Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Peru. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Peru. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 29 listopada 2011

El Muelle. Czyli najlepsze na świecie owoce morza.



Po dwóch przystawkach, (które już Wam pokazałam), przyszła kolej na danie główne.
Szczerze mówiąc, zawsze mam problem, co wybrać, gdy menu jest rozbudowane, jedzenie rewelacyjne i chciałoby się pokosztować wszystkiego…

Na szczęście El Muelle ma również tzw. opcje mieszane. Dobra alternatywa pozwalająca skosztować więcej rzeczy i nie umrzeć z przejedzenia. I nie zbankrutować.

Stanęło na ceviche mixto – śmiało mogę powiedzieć, że faktycznie najlepsze ceviche, jakiego tutaj kosztowałam; i chicharrones mixto – kawałki ryb, kalmarów, krewetki i inne pyszności obtoczone w delikatnej panierce i smażone na głębokim oleju. Wszystko świeże, chrupiące, wcale nie tłuste. Nasz zdecydowany faworyt z całego spectrum rzeczy, które kosztowaliśmy.








A sama restauracja pęka w szwach.
Fenomenalna sprawa, knajpka ma zero wystroju, plastikowe krzesła i stoły, a jedzenie… naprawdę czaruje.
‘Mieszkać w Limie, choćby jakiś czas, i chodzić tam codziennie. Marzenie…’

Pozdrawiam Was serdecznie!
Nat.


                                                                                                              

środa, 23 listopada 2011

Choros a la chalaca




Kolejna z przystawek z El Muelle w Limie.
Dla mnie fantastyczna, choć trzeba lubić małże. 

Duże małże podawane z sokiem z limonki i drobniutko posiaknymi pomidorkami, cebulką, ostrą papryką i ziarnami 'choclo' - tytejszej odmiany kukurydzy.


Dla zainteresowanych potrawą, oryginalny przepis, dokładnie dania na zdjęciu, znajdziecie tutaj
(Znajdę chwilę to wrzucę tutaj już przetłumaczony przepis).


Pozdrawiam ciepło!
Nat.








  • El Muelle
  • Jr. Alfonso Ugarte No. 225
  • BarrancoLima 4Peru

Tequeños con queso y con langostinos




Znajomi polecili nan knajpkę.
Knajpkę w nadmorskiej dzielnicy Limy. Której nie można, po prostu nie można przegapić.
Z n a j l e p s z y m i w Limie owocami morza.

I wybraliśmy się.
Pokosztowaliśmy i... zakochaliśmy się !

Pokażę Wam te cuda, któe udało nam się pokosztować po kolei.

Pierwsza przystawka, tequeños con queso, później jeszcze tequeños con langostinos. 
Rodzaj małych pasztecików z ciasta podobnego do francuskiego.
Smażone na głębokim oleju, z serowym lub krewetkowym wypełnieniem. Cudo!
Do tego kremowe, łagodne guacamole...







  • El Muelle
  • Jr. Alfonso Ugarte No. 225
  • BarrancoLima 4Peru

sobota, 12 listopada 2011

Cuy. Czyli jak skosztowałam świnki morskiej...



Przez długi już czas przymierzałam się do skosztowania tego lokalnego przysmaku i wraezscie... stało się, mam to za sobą.


Włócząc się po uliczkach Cuzco, idealnie w porze 'almuerzo' - ichniejszego obiadu, trafiliśmy na lokalną knajpę w podwórzu staych zabudowań. 
Półmrok, drewniane, ogromne ławy, lokalna muzyka na żywo i... ' c u y ' w menu.. 
Teraz albo nigdy!

Całość podana na gigantycznym talerzu stanowiła widok dość koszmarny.
Na pewno nie dla osób o słabych nerwach... 
A wrażenia? Chrupiąca, dobrze doprawiona skórka, i deilkatne mięso, w smaku i konsystencji taki trochę wilgotnijeszy kurczak.
I starałam się nie patrzeć na głowę z zębami...

I jeszcze, tekst o cuy'u Piotrka, z naszego manali.pl :) 


"Cuy - czyli jak przestałem się bać i polubiłem świenkę morską

„Świnka morska (Cavia porcellus) – gatunek udomowionego gryzonia z rodziny marowatyc. Popularne zwierzę domowe. (…) Pochodzi z Ameryki Południowej, początkowo występowała na terenach Peru, Brazylii i Paragwaju.” 

Tyle z Wikipedia.pl


Osobiście traktowałem to zwierzę z pewną dozą nieufności, nie widząc dla niego sensownego zastosowania. Większą dozą kreatywności wykazała się prastara cywilizacja Inków. Otóż Inkowie - zapewne na drodze empirycznych doświadczeń, odkryli, że świnka morska poddana obróbce cieplej zamienia się w smakowity obiad. Szczęśliwie, nie wszystkie zdobycze wymarłych cywilizacji uległy zapomnieniu - w dzisiejszym Peru bez większego problemu można kupić pieczoną świnkę morską (po ichtejszemu - CUY). Oczywiście sprawę należało przebadać osobiście.
Kelner na tacy przyniósł coś wyglądającego na pieczonego szczura – po wstępnych oględzinach NAT, która ma większe doświadczenie z tymi przemiłymi zwierzątkami stanowczo stwierdziła, że to jest nic innego jak tylko pieczony CUY. Po tych słowach otuchy, ochoczo zabrałem się do konsumpcji i ku mojemu zaskoczeniu…polubiłem świnkę morską."






Pozdrawiam ciepło z Cuzco i życzę miłego weekendu!

Nat.

środa, 9 listopada 2011

MOCCA Cappuccino. Jaką lubicie kawę?





Mocca Cappuccino w kawiarni w Truhillo, Peru.Piękna. Z kwiatem z gorzkiej, prawdziwej czekolady.
Lubię ją.

I lubię z dodatkami. 
Z karmelem. Z kardamonem. Z cynamonem.
I zwykłą, dobrej jakości, z dużą ilością ciepłego mleka.

A Wy?

Pozdrawiam gorąco!
Nat.