Ostatnio uświadomiłam
sobie, że do pewnych rzeczy się d o j r z e w a.
A raczej, do pewnych
rzeczy j a dojrzewam :)
Do spokojnych w i e c z
o r ó w, kiedy zamiast imprezy z (nie..?)znajomymi ludźmi wybieram towarzystwo
k o t ó w, duży dzbanek herbaty z cytryną i dobrą książkę.
Do b i a ł e g o
koloru – na ścianach i meblach. Na drewnie i kuchennej zastawie.
Do m i n i m a l i z m
u, od-gracania sobie życia.
Conchiglioni
nadziewane trzema serami.
/porcja dla dwóch – trzech osób. Inspiracja – ten przepis/
makaron Conchiglioni
(duże muszle)
1 kulka sera
mozzarella
150g serka ricotta
kawałek startego sera
Pecorino (lub Parmezanu)
sól i świeżo mielony
pieprz (użyłam kolorowego pieprzu)
1 puszka dobrej
jakości pomidorów
½ łyżeczki suszonej
bazylii
½ łyżeczki suszonego
oregano
garść liści świeżej
bazylii
sól i świeżo mielony pieprz,
do smaku
Makaron gotujemy w osolonej wodzie.
W misce mieszamy ze sobą sery na farsz – mozzarellę porwaną na małe kawałki, ricottę i pecorino. Doprawiamy solą i pieprzem.
Ugotowane muszle nadziewamy mieszanką serową i układamy
jedna obok drugiej, w żaroodpornej foremce do zapiekania.
Nagrzewamy piekarnik do 180st. C.
W garnuszku przygotowujemy sos – do puszki pomidorów
dodajemy zioła i przyprawy, gotujemy ok. 10 min na wolnym ogniu – aż większe
kawałki pomidorów rozgotują się, a całość zgęstnieje.
Sosem zalewamy makaronowe muszle.
Pieczemy przez ok. 15 – 20 min.
Przed podaniem posypujemy świeżo mielonym, kolorowym pieprzem (ja nie żałowałam pieprzu:) ) i świeżą bazylią.
Przed podaniem posypujemy świeżo mielonym, kolorowym pieprzem (ja nie żałowałam pieprzu:) ) i świeżą bazylią.
Smacznego!
Fajne i efektowne danie:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńbardzo trafne i mądre spostrzeżenie
OdpowiedzUsuńa danie ... wygląda absolutnie ! smacznie!
jest szansa że spróbuję !
Są tacy, którzy nazywają to starzeniem się :)))) Ale ja im nie wierzę!
OdpowiedzUsuńConchiglioni wspaniałe. Proste i pyszne. Udanej reszty środy.
Masz absolutną rację z tym dojrzewaniem do pewnych rzeczy. A może , jak pisze Katarzynka, po prostu się starzejemy ;)
OdpowiedzUsuńpyszny obiad:)
OdpowiedzUsuńNat, pięknie to ujęłaś, ja dojrzalam do tych samych rzeczy, co Ty: do spokojnych wieczorów cenniejszych niż wszystko inne, do bieli, minimalizmu, chęci odgracania szaf i życia:). Na to trzeba czasu, na takie uczucia i emocje i wnioski, nie da sie tego w żąden sposób przyspieszyć, a każdy czas w życiu ma swoje prawa.Potrawa na zdjęciach doskonała. Pozdrawiam. Kinga
OdpowiedzUsuńto danie wygląda obłędnie...chętnie bym zjadła :)
OdpowiedzUsuńmuszę wypróbować.
Na wszystko przychodzi czas w życiu:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się stuprocentowo... Kiedyś nie znosiłam pieczywa, teraz - świeży, najlepiej orkiszowy bochenek z dużą ilością ziaren i sporo prawdziwego masła - to moje niebo... Conchiglioni uwielbiam, zresztą jak wszystkie nadziewane makarony. Musiało być pysznie. Ja robiłam kiedyś coś trochę podobnego - pierogi z białymi serami w sosie ze świeżych pomidorów. Również pyszności ;) Pozdrawiam! gingerbreath.blox.pl
OdpowiedzUsuńBardzo smakowicie . Lubię .:)
OdpowiedzUsuńZ czasem dojrzewamy do różnych rzeczy,ale to fajnie, bo zawsze dzieje się coś innego.
Pozdrawiam :)
Robiłam ostatnio kilka wersji nadziewanych muszli, ale Twoja również sprawdziłaby się na moim stole ;) Przepiękne zdjęcia! Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńNasza książka kucharska czeka na takie przepisy! Zapraszamy serdecznie https://www.facebook.com/layman.meble/photos/a.1689873661247779.1073741830.1687658101469335/1815384718696672/?type=3&theater
OdpowiedzUsuń