wtorek, 23 października 2012

Zupa dyniowa z imbirem i czosnkiem.





Moja pierwsza.
Pikantna i rozgrzewająca.

Ostatnio zachwycałam się fotoreportażem Bei z corocznych dyniowych zakupów.
Niesamowite! Nawet nie przypuszczałam że dyń może być aż tak wiele.
Piękne są!
A u nas bida, co prawda udało mi się dostać na targu Hokkaido (pycha!)
Ale dynia, z której zrobiłam tą zupę, to po prostu ‘dynia’.

‘A jaki to gatunek’ – pytam pani na straganie.
‘hmm?.. No… dynia!’

No więc….dynia! =)




Zupa dyniowa z imbirem i czosnkiem.

1 średniej wielkości dynia, pokrojona w kostkę i obrana
1 ok 6cm kawałek imbiru, drobno starty
5 ząbków czosnku, przeciśniętych przez praskę
1 duża cebula, pokrojona w piórka
1litr bulionu warzywnego
1 łyżeczka imbiru w proszku
Sól i świeżo mielony pieprz do smaku

3 łyżki masła
1 łyżka oliwy
2 łyżki pinii, uprażonych na suchej patelni

W dużym garnku rozgrzewamy oliwę i masło, wrzucamy cebulę, czosnek i świeży imbir. Smażymy przez klika minut, aż zacznie pachnieć, a cebulka lekko się zeszkli.

Dorzucamy dynię, mieszamy, tak, żeby obtoczyć ją w tłuszczu. Smażymy kolejne 5 min.
Całość zalewamy bulionem (jeśli lubicie mniej gęstą zupę – można śmiało wlać więcej bulionu, albo dolać go już po zmiksowaniu).
Dodajemy sól i pieprz do smaku, oraz sproszkowany imbir.
Gotujemy do miękkości, miksujemy na gładką masę (tu, zupę można rozcieńczyć).


Podałam dyniową z prażonymi orzechami pinii :)

Smacznego!








piątek, 19 października 2012

Migawki z Toskanii.




Wspominałam że zamieszczę na blogu Włoskie obrazy  - oto i one. 
To już ostatnie -obiecuję :))

Toskania to przede wszystkim s p o k ó j. Kojące, rozległe widoki, zupełnie jak płótna Paula Cezanne'a. 
Ciepłe barwy (może dlatego, że to już wczesna jesień, po zbiorach).
Łagodne linie pagórków.
Strzeliste sylwetki cyprysów. 
Białe drogi
i ścieżki, po których można spacerować w nieskończoność.
I rozległe winnice.










I są magiczne, małe miasteczka.
Na wzgórzach.
Dla których czas się zatrzymał...

















...  i kawa. :)
Dobrego weekendu!



sobota, 13 października 2012

Jesiennie.



Przytargałam kosz jesiennych warzyw.
Fiolety i pomarańcz.
Trochę ciemnej zieleni.

Będzie jesienne, rozgrzewające curry... :)

Pięknego weekendu!



piątek, 12 października 2012

Obrazy z Wenecji.







Kilka o b r a z ó w z Wenecji.
Na kształt rozmytych, delikatnych akwareli. 

I szczegóły. 
Maleńkie, wielobarwne figurki z weneckiego szkła.
Ciężkie, rzeźbione drzwi, wygięte przez życie.
Kołatka. 
Stare numery na ścianach budynków.

Uciekamy z (prze)tłocznego placu de San Marco w gęstwinę uliczek.
W lewo, a może w prawo, byle dalej.
Byle dalej od turystycznego zgiełku.

Znajdujemy kamienice, dla których czas się zatrzymał
I poranną(?) wilgoć na starych murach, balkonach, mostkach. 
Zapach zbutwiałego drewna.
I echo naszych kroków na bruku.

Jak tam się żyło....?
Jak mieszkało?... Jak mieszka....?






















poniedziałek, 8 października 2012

Kremowa zupa z pieczonych pomidorów.




Zupa która robi się s a m a.
Nie przesadzam, nic a nic :)
P o m i d o r y, bach do piekarnika (nie trzeba nawet nic, prócz czosnku obierać =) )
Upieczone do blendera, dolewamy bulionu i...gotowe!
A smak... 
Cóż, uwierzcie, smak jest zupełnie nieproporcjonalny do łatwości przygotowania.

W wolnych chwilach przebieram i obrabiam zdjęcia z T o s k a n i  i Wenecji. 
Bo udało mi się pojechać. I zupełnie dać się o c z a r o w a ć.
Średniowiecznymi miasteczkami na wzgórzach.
I hektarami winnic.
Białymi drogami.
Strzelistymi cyprysami.
I polami, jak wydmy.

Jeszcze w tym tygodniu, postaram się zamieścić kilka Włoskich, jesiennych obrazów.
Dobrego poniedziałku!




Zupa krem z pieczonych pomidorów
/tak dobra, że wystarczyła nam na ‘jedno posiedzenie…’/

ok. 2,5 – 3kg pomidorów (u mnie, malinowe)
½ niedużej główki czosnku (oczywiście, możecie dać mniej :) )
sól morska i świeżo mielony pieprz, do smaku
świeży tymianek, drobno posiekany
2 – 3 łyżki dobrej jakości oliwy
ok. 1 litr bulionu (u mnie, warzywny)

kawałek startego sera Pecorino, do posypania* (lub Parmezanu)

Piekarnik nagrzewamy do 180 st. C.
Pomidory myjemy, przepoławiamy, układamy na wyłożonej folią aluminiową blasze, miąższem do góry.
Solimy, pieprzymy, w połówki pomidorów wciskamy obrane ząbki czosnku :) , całość skrapiany oliwą i wstawiamy do piekarnika.

Pieczemy ok. 1 ½ h.

Pomidory wraz z sokiem, który z nich wyciekł, przekładamy do garnka, blendujemy.
Dolewamy bulionu, tak żeby uzyskać pożądaną gęstość (ja robię dość gęsta).

Podajemy posypaną świeżo startym serem Pecorino lub Parmezanem.


Smacznego!