Doskonale pamiętam jak robiłam pierwszą.
„ – A może zrobimy sobie pizze na wieczór?” – pyta Piotrek (już prawie cztery lata temu)
– Hmm… Uhm.. zróbmy!... (to ja)
– A wiesz jak?
– Taaaa… „
Oczywiście – nie wiedziałam :) Cztery lata temu nie wiedziałam o gotowaniu n i c.
Szybki telefon do mamy. „ – Jak się robi pizze?!”
I zrobiłam. Moją pierwszą, całkiem dobrą, trochę za wilgotną, zupełnie inną niż teraz, pałaszowaną rękami siedząc na podłodze przy kominku, popijając czerwonym wytrawnym.
Do końca odgrywając rolę, że przecież pizza, phi! Co to za filozofia!
Od tamtego czasu robiłam naprawdę duuuużo pizz.
…w naszym pierwszym mieszkaniu, w komunistycznym gazowym piekarniku marki KASIA, którego drzwiczki otwierały się zaledwie na 20 cm, co wymuszało opanowanie pionowego wkładania pizzy i nie zrzucenia z niej wszystkiego..
… w Norwegii, czasem po cztery na raz…
… u rodziców z domu…
… u znajomych z działającym piekarnikiem :)
Przepis się ‘samo – udoskonalił’ raz dodałam tego, raz tamtego. Raz więcej oliwy, raz więcej mąki. Cukru dla drożdży – żeby się najadły. Raz ser na wierzchu raz pod spodem…
I jest pizza – idealna!
Mój w stu procentach autorski przepis, którym bez fałszywej skromności mogę się pochwalić i… podzielić. Polecam!
Co potrzeba:
/na jedną dużą blach cieniutkiej pizzy/
/przepis jest ‘szklankowy’, tak się nauczyłam i tak zostało. Jest łatwo bo nie będzie Wam potrzebna kuchenna waga/
Ciasto:
1 szklanka mąki pszennej
½ szklanki ciepłej wody (nie może być za gorąca bo zabijamy drożdże!)
40-50 g świeżych drożdży
1 żółtko jaja
1 płaska łyżeczka cukru
zioła: bazylia, oregano lub zioła prowansalskie (może być wszystko po trochu albo tylko jedno)
½ łyżeczki soli
oliwa z oliwek do smarowania blachy (może być też inny olej roślinny, ale naprawę warto odżałować troszkę oliwy :) )
Wysypać mąkę na stolnicę, dodać sól, zioła. Zrobić w niej zagłębienie i wbić żółtko.
Do ciepłej wody wrzucić drożdże i cukier, dokładnie wymieszać aż do całkowitego rozpuszczenia się drożdży. Odstawić zaczyn na ok. 5 – 10 min, zobaczycie że zaczyna się pienić na górze i zwiększać objętość – to znaczy że jest gotowy.
Powoli, po łyżce, wlewać zaczyn do środka kupki mąki, i rozrabiać ciasto nożem. Polecam zostawić sobie mąkę bo bokach i stopniowo dobierać ją do środka – zaczyn nie rozlewa się wtedy wszędzie dookoła :)
Gdy zużyjemy już cały zaczyn, ciasto powinno być dość mokre i kleić się do stolicy/blatu. Tak ma być ;) Wtedy podsypujemy kulkę ciasta mąką tak, aby dała się wsiąść w ręce i ugnieść. Jeszcze chwilkę wyrabiać ciasto, po czym odstawić do wyrośnięcia (zazwyczaj dobrze jest poczekać jakieś min. 30 min, ja w tym czasie przygotowuję składniki na pizzę).
Pizza na zdjęciu jest z serem, pieczarkami, tuńczykiem i pomidorami, posypana kawałkami anchois, oliwkami i kaparami. Generalnie możemy położyć na pizzę wszystko, trzeba tylko pamiętać o kilku zasadach:
- dużo wcale nie znaczy lepiej. Można składników wrzucić po trochu, wtedy jest najlepsza i wyrazista w smaku
- Ser dajemy na spód! Jest to chyba najczęstszy ‘błąd’ – wszystko wtedy gotuje się pod warstwą sera zamiast piec!! Naprawdę polecam dać ser od razu na sos, następnie w kolejności pieczarki i inne warzywa (np. pomidory), a na sam wierzch mięso ( salami, szynkę).
- Górę pizzy posypujemy raz jeszcze ziołami zanim pójdzie do piekarnika
- Pod sam koniec pieczenia można posypać pizzę potartą mozzarellą (tak zrobiłam w przypadku tej pizzy)
Blachę smaruję lekko oliwą i opruszam mąką. I teraz UWAGA! Ten przepis jest na cienką, naprawdę cienką włoską pizzę. Także nie przestraszcie się, jak będzie Wam się wydawało, że ciasta jest za mało :) Jest dobrze, tylko trzeba bardzo, bardzo uważnie rozprowadzić je po blasze, zostawiając ciut więcej na brzegach i uważając żeby nie zrobić dziur!
Piec w rozgrzanym do 200 st. C. piekarniku, przez ok. 20 min. Spód pizzy musi być lekko złocisty i łatwo odchodzić od blachy.
Smacznego!