P o k o c h a ł a m tą wyspę! :) Miłością szczerą i prawdziwą.
'Nic tam nie ma', 'Same hotele', tak mówiono. Dla mnie - nieprawda absolutna. Ale każdy widzi przecież to, co zobaczyć chce. I jestem sobie w stanie doskonale wyobrazić osobę, która FAKTYCZNIE nic prócz hoteli i kawałka hotelowej, naszpikowanej parasolkami plaży, nie uświadczy. Dla nas Majorka to całe dnie w przyrodzie, cudowne, ogromne puste przestrzenie, złote pola, piękne góry, dzikie zatoki z turkusową wodą i skały na plażach...
Nasz dziesięciodniowy pobyt na Majorce, był dość mocno nastawiony na wspinanie. Udało nam się ten cel świetnie zrealizować :) Także wspinu będzie w opisach sporo, bo głównie to robiliśmy. Zahaczając oczywiście o ciekawe miejsca i miasteczka po drodze. Jako że P. zna się na wspinaniu bardziej niż ja, wspinaczkowe fragmenty będą również jego autorstwa (do czego go namówię).
Ogólnie:
(czyli kilka słów praktycznych do bólu)
----> Koniecznie trzeba wypożyczyć samochód, ewentualnie motocykl. Nam, ze względu na sporą ilość sprzętu potrzebne było auto, ale motor na jeden dzień wypożyczyliśmy tak czy siak. Dla funu :) Jeździe się po wyspie całkiem przyjemnie, drogi, szczególnie te w mainlandzie są puste i naprawdę malownicze. Piękne widoki i absolutny brak reklam tudzież billboardów szpecących krajobraz.
Drogi natomiast w górach są bardzo wąskie i kręte, w wielu momentach nie ma szans żeby minęły się dwa samochody, także ostrożnie. Tym bardziej, że wielu turystów w wypożyczonych wozach naprawdę nie potrafi jeździć...
Na drogach jest też za trzęsienie kolaży, często trudnych do wyminięcia na serpentynach.
----> Wiele miejscowości położonych w głębi lądu (powiedzmy 5 km od wybrzeża) ma na wybrzeżu swoje Porty (np. Pollença i Port de Pollença, Alcudia i Port d'Alcudia itd.), kiedyś było to strategiczne położenie, chroniące miasto przed splądrowaniem w razie najazdu na port. Dziś porty zazwyczaj zamieniły się na turystyczne, hotelowe centra, natomiast same miasteczka - pozostały tak piękne i nieoszpecone plastikowymi hotelami jak niegdyś :)
Naprawdę, nie trzymajcie się kurczowo wybrzeża i plaż, miasta położone ciut dalej czarują autentycznością i klimatem. Nasze faworyty? Arta, Polleça i Palma. Piękne też jest stare miasto w Alcudii, natomiast Port d'Alcudia i cała zatoka aż do Can Picafort to turystyczna masakra...
----> Normą jest parkowanie równoległe tyłem i o zgrozo, miejsca jest naprawdę bardzo, bardzo mało :) Nie raz widzieliśmy auta zaparkowane na przysłowiowe centymetry, przepychające sobie samochód przed i za podczas wyjeżdżania. Także, nie zaciągamy ręcznego.
Żółta linia - zakaz parkowania :) |
Nie parkujemy też na ulicach z namalowaną na asfalcie żółtą linią! Linii brak - spokojnie można stanąć :)
----> W dużych supermarketach (nasz ulubiony 'EROSKI') ceny są mega przystępne, powiedziałabym nawet, że ciut taniej i znacznie lepiej niż u nas. Nie mówiąc już o wyborze świeżych ryb i owoców morza (ah!), majorkańskich twardych serów, stosów oliwek i przepysznego jamón, który pani w dziale mięsnym kroi na przezroczyste plastry...
----> Wygląd restauracji nie odzwierciedla jakości i ceny! Naprawdę, popatrzcie po prostu do menu... W turystycznych miejscach ceny są znacznie zawyżone, a jakość niestety słaba. Jednocześnie jedliśmy fantastyczną paellę z owocami morza, siedząc przy świecach w centrum starego miasta Alcudii. Na stolikach białe obrusy i kieliszki, super obsługa. Paella - najlepsza jaką w życiu jadłam. Spokojnie dla dwóch osób. Cena 9 euro..
Obiadek dla jednej osoby - średnio 8 - 12 euro (oczywiście w przystępnych knajpkach). Wszędzie można napić się naprawdę świetnej kawy. Ceny od 1,20 do 2 euro.
Na razie tyle.
Jak na coś jeszcze wpadnę będę dopisywać w tym właśnie miejscu.