czwartek, 24 marca 2011

Beijing Fried Duck. Czyli o kaczce o pekińsku w Pekinie.




Klasyczna, osławiona Beijing Fried Duck nie jest wcale przereklamowana. Co więcej, mogę śmiało zaryzykować, że jest to jedno z najlepszych, o ile nie najlepsze danie, jakie miałam okazję dotychczas jeść.

Ciepły wieczór w chińskiej stolicy. Yao proponuje nam wspólne wyjście na obiad. Nie dajemy się długo namawiać. Trudno  jest znaleźć w ogromie tego miasta restaurację, w której serwują dobrą kaczkę, dobrą przy okazji również i dla portfela.. :)

Pierwsze wrażenie z naszej restauracji spowodowało, że chcieliśmy delikatnie zasugerować Yao, że może jednak nie tutaj dzisiaj ucztujemy. Bynajmniej nie dlatego, że nam się nie podobało. Bynajmniej. Podobało nam się bardzo. Tak bardzo że momentalnie obrosłam w podejrzenia a propos cen, które będą za chwilę złośliwie chichotać z ilustrowanego menu: „Nie stać Cię, nie stać Cię”. A właśnie że mnie stać! Siadamy przy biało, elegancko nakrytym stole, otwieramy menu i… jesteśmy cudownie zaskoczeni!

Chiny są jedynym miejscem jakie znam, gdzie oszacowanie cen potraw na podstawie wyglądu lokalu jest zupełnie możliwe. Wszędzie, wszędzie indziej, jesteśmy w stanie w przybliżeniu powiedzieć do kogo skierowana jest oferta restauracji. Nawet w Indiach. W Mauretanii. W Mali. Nie mówiąc o Europie. Nie jest to nawet zazwyczaj specjalnie trudne. Marmury, biała zastawa z kieliszkami do wina, świece i ozdobne żyrandole? Nie wchodzę (na razie nie :) ). Kolorowa, mała restauracyjka, pełna ludzi i gwaru? Jak najbardziej. W Chinach nie zda się to na nic. Obskurna knajpka może wypłoszyć niewiarygodnymi cenami, a luksusowo wyglądająca mile zaskoczyć… W dalszym ciągu nie ogarniam Chin.

Więc o kaczce.
Kaczka wjeżdża na małym stoliku. Jest w całości, ogromna, tak duża, że nie chciało mi się wierzyć że to nasze zamówienie :). Wjeżdża w towarzystwie kucharza, który ustawia stolik z kaczką przed klientami i kroi. Do głównej potrawy wykrajane są najlepsze kawałki mięsa. Co zrobić z resztą ptaka klient może sobie wybrać. Opcje są dwie: albo dostaje całość zapakowaną do domu, gdzie może ją dowolnie wykorzystać (co raczej z oczywistych względów odpadało :) ), albo w restauracyjnej kuchni robią z tego zupę, którą podaje się pod koniec ucztowania.


W międzyczasie na stół podawane są cieniutkie jak pergamin, maleńkie naleśniczki ( tzw. placuszki mandaryńskie), gęsty, aromatyczny sos śliwkowy (sos Hoisim), i pokrojony w cienie słupki zielony ogórek i paseczki dymki.
Yao demonstruje nam jak się zabrać do tych pyszności: bierzemy placuszek, kawałek mięska moczymy w sosie i układamy na środku placka. Dodajemy troszkę ogórka, dymki, zwijamy i … voila! Jak smakuje… nie do opisania. 

Polecam z całego serca!




4 komentarze:

  1. Jadłam taką kaczkę w restauracji w Katowiacach. Ogólnie nie lubię mięsa, jak już to tylko indyka albo kurczaka, raz na jakiś czas wołowina albo wieprzowina ale takie cuda jak kaczka to unikam jak się tylko da... Więc w tej restauracji jak mój luby zamówił k a c z k ę to spojrzałam się na niego z pode łba, żeby wiedział co o tym myślę... Jak kaczka wjechała i dał mi kawałek do spróbowania.... No niebo w gębie :P Ale to trzeba umieć zrobić niesty... i najczęściej to kosztuje ;)))

    O.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiaj pierwszy raz odwiedziłam Pani blog ( poprzez wykrywacz smaku) i jestem zachwycona.
    Prowadzi Pani blog, z tego co widzę od 2 miesięcy, a wygląda on tak profesjonalnie - jest bardzo przejrzysty i dopracowany.
    A do tego te zdjęcia... Niesamowite :)

    Bardzo chętnie i często będę tu zaglądać :)

    A co do kaczki, to też miałam okazję jej raz spróbować i rzeczywiście była nieziemska, po prostu pyszna :) Dlatego teraz z przyjemnością przypominam sobie ten smak, patrząc na zdjęcia.

    Dziękuję i pozdrawiam,
    Ula:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ula, dziękuję Ci za miłe słowa :)

    Naprawdę bardzo się cieszę że blog się podoba, i to tylko motywuje mnie do dalszej nad nim pracy :-). Także zapraszam częściej :*

    Pozdrawiam cieplutko! Nat.

    OdpowiedzUsuń
  4. Marzenie - i o kaczce i o tym by zjeść ją TAM

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Wam za odwiedziny i feedback w postaci komentarzy :) Pozdrawiam i zapraszam ponownie!