Dokładnie t r z y lata temu wrzuciłam na bloga pierwszego posta. 'Jak się jada w Chinach' zapoczątkowało moją przygodę z blogiem i… nie wiem jak to się stało, że od tamtego dnia minęło już tyle czasu.
Dużo się zmieniło.
Gdy zaczynałam pisać, robić pierwsze zdjęcia, nie wyobrażałam sobie, że poniekąd zamieni się to moją pracę zarobkową. Co więcej, w pracę, którą kocham! Bo wszystko to powstało z czystej motywacji wewnętrznej, z autentycznej pasji.
I to jest chyba sedno. Sedno wszystkiego, co robimy. Ostatnio, wśród znajomych wywiązała się ciekawa dyskusja na temat pracy. Robiąc coś dla siebie i robiąc to naprawdę dobrze, prędzej czy później odniesiemy z tego realne korzyści. Jestem tego zdania. Myślę, że to co robimy, zatacza swoiste koło i wraca do nas, w którymś momencie naszego życia. Wraca do nas, i daje nam coś w zamian. A jak Wy sądzicie?
Gdy teraz patrzę na pierwsze zdjęcia, robione w poprzednim jeszcze mieszkaniu i na Campingu w Norwegii, gdzie pracowałam przez wiele miesięcy (zdumienia ludzi, gdy stawiałam talerz na drewnianym podeście pod Caravanem, albo starym drewnianym białym krześle, i robiłam foty - nigdy nie zapomnę! :) ), widzę błędy i moją nieporadność.
Ale widzę też postęp! I to buduje.
Wszystkiego nauczyłam się sama, eksperymentując i podglądając najlepszych. Z czasem z fotografii zniknęły brzydkie, ostre cienie, zniknęła żółtawa poświata sztucznego, o k r o p n e g o światła. Polowałam na dzienne światło, a w Norwegii zdarzało mi się robić foty n a p r a w d ę późno, kiedy słonce nabierało złotego, ciepłego koloru.
Teraz, nauczyłam korzystać się z lamp studyjnych, i bardzo mocno mnie to odciążyło. Nie ma już stresu pod tytułem, 'szybko szybko bo światło już słabe' i dramatycznego podkręcania ISO, choć w dzień nadal wolę naturalne światło.
I co robię teraz? Już Wam mówię i pokazuję :)
Z początkiem tego roku, coś się zmieniło. nagle i nieoczekiwanie dostałam mnóstwo ciekawych zleceń, i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że od stycznia, pracuję niemal na cały etat jako fotograf kulinarny.
Ostatni miesiąc, spędziłam na przygotowywaniu, stylizowaniu i fotografowaniu dań, na nowo powstający portal dietetyczny. W sumie ponad 300 potraw… :)
Poniżej, wrzucam kilka printscreen'ów z dropboxa - mała zajawka dla Was jak to wygląda. Zdjęć jest bardzo dużo i scrollowanie wydaje się trwać i trwać.
I na deser, mała niespodzianka :)
Namówiłam mojego P., na napisanie krótkiego tekściku na temat. No właśnie, jak to jest od tej 'drugiej' strony, czyli krótko mówiąc, kto to wszystko zjada :)
Zapraszam do czytania i życzę Wam z całego serca - realizujcie marzenia!
Może brzmi to banalnie (a nawet na pewno tak brzmi…), ale - da się :)
* * *
Felieton. Diety.
"- Dostałam zlecenie!! Mam ugotować i obfotografować kilkadziesiąt diet.
Super - pomyslałem, ciesze się że Twoja pasja się rozwija.
-To są diety dla sercowców, bardzo zdrowe….I tutaj zapaliła mi się pierwsza czerwona lapmka. Nie, żebym żywił się samym junk foodem ale przymiotnik "zdrowo" automatycznie wywołuje u mnie pole skojarzeniowe: zielono, sałata, bez węglowodanów, gotowany kurczak,wiecej sałaty….STOP.
- Nie narzekaj, nie jest źle, tu mam przykładowe dania: tatar ze śledzia, zupka cebulowa z grzankami…
- O!
-Pasta z makreli z ogórkiem na grzankach z razowego chlebka, papryczki faszerowane mięsem, zasmażana kasza gryczana z wędzonym toffu. Kazda dieta składa się ze śniadania, drugiego śniadania, obiadu, podwieczorku i kolacji. To akurat nam się przyda zazwyczaj jedliśmy 2 posiłki dziennie.
- Ok - pomyślałem – nie jest źle. To ty gotuj a ja będę jadł, układ idealny.
- będę robić po dwie takie diety dziennie żeby zmieścić się w terminie i lepiej wykorzystać składniki.
- będziemy grubi!
- nie przesadzaj, to są malutnie porcje.
Muszę się przyznać że na poczatku faktycznie, źle nie było. Naprawdę dobrze przemyślane i smaczne rzeczy. Jedak po około 2 tygodniach widziałem już całkiem na zielono: łosoś w szpinaku, cykoria z pstragiem i rodzynkami, brukselka z brokułami. Łosoś w sałatą. Nie żebym narzekał, po prostu zaczełem tęsknić za „tradycyjną” kuchnią Nat. Chodziło za mna spaggetti bolońskie, makaron penne z pesto i tuńczykiem, klopsiki z pure, schabowy No i to, że teraz mam absolutny zakaz wchodzenia do kuchni.
- musisz mieć miejsce w brzuszku na to co robie, nie będziemy wyrzucać jedzenia. Poza tym ja wszystkie składniki mam dokładnie wyliczone, wszystko jest mi potrzebne.
I faktycznie raz zjadłem banana, nie mineło 45min jak musiałem latać do sklepu po tego banana bo
- … jest mi dzisiaj niezbędny do przepisu.
Cóż, takie uroki mieszkania pod jednym dachem z fotografem kulinarnym…Nat a może tak następną sesję zrobisz z dietami śródziemnomorską??"
Dobrej niedzieli Kochani!
Twój post bardzo motywuje :) to wielkie szczęście móc robić to co się kocha, miło czytać o blogowych sukcesach :) gratuluje świetnej roboty i życzę kolejnych udanych lat blogowania i fotografowania.
OdpowiedzUsuńGratulacje i udanych kolejnych lat. Zdjecia bardzo, apetyczne.
OdpowiedzUsuńCudownie !! Zazdroszczę Ci tej fascynujacej pasji:-) pasji i pracy w jednym :-)
OdpowiedzUsuńGratulacje! Zdjęcia fantastyczne!
OdpowiedzUsuńNatuńka, a ja tu z Tobą prawie od początku...:):):):)
OdpowiedzUsuńGratuluję z całego serca!
Zdjęcia pięknieją w oczach:)
Spełnaij marzenia! a ja pytania zadam Ci na priv:)
Buziaki, NAt!
Oj tak Ewelinko, pamiętam :** Od początku wyczułam w Tobie Kochana bratnią duszę :)
UsuńDziękuje za wsparcie i ciepłe słowa przez wszystkie te lata!
ps. Pisz śmiało na priv.
:*
Nat kochana wielkie, wielkie gratulacje! Jestem pod wrażeniem i bardzo się cieszę razem z Tobą! :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki ślę :*
Dziękuje Majanko Kochana! Całuję! :*
UsuńGratulacje i powodzenia ze wszystkim! :) Dalszych sukcesow zycze i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńUrodzinowo- blogowo, życzę Ci by przy tej "3", było jeszcze "0"! :********* Marzenia się spełniają, tylko trzeba im pomóc w realizacji, pamiętajmy o Tym:*********
OdpowiedzUsuń:*
UsuńWiemy o tym doskonale, prawda?.. :***
Witaj
OdpowiedzUsuńGratuluję
Ja czasem myślę, ze brak mi odwagi na realizację niektórych swoich marzeń.
Ale właśnie takie posty dodają odwagi .
Dziekuje i pozdrawiam gorąco
Wspaniały blog i śledzę go cały czas :) zdjęcia cudowne więc nie dziwi mnie, że stałaś się fotografka kulinarną :) podziwiam i pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak przed jakimiś zajęciami na PiPsie zapraszałaś na swojego bloga, więc w zasadzie czytam od początku. Wiele przepisów mnie zainspirowało (nie tylko smaki - również zdjęcia - potrawy są pięknie zaprezentowane :)), niektóre dania z tego bloga w bardziej lub mniej zbliżonej wersji regularnie lądują na moim stole - wszystkie są pyszne. I jest coraz ciekawiej! Życzę pasji i zapału na kolejne lata :)
OdpowiedzUsuńSuper :) Zazdroszczę takiej historii :) Chciałabym się znaleźć w takim miejscu za 3 lata :) Bardzo motywujące! Życzę podróży do Tajlandii. Byłam i stwierdzam, że Twoja zupka może na równi konkurować z tajską :)
OdpowiedzUsuńTrafiłam na tego bloga jakiś rok temu, a może już dwa... :) i prócz tego, że to co robiłam z Twoich przepisów było bardzo smaczne, to zafascynowały mnie niezwykle apetyczne zdjęcia i graficzna strona bloga. Po prostu nie mogłam się napatrzeć na niektóre zdjęcia. Teraz już rozumiem, że jak coś wynika z pasji, to tę pasję widać. Bardzo dziękuję za Twoje przepisy i za bloga. Są naprawdę super! :) Marta
OdpowiedzUsuńDziękuję Marto za piękne, naprawdę motywujące słowa! :*
UsuńInspirujący wpis! Ja jestem tego zdania, że koniecznie trzeba robić to co się KOCHA w innym wypadku nie ma szans na życiowo -zawodowy sukces :)
OdpowiedzUsuńPięknie! :) Serdeczne gratulacje! :)
OdpowiedzUsuńPamiętam jak na Wegiel Food mówiłaś, że udało Ci się zdobyć dotację na rozwój. Cieszę się, że udało Ci się rozwinąć :) Powodzenia i oby nigdy nie dopadła Cię nuda i rutyna!
OdpowiedzUsuń