni
opcjonalnie jogurt lub śmietana (ja nie dawałam)


Dynię myjemy i kroimy w grube kawałki (gdy używamy dyni Hokkadio, zostawiamy skórkę - to znacznie ułatwia pracę z dynią :) ).

W dużym garnku rozgrzewamy oliwę, wrzucamy czosnek i cebulkę, smażymy aż się zeszkli. Dorzucamy dynię, smażymy jeszcze przez kilka minut, mieszając. Następnie dolewamy bulion (powinien całkowicie przykryć dynię), doprawiamy pepperoncino, gałką muszkatołową, solą, pieprzem, papryką, lubczykiem oraz sokiem z  cytryny. 

Gotujemy, aż dynia będzie zupełnie miękka. Miksujemy na gładki krem (w razie gdy jest zbyt gęsta, rozrzedzamy lekko bulionem lub ciepła, przegotowaną wodą). 

Krem z dyni doprawiamy do smaku, na tym etapie musiałam go tylko solidnie dosolić. 


Podajemy skropioną obficie olejem z pestek dyni (naprawdę warto! ), posypaną uprażonymi pestkami.
Można też śmiało podać z kleksem greckiego jogurtu, lub dobrej śmietany. 


Smacznego!





czwartek, 17 października 2013

Fasolka po bretońsku. Nowocześnie.




Wraz z jesiennym chłodem, nastał dla mnie czas i przyszła ochota na dania jednogarnkowe.
F a s o l k a po bretońsku ... czyż może być bardziej banalnie?... :)
W takiej mniej więcej postaci zrobiłam ją po raz pierwszy w zeszłym roku - p o s m a k o w a ł o. 
Teraz, chodziło za mną od dłuższego czasu, czekałam na chłodniejsze dni, żeby to treściwe, rozgrzewające danie smakowało naprawdę dobrze.

Często słyszę 'nie lubię fasolki'.
I ja nie lubiłam, a przynajmniej nigdy dla niej nie przepadłam :)
Ciężko i tłusto, ot z czym mi się kojarzyło, poniekąd pewnie słusznie.
Polubiłam n a p r a w d ę dopiero swoją w ł a s n ą wersję. Z dobrze podsmażonym boczkiem i chudą kiełbasą. I w ogóle, to nie za dużo mięsa, tylko do smaku.
I sos ze świeżych, pieczonych pomidorów... świeże zioła.... 

Tak, taką fasolkę n a p r a w d ę Wam polecam.!
A najlepiej zróbcie więcej - jest najsmaczniejsza drugiego dnia.




Fasolka po bretońsku. Nowocześnie. 
/porcja dla 4 osób/


400 g fasoli 'Piękny Jaś', uprzednio namoczonej
ok. 1,5 - 2 kg dojrzałych pomidorów
2 łyżki oliwy
1 cebula, drobno posiekana
3 ząbki czosnku, drobno posiekane
kawałek wędzonego boczku, pokrojonego w kostkę
kawałek dobrej jakości kiełbasy /ja użyłam chudej, lekko wędzonej/
1 łyżeczka czerwonej, ostrej papryki
szczypta mielonego pepperoncino /lub ewentualnie pieprzu cayenne/
sól i świeżo mielony pieprz, do smaku
gałązka świeżego rozmarynu
kilka gałązek świeżego tymianku
2 łyżeczki suszonego majeranku
1/4 łyżeczki brązowego cukru


Dzień wcześniej zalewamy fasolę wodą, odstawiamy na min 12h. 
Gotujemy fasolę do miękkości w tej samej wodzie, odcedzamy. 

Piekarnik nagrzewamy do 180 st C.

Pomidory przepoławiamy, układamy na wyłożonej folią aluminiową blasze, miąższem do góry. Solimy i pieprzymy do smaku, skrapiamy oliwą, posypujemy listkami rozmarynu i tymianku. 
Pieczemy min 40 min, śmiało można dłużej.
Upieczone pomidory, wraz z sokiem który z nich wyciekł przekładamy do blendera, miksujemy na gładką masę. 

W międzyczasie (gdy pieką nam się pomidory i gotuje fasola), podsmażamy na oliwie czosnek i cebulkę. Gdy cebula delikatnie się zeszkli dodajemy pokrojoną w półplasterki kiełbasę i boczek. Smażymy całość na wolnym ogniu, aż tłuszcz z boczku wyraźnie się wytopi, a kiełbasa i cebula nabiorą złotego koloru. 

Do garnka z ugotowaną fasolą wlewamy sos z pieczonych pomidorów, dorzucamy cebulę z czosnkiem, kiełbasą i boczkiem. 
Dokładnie mieszamy, doprawiamy odrobiną cukru, solą i pieprzem, czerwoną papryką, ewentualnie pepperoncino, gdy chcemy pikantniej. 


Podajemy gorącą, ze świeżym pieczywem. 

Smacznego!


ps. pokażę Wam jeszcze jakie drzwi piękne, stare, drewniane, znalazłam będąc zupełnie p r z y p a d k o w o , w zupełnie przypadkowym miejscu... :) 
Keep Your eyes wide open! 



sobota, 12 października 2013

Grzaniec. I jesienna, słoneczna sesja :)



Taką jesień l u bi ę . 
Złoto - pomarańczową, słoneczna, szeleszczącą suchymi liśćmi. 
Słoneczną. Piękną!

Zanim pokażę Wam jesienne przepisy z dynią w roli głównej - postanowiłam wrzucić tutaj kilka zdjęć z sesji z Basią.
Żeby nie było, że fotografuję tylko jedzenie i koty ;p
Główny rekwizyt - grzane piwko, zrobiłyśmy w 'Białej Małpie'. 

A Wy, macie jakąś swoją, sprawdzoną recepturę na 'g r z a ń c a'?
Ja kombinowałam w zeszłym roku - receptura sprawdziła się - piwko jest pyszne i stosunkowo łatwo i szybko je zrobić. 
Jako baza - dobre piwo na miodzie.  A przyprawy?
Odrobina imbiru i cynamonu w proszku.
Rozgniecione w moździerzu ziarna kardamonu, owoce jałowca i goździki. 

Jest pyszny!
Prawa Basiu? :))


Pozdrawiam Was ciepło!
Nat. 








środa, 9 października 2013

Karmelizowana cebula, figi, mozzarella. Rustykalna pizza.



Pizza zainspirowana australijskim Masterchef'em.
W którymś odcinku najnowszej serii, podobna pizza powstała :)
A wykorzystując, po raz kolejny, sezon na świeże figi - wróciłam do tego pomysłu. 
Nie martwcie się, to już ostatni (na razie!) przepis z figami ;))

Do tej pizzy wolałabym użyć miękkiego k o z i e g o sera, albo do mozzarelli dodać nieco niebieskiego, pleśniowego.
Wyostrzyłoby to i skontrastowało smak.
Tak też polecam Wam zrobić.
Tu, w pizzy na zdjęciu, użyłam samej mozzarelli - innych serów akurat nie miałam w lodówce... 
:)
A porzucenie prac w połowie i udanie się po ser - groziłoby katastrofą z kotami w roli głównej.. 

Polecam! 





Rustykalna pizza z karmelizowaną cebulą, mozzarellą, figami i rukolą. 
/przepis na jedną, dużą, cieniutką pizzę/


Na ciasto do pizzy:


1 szklanka mąki pszennej
½ szklanki ciepłej wody /odmierzamy tą samą szklanką, co mąkę/
2 łyżki oliwy z oliwek
2 płaskie łyżeczki drożdży instant
1 łyżeczka soli
½ łyżeczki cukru



Mąkę mieszamy z drożdżami, solą i cukrem. Dodajemy oliwę z oliwek i stopniowo dolewając ciepłej wody zagniatamy ciasto. W y r a b i a m y (naprawdę, wyróbcie dobrze ciasto do pizzy!) ok. 5 – 7 min – aż będzie gładkie i sprężyste. 
Z gotowego ciasta robimy kulkę, wkładamy do lekko natłuszczonej miski, przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce /na min 30 min/.
W tym czasie przygotowujemy pozostałe składniki.


Na karmelizowaną cebulę:


2 średniej wielkości cebule
1 łyżka masła
1 łyżka oliwy z oliwek
1 łyżeczka brązowego cukru /jeśli nie macie, może być zwykły, biały/
sól, do smaku
1 łyżeczka octu balsamicznego


Na patelni rozgrzewamy oliwę z masłem. 
Cebulę kroimy w piórka, wrzucamy na patelnię. Smażymy na wolnym ogniu przez ok 20 min - powinna być miękka i lekko zarumieniona. Po tym czasie doprawiamy odrobiną soli i cukrem, pozostawiamy na kojne 10 - 15 min, aż cebulka się skarmelizuje - nabierze pięknego, złotobrązowego koloru. 
Gotową cebulkę doprawiamy octem balsamicznym, ewentualnie solą, do smaku. 



Pozostałe składniki:


3 świeże figi, każda przekrojona na 6 cząstek
1 kulka mozzarelli
*kozi, miękki ser albo niebieski pleśniowy (w pizzy na zdjęciu jest tylko mozzarella)
listki świeżego rozmarynu
garść rukoli, do posypania gotowej pizzy
świeżo mielony pieprz



Piekarnik nagrzewamy do 200st C.* 
* (polecam piec pizzę przy włączonej jedynie dolnej grzałce, bez termoobiegu. Ja mam stary piekarnik, więc innej opcji nawet nie mam... ;) Ale przy pizzy sprawdza się to naprawdę świetnie ).

Gotowe ciasto rozwałkowujemy (albo rozciągamy palcami) na podsypanej mąką blasze. 
Rozkładamy na pizzy karmelizowaną cebulę, figi, sery, posypujemy odrobiną świeżego rozmarynu i świeżo mielonym pieprzem. 
Wstawiamy do piekarnika, pieczemy przez ok 8 - 10 min - aż spód i brzegi będą zarumienione. 

Gotową pizzę posypujemy świeżą rukolą. 


Smacznego!




niedziela, 6 października 2013

Łatwa zapiekanka ziemniaczana.


Lubię dobrze zrobione z i e m n i a k i . 
Lubię idealnie kremowe puree z niepoprawną(!) ilością m a s ł a. 
Lubię pieczone, miękkie, delikatne w środku, z chrupiącą, złocistą skorupką.
Z rozmarynem i grubą solą. 
I w 'pieczonkach', dymiące, przesiąknięte zapachami, smakami z żeliwnego kociołka. 

I z ogniska. 
N a j b a r d z i e j. 
Kiedy się czekało, już z pełnymi brzuchami, na z i  e m n i a k i. 
Odgarniało żar. Czy już? Miękkie już?

Parzyło się dłonie. I język. Ze szczyptą soli tylko. 
N a j l e p s z e. 


*    *    *

Dziś domowo, bardzo prosto. 
Zapiekanka ziemniaczana z przepisu Ewelinki Majdak, opublikowanego w Kukbuku
Jest pyszna i bardzo prosta w przygotowaniu. 
Zastanawiam się też, żeby dodać do niej leśnych grzybów... 
To może kolejnym razem... :)




Zapiekanka ziemniaczana 
/porcja dla dwóch głodnych osób/


ok. 1/2 kg ziemniaków
200ml mleka /użyłam pełnotłustego/
200ml śmietanki 36%
100g twardego sera /użyłam sera Pecorino/
3 ząbki czosnku, przeciśniętego przez praskę
sól i świeżo mielony pieprz, do smaku
szczypta gałki muszkatołowej
kilka gałązek świeżego tymianku
kilka cieniutkich plasterków bekonu

łyżka masła, do wysmarowania formy



Ziemniaki obieramy i kroimy w bardzo cienkie plasterki (mi, najłatwiej i najszybciej kroiło się zwyczajnym ostrym nożem, jeśli macie dobrą mandolinę, możecie też śmiało jej użyć). Płuczemy je z nadmiaru skrobi, suszymy. 

W garnuszku podgrzewamy mleko i śmietanę, dodajemy czosnek, gałkę muszkatołową, sól i pieprz do smaku. Siekamy połowę tymianku i dorzucamy do mieszanki. Doprowadzamy całość do wrzenia i natychmiast ściągamy z ognia - nie gotujemy!!

Piekarnik nagrzewamy do 180st C.

Żaroodporne naczynie smarujemy masłem, układamy warstwę ziemniaków, doprawiamy solą i pieprzem, zalewamy kilkoma łyżkami sosu, układamy kolejną warstwę, znów zalewamy. 
Górę posypujemy startym serem oraz (opcjonalnie) pokrojonymi plasterkami bekonu. 

Pieczemy przez ok 40 min pod przykryciem (można przykryć formę folią aluminiowa). Po tym czasie ściągamy folię i pieczemy do zarumienienia wierzchu zapiekanki kolejne 10 - 15 min. 

Podajemy gorące, posypane świeżym tymiankiem.



Smacznego!!



ps. Czas leci tak szybko, że ani się nie obejrzałam, jak minął rok od adopcji moich kocich dzieciaków....
To już całkiem dorosłe kotki :) 



środa, 2 października 2013

Figi zapiekane z miodem, z bitą śmietaną i prażonymi migdałami.




I stało się - skusiłam się na zrobienie 's ł o d k i e g o' ! 
Rzadkość taka, że aż sama się sobie dziwię - cóż mnie to natchnęło do kolejnej próby.
Bo muszę się Wam przyznać, już pewnie nie po raz pierwszy, że nie jestem dobra w pieczeniu 'słodkiego'. Ciast, deserów. Nie. 
Wychodzi mi jedynie kruche. Tudzież kruszonka =). I drożdżowe, słone, do pizzy. Z a w s z e  wychodzi. 
A reszta.... cóż, zostawię pieczenie tym co się na nim znają :)

Może w przyszłości. Jak będę miała większy kawałek blatu do zabałaganienia składnikami. I k o t y  dorosną (?!), i przestaną wchodzić do misek, pod mikser, do torby z mąką. 
Może wtedy. Upiekę p o r z ą d n e, prawdziwe ciasto :)

Na razie są figi, też pieczone. I bita śmietana, ubita szybciutko, z miską w, wysoko w jednej ręce, z mikserem w drugiej. Żeby stwory nie wlazły. 
Udało się.. :) deser jest pyszny i tak prosty w wykonaniu, że już łatwiej się nie da. 

Polecam!






Pieczone figi z bitą śmietaną. 
/porcja dla dwóch - trzech osób/


6 świeżych fig, przekrojonych na pół
1 łyżka miodu
sok wyciśnięty z 1/2 małej cytryny
250 g (mały kubeczek), śmietany kremówki
2 łyżeczki drobnego cukru
2 łyżki migdałów w płatkach
listki świeżej mięty, do podania


Piekarnik nagrzewamy do 160 st C. 
Blachę wykładamy papierem do pieczenia, rozkładamy figi, przecięciem do góry. Skrapiamy owoce sokiem z cytryny i miodem. 
Wstawiamy do piekarnika na ok 10 min. 

W międzyczasie ubijamy na sztywno śmietanę z cukrem, podprażamy migdały na suchej patelni. 

Na talerzyk nakładamy bitą śmietanę, kilka ciepłych fig (ciepłe są najlepsze!), posypujemy migdałami i listkami świeżej mięty. 


Smacznego!







wtorek, 1 października 2013

Figi zapiekane z kozim serem i bekonem.






















































Nie mogę się powstrzymać. 
Ilekroć widzę świeże  f i g i - kupuję! Przecież można je dostać przez taki krótki czas...

Tym razem ciekawa, wydaje mi się, propozycja na przekąskę.
Małe i poręczne finger-food. 
Smaki idealnie się uzupełniają - bardzo, bardzo polecam :)

No i pięknie, naprawdę pięknie wyglądają. 
Figowe k w i a t y ...



*      *      *


Figi zapiekane z kozim serem. Zawinięte w bekon.
/na 4 figowe kwiaty/



4 świeże, dojrzałe figi
kawałek koziego serka typu Camembert
8 plasterków bekonu
gałązka świeżego tymianku
świeżo mielony pieprz, do smaku


Każdą figę nacinamy od góry na krzyż, delikatnie rozchylamy miąższ, tak żeby postał 'kwiat'. 
Do każdego figowego kwiatka wciskamy kawałek koziego serka, zwijamy figi w bekon (po dwa plasterki na owoc).

Zapiekamy przez ok 5 - 10 min w temperaturze 180 st. C - aż bekon delikatnie się przyrumieni. 

Podajemy na ciepło :)


Smacznego!