poniedziałek, 30 stycznia 2012

(very) chocolate crinkles





Super czekoladowe.
Delikatnie pachnące wanilią
Z chrupiącą popękaną skórką
I miękkim, delikatnym środkiem.

Idealne do gorącej herbaty.
Pod kocem, zimową porą. 
Na odtajenie i ogrzanie.

Polecam.







(very) chocolate crinkles
/źródło – przepis Dorotki z bloga Moje Wypieki.
Z podanej ilości wyszło mi ok. 40 ciasteczek/


225 g gorzkiej czekolady, połamanej na kawałki
110 g masła
2/3 szklanki cukru
3 jajka
2 łyżeczki cukru z prawdziwą wanilią
½ łyżeczki proszku do pieczenia
1 2/3 szklanki mąki pszennej
cukier puder – do obtoczenia


*Ciasto najlepiej przygotować wieczorem, wstawić na całą noc do lodówki i rano piec czekoladowe cuda :)

Masło rozpuszczamy razem z czekoladą. Gdy uzyskamy gładką masę, natychmiast ściągamy z ognia, odstawiamy do wystudzenia.

Białka jaj ubijamy na sztywną pianę, dodajemy partiami cukier, cukier z wanilią i żółtka. Wciąż miksując dolewamy do miski wystudzoną już masę czekoladową.

Mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia, wsypujemy ją do masy i dokładnie mieszamy (tutaj śmiało można już wymieszać łyżką). Odstawimy do lodówki na kilka godzin, a najlepiej na cała noc.

Z gotowego ciasta nabieramy małą łyżeczką porcje mniejsze od orzecha włoskiego. Szybko formujemy kuleczki (żeby nie ogrzać ciasta), obtaczamy w cukrze pudrze i układamy na wyłożonej papierem do pieczenia blasze. Ciasteczka nam urosną, więc pamiętajcie o zachowaniu odpowiednich, ok. 3 cm odstępów,

Pieczemy 1o – 12 minut w piekarniku nagrzanym do 160 st. C.
Ciasteczka powinny spłaszczyć się i popękać.
Studzić na kuchennej kratce. Albo zajadać jeszcze na ciepło :) przynajmniej jedno, na skosztowanie…



Smacznego!




sobota, 28 stycznia 2012

Pomidorki i cukinia. Pizza.





Pizza zielono - czerwona. 
Kolorowa.
Na cienkim, chrupiącym cieście. 
Skusicie się?... 






Ciasto na cienką pizzę *

/Składniki podaję na jedną dużą, okrągłą pizzę. Jest bardzo cieniutka, dlatego zazwyczaj robię dwie takie pizze – podwajam więc ilość podanych tu składników/


1 szklanka mąki
½ szklanki ciepłej wody /tej samej szklanki którą mierzyliśmy mąkę/
25 g świeżych drożdży
½  łyżeczki cukru
1 łyżeczka soli
oliwa z oliwek / można zastąpić olejem roślinnym /


Z wody, cukru i drożdży przygotowujemy zaczyn / mieszamy wszystko dokładnie / i odstawiamy aż ‘ruszy’ / 5 – 10 min, na powierzchni zacznie tworzyć się pianka /
Do mąki dodać sól.
Stopniowo dolewać drożdżowego zaczynu do mąki, i początkowo mieszać ciasto nożem, później zaś wyrabiać ręcznie przez ok. 5 - 7 min, w razie potrzeby podsypując mąką.
Ciasto powinno być elastyczne i nie za twarde. Nie powinno też kleić się do rąk.

Z gotowego ciasta formujemy kulkę, smarujemy oliwą żeby nie obeschła i zostawiamy pod przykryciem do wyrośnięcia /nie ma potrzeby zostawiania ciasta na długo, w zupełności wystarczy jak poczekamy 15 – 20 min/

* Zawsze zaczynam od ciasta – gdy ono sobie spokojnie wyrasta, robię resztę.


Sos pomidorowy


½ puszki krojonych pomidorów
1 ząbek czosnku, przeciśnięty przez praskę
¼ łyżeczki pepperoncino /na ‘czubku’ łyżeczki :) /
sól i świeżo mielony pieprz do smaku
1 łyżeczka octu balsamicznego
½ łyżeczki suszonego oregano
½ łyżeczki suszonej bazylii


Pomidory z puszki wrzucamy do garnuszka, dodajemy czosnek, pepperoncino /jeśli nie lubicie na ostro, można pominąć. Lub dać jeszcze mniej:)/, ocet balsamiczny. Doprawiamy solą i pieprzem i gotujemy na wolnym ogniu przez ok. 1o min – aż sok z pomidorów nieco odparuje i sos zgęstnieje.
Ściągamy gotowy sos z ognia, odstawiamy do ostudzenia.


I ponadto…

100 – 150 g potartego /u mnie twarda mozzarella lub gouda/
kilka plasterków ulubionej szynki
½ niewielkiej cukinii, bardzo cienko pokrojonej w plastry
10 – 12 pomidorków koktajlowych
suszona bazylia i oregano do posypania
1 łyżka tartego parmezanu
sól i świeżo mielony pieprz


Ciasto na pizzę odpowietrzamy (można klasycznie walnąć je pięścią) i rozwałkowujemy na cieniutki placek /jeśli robicie z podwójnej porcji, tutaj dzielimy wyrośnięte ciasto na dwie części/. Układamy pizzę na delikatnie zwilżoną oliwą blachę.

Na placku równomiernie rozkładamy przygotowany wcześniej i wystudzony sos pomidorowy, ser, szynkę, plasterki cukinii i pomidorki koktajlowe. Posypujemy całość suszonymi ziołami /oczywiście, można użyć też świeżych/.

Wstawiamy pizzę do rozgrzanego do 220 st C. piekarnika, pieczemy 10 – 12 min, aż spód pizzy i brzegi się zarumienią, a cukinia będzie upieczona.

Przed podaniem można posypać tartym parmezanem.



Smacznego! :)




wtorek, 24 stycznia 2012

Rodzynki i skórka pomarańczowa. Owsiane ciasteczka na zimowe wieczory.





Pieczenie jest kojące.
Szczególnie po ciężkim, długim, zimnym dniu. 

Powolutku ważę składniki, ubijam masło z jajkami i cukrem. 
Popijam herbatę z miodem i cytryną. 
Robię malutkie, owsiane ciasteczka. 
W sam raz na takie wieczory. 

Zmęczenie mija.






Owsiane ciasteczka z rodzynkami i skórką pomarańczową
/źródło – przepis Majki z Kalejdoskopu Kulinarnego/


125 g miękkiego masła
2 jajka
100 g cukru
½ opakowania cukru z prawdziwą wanilią
2 łyżki maki
½  łyżeczki proszku do pieczenia
250 g płatków owsianych
2 łyżki rodzynek
2 łyżki kandyzowanej skórki pomarańczowej
4 łyżki mleka



Masło miksujemy z cukrem i cukrem z wanilią. Ciągle miksując dodajemy po jednym jajku, aż uzyskamy jasną, gładką masę.
Mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia, dodajemy do masy. Dorzucamy rodzynki, skórkę pomarańczowa, wlewamy mleko i wszystko dokładnie mieszamy /tutaj już nie trzeba mikserem, wystarczy łyżką/.
Gotową masę wkładamy na godzinę do lodówki.

Piekarnik nagrzewamy do 180 st. C.
Łyżeczką nabieramy małe porcje ciasta, formujemy kulki i kładziemy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia zachowując ok. 2 cm odstępy – ciasteczka trochę się ‘rozpłaszczą’ :)
Piec przez 15 – 20 min, aż ciasteczka będą złociste.

Po upieczeniu studzimy ciasteczka na kuchennej kratce.


Smacznego!




środa, 18 stycznia 2012

O r i e n t a l n i e. Makaron po Wietnamsku





‘To musi być straszliwie skomplikowane do zrobienia’ – mówi mój P. kosztując.
‘Taaaa… bardzo :)’ mówię ja, uśmiechając się pod nosem…

Nic bardziej mylnego.
Dania kuchni Azjatyckich, typu stir –fry są niezwykle szybkie w przygotowaniu.
Smażę i mieszam.
Wystarczy wcześniej przygotować mięso, a potem to już drobnostka.
Kroimy warzywa, trzemy imbir, przeciskamy przez praskę czosnek i już wszystko pachnie na patelni /niestety jeszcze nie ‘dorobiłam’ się woka… /
1o minut na przygotowanie składników, 1o minut na smażenie. I 3 na fotografowanie :)
I kto tu mówi o ‘staniu przy garach’?!

W Chinach dania tego typu przygotowywane były w minut nie przesadzając 3.
Na Twoich oczach pan wrzucał wybrane przez Ciebie składniki do ciężkiego woka, podkręcał płomień, zamieszał kilka razy gigantyczną łyżką i jednym ruchem zrzucał pokaźną porcję do papierowego kubko – talerzyka.
To jest naprawdę  s z y b k i e  gotowanie, a przy odrobinie wprawy… ;) Cóż, możemy konkurować z ulicznymi mistrzami :)

A smak?
Sami spróbujcie!

Polecam!






Pikantny makaron po Wietnamsku
/porcja dla dwóch osób, inspiracja – ten przepis/

1 podwójna pierś z kurczaka
1 łyżeczka curry
1 łyżeczka kurkumy w proszku
½ łyżeczki pikantnych, suszonych papryczek chilli
3 łyżki oleju roślinnego
sól i kolorowy świeżo mielony pieprz do smaku

1 łyżka świeżego imbiru, drobno startego
3 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
½ cebuli, drobniutko posiekanej

2 łyżki sosu rybnego
2 łyżki wody
1 łyżka cukru

1 łyżeczka czerwonej tajskiej pasty curry
4 – 5 suszonych grzybów np. podgrzybków czy borowików
6 chińskich grzybków Mun
½ czerwonej papryki, pokrojonej w paski
¼ małej kapusty pekińskiej, pokrojonej w paski

100 g cienkiego makaronu ryżowego



Piersi kurczaka oczyszczany i kroimy w cienkie paski. Przygotowujemy marynatę – mieszamy odrobinę oleju z kurkumą, curry i papryczkami chilli. Mięso solimy, pieprzymy i starannie obtaczamy w przyprawach /najlepiej w głębokiej misce, palcami/. Zostawiamy do ‘przegryzienia’ na co najmniej godzinę /ja zostawiłam na kilka godzin/.

Suszone grzyby i grzybki Mun zalewamy ½ szklanki wrzątku, przykrywamy i odstawiamy na 20 minut. Grzyby i Mun kroimy w paski, wodę z grzybów zachowujemy na później.

W małej misce mieszamy sos rybny, wodę i cukier, aż się rozpuści.

Makaron ryżowy przygotowujemy według instrukcji na opakowaniu /zazwyczaj wystarczy moczyć do przez 3 minuty w gorącej wodzie/. Odcedzamy i tniemy nożyczkami na mniejsze, ok. 10 cm kawałki.

Na głębokiej patelni /a najlepiej w woku/ rozgrzewamy olej, wrzucamy imbir, czosnek i cebulę i pastę curry. Smażymy na dużym ogniu przez ok. 1 min, cały czas mieszając. Dorzucamy piersi kurczaka i obsmażamy kolejne 2 – 3 min, aż się zarumienią.
Następnie wlewamy wodę z grzybów, mieszankę z sosu rybnego i cukru, wrzucamy kapustę pekińską i paprykę. Smażymy na dużym ogniu, aż większość wody odparuje, po czym dodajemy makaron ryżowy.
Całość starannie mieszamy, posypujemy świeżą natką pietruszki.
Podajemy z sosem sojowym.


Smacznego!






poniedziałek, 16 stycznia 2012

Bakłażan, cukinia, papryka. Mini Calzone z grillowanymi warzywami.





Za okienną szybą biel. Wreszcie!
Nie wiem, jak Wy, ale ja nie jestem miłośniczką zimy w mieście.
A jednak… śnieg tym razem naprawdę mnie ucieszył.
Ładniej, jaśniej…
Wszystko jest lepsze od szaro – burej mazi obklejającej kamienice i drogi.

A najlepiej jest patrzeć na zimę z okna ciepłej kuchni :)
W ciepłym świetle zapalonych świeczek.
Piekąc.

Chociażby te pierożki.
Delikatne, cienkie pizzowe ciasto na zewnątrz, soczyste warzywa w środku.

Naprawdę polecam!








Mini Calzone z grillowanymi warzywami
/porcja dla dwóch osób;
 źródło – zmodyfikowany przepis Asi z Kwestii Smaku/


½ dużego bakłażana
1 mała cukinia /lub ½ dużej/
1 mała czerwona papryka
½ kostki sera feta
sól i świeżo zmielony pieprz
1 łyżeczka mielonej, czerwonej papryki /słodkiej lub ostrej, jak lubicie/


250 g mąki pszennej
120 – 140 ml ciepłej wody /zależy od mąki, dolewajcie wody stopniowo/
2 łyżeczki drożdży instant
1 łyżka oleju roślinnego
1 ½  łyżeczki soli
1 łyżeczka cukru


Mąkę mieszamy z drożdżami, cukrem i solą. Dodajemy łyżkę oleju i stopniowo dolewamy ciepłej wody wyrabiając ciasto – ja na początku mieszam je nożem, później wyrabiam rękami ok. 5 – 7 min – aż będzie gładkie i sprężyste. Nie powinno też kleić się do rąk. Gotowe ciasto lekko smarujemy olejem roślinnym żeby nie obeschło, przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia na ok. 20 – 30 min.

W międzyczasie przygotowujemy warzywa.
Bakłażana i cukinię kroimy w cienkie plasterki; paprykę w podłużne paski. Lekko solimy i partiami grillujemy na patelni grillowej lub pieczemy w piekarniku. Gotowe warzywa kroimy na mniejsze kawałki i mieszamy z rozdrobnionym serem feta. Do warzywnego farszu dodajemy łyżeczkę mielonej papryki i doprawiamy świeżo mielonym pieprzem.

Wyrośnięte ciasto wałkujemy na cienki placek (ok. ½ cm lub nawet ciut cieńsze) i wykrajamy kółka, najwygodniej za pomocą szklanki o cienkich brzegach – dokładnie tak jak na pierogi :) W każde kółeczko nakładamy farszu i starannie zaklejamy brzegi.
Powstałe ‘pierogi’ układamy na wyłożonej papierem do pieczenia blasze.
Wstawiamy do nagrzanego do ok. 220 st C. piekarnika na 10 – 15 min (sprawdzajcie, czy Calzone zarumieniły się lekko z wierzchu).

Podajemy lekko skropione oliwą z oliwek, posypane odrobiną czerwonej papryki i świeżą natką pietruszki.
Świetnie smakują też z kwaśną śmietaną czy lekkim sosem na bazie śmietany lub jogurtu (np. ziołowym).


Smacznego! :)





sobota, 14 stycznia 2012

Pizza - moja ulubiona. Z szynką parmeńską, kaparami i serowymi brzegami.





Moja ulubiona pizza. 
Świetny przykład pokazujący, że czasem mniej znaczy lepiej, wykwintniej.
Bo jest ona de facto dwuskładnikowa - szynka parmeńska i kapary. 
Idealne połączenie.
Plus delikatna w smaku, mało słona mozzarella i ostrzejszy akcent - sos pomidorowy.

Robiła ją już, lekko licząc, kilkanaście razy - i zawsze smakowała.

Jedzona na świeżym powietrzu, ciepłym i pachnącym latem.
I przy kominku, siedząc na podłodze blisko ognia. 
I przy starym, drewnianym stole mojej własnej kuchni, gdy za oknem się bieli (wreszcie!).

I warto otworzyć do niej butlelkę czerwonego, wytrawnego.
Naprawdę warto ;)

Sfotografowałam ją kilka razy, ale te letnie, słoneczne zdjęcia podobają mi się zdecydowanie najbardziej - i te właśnie zdjęcia Wam pokazuję.


Polecam!






Ciasto na cienką pizzę *

/Składniki podaję na jedną dużą, okrągłą pizzę. Jest bardzo cieniutka, dlatego zazwyczaj robię dwie takie pizze – podwajam więc ilość podanych tu składników/


1 szklanka mąki
½ szklanki ciepłej wody /tej samej szklanki którą mierzyliśmy mąkę/
25 g świeżych drożdży
½  łyżeczki cukru
1 łyżeczka soli
oliwa z oliwek / można zastąpić olejem roślinnym /


Z wody, cukru i drożdży przygotowujemy zaczyn / mieszamy wszystko dokładnie / i odstawiamy aż ‘ruszy’ / 5 – 10 min, na powierzchni zacznie tworzyć się pianka /
Do mąki dodać sól.
Stopniowo dolewać drożdżowego zaczynu do mąki, i początkowo mieszać ciasto nożem /tak jak pisałam tu /, później zaś wyrabiać ręcznie przez ok. 5 - 7 min, w razie potrzeby podsypując mąką.
Ciasto powinno być elastyczne i nie za twarde. Nie powinno też kleić się do rąk.

Z gotowego ciasta formujemy kulkę, smarujemy oliwą żeby nie obeschła i zostawiamy pod przykryciem do wyrośnięcia /nie ma potrzeby zostawiania ciasta na długo, w zupełności wystarczy jak poczekamy 15 – 20 min/

* Zawsze zaczynam od ciasta – gdy ono sobie spokojnie wyrasta, robię resztę.


Na pizzę:

4 – 5 plastrów szynki parmeńskiej /lub Szwarcwaldzkiej/
100 – 150 g sera, potartego /używam twardej mozzarelli lub goudy/
1 łyżka kaparów
ulubione zioła, świeże i/lub suszone /np. oregano, bazylia, zioła prowansalskie/
.
.
.
½ puszki krojonych pomidorów
1 ząbek czosnku, przeciśnięty przez praskę
¼ łyżeczki pepperoncino /na ‘czubku’ łyżeczki :) /
sól i świeżo mielony pieprz do smaku
1 łyżeczka octu balsamicznego
½ łyżeczki suszonego oregano
½ łyżeczki suszonej bazylii


Pomidory z puszki wrzucamy do garnuszka, dodajemy czosnek, pepperoncino /jeśli nie lubicie na ostro, można pominąć. Lub dać jeszcze mniej:)/, ocet balsamiczny. Doprawiamy solą* i pieprzem i gotujemy na wolnym ogniu przez ok. 1o min – aż sok z pomidorów nieco odparuje i sos zgęstnieje.
* Kochani, przy tej pizzy uważajcie z solą – nie można dać jej za dużo, a wcale o to nie trudno! I szynka parmeńska/szwarcwaldzka i kapary są  b a r d z o  słone!
 Ściągamy gotowy sos z ognia, odstawiamy do ostudzenia.

Ciasto na pizzę odpowietrzamy (można klasycznie walnąć je pięścią) i rozwałkowujemy na cieniutki placek /jeśli robicie z podwójnej porcji, tutaj dzielimy wyrośnięte ciasto na dwie części/. Układamy pizzę na delikatnie zwilżoną oliwą blachę.

Wzdłuż brzegów kładziemy cienką warstwę potartego sera i zaklejamy brzeg do wewnątrz, tak, aby ser był w środku.

I dalej już ‘normalnie’ :)
Na placku równomiernie rozkładamy przygotowany wcześniej i wystudzony sos pomidorowy, ser, a następnie plastry szynki i kapary. Posypujemy całość suszonymi i/lub świeżymi ziołami.

Wstawiamy pizzę do rozgrzanego do 220 st C. piekarnika, pieczemy 10 – 12 min, aż spód pizzy i serowe brzegi się zarumienią.
Jest tak dobra, że nie podaję już do niej żadnego dodatkowego sosu.
Podaję za to czerwone wino :) - połączenie jest idealne!


Smacznego!






piątek, 13 stycznia 2012

Ekspolozja smaków. Indyjskie Khitcherie





Indie w miseczce.
Khitcherie tak zaskakuje połączeniami smaków i różnorodnością, jak Indie właśnie.
Słodawo – pikantne.
Aromatyczne.
Bardzo rozgrzewające.






Indyjskie Khitcherie
/porcja dla dwóch osób. Źródło – przepis Małgosi z Pieprz czy Wanilia/


½ szkl. ugotowanej ciecierzycy 
2-3 łyżki sklarowanego masła /lub oleju roślinnego/1 mała cebula, drobno posiekana
2 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
½ – 1 łyżeczki świeżej zielonej papryczki chilli – drobno posiekanej
1 łyżka świeżego imbiru drobno utartego
½ łyżeczki mielonej kurkumy
½ łyżeczki sproszkowanego kuminu
½ łyżeczki przyprawy garam masala
1 łyżeczka soli
1 laska cynamonu
½ szkl. ryżu basmati  / przepłukanego pod bieżącą wodą/
1/3 szkl. rodzynek
1 szkl. gorącej wody
1 łyżka soku z limonki
1/3 szkl. orzechów nerkowca, uprażonych na patelni




Na dużej, głębokiej patelni rozgrzewamy sklarowane masło, smażymy na nim cebulkę /do zeszklenia/. Dorzucamy czosnek, imbir, papryczkę oraz przyprawy – kurkumę, kumin i garam masalę. Smażyć aż przyprawy zaczną pachnieć /ok 30 sek/.
Dodajemy ryż, ciecierzycę, rodzynki i laskę cynamonu i zalewamy całość wodą. Doprowadzamy do wrzenia, po czym zmniejszamy ogień  i mieszając od czasu do czasu, gotujemy aż ryż będzie miękki.
Przed podaniem skrapiamy sokiem z cytryny i posypujemy uprażonymi na suchej patelni orzechami nerkowca.


Smacznego!




wtorek, 10 stycznia 2012

A n a na s o w o. Szaszłyki z kurczaka i ananasa.





Kolejny z odgrzebanych z czeluści komputera przepisów.
Szaszłyczki są proste w przygotowaniu, a efekt naprawdę świetny.
Pyszne i efektowne.
A połową sukcesu jest słodki, dojrzały ananas.

Sos z mleka kokosowego można zastąpić np.ziołowym na bazie kwaśnej śmietany.
Aczkolwiek z kokosowym jest idealnie.

Polecam!






Szaszłyczki z kurczaka i świeżego ananasa
Źródło: na podstawie przepisu Asi, z Kwestii Smaku
/Porcja dla dwóch osób/


½ świeżego, dojrzałego ananasa
2 pojedyncze piersi z kurczaka, pokrojone w grubszą* kostkę
*/grubsza kostka – ok. 2,5 – 3 cm/
2 łyżeczki suszonego tymianku
1 łyżka mielonej kurkumy
sól morska do smaku
4 łyżki oliwy z oliwek

100 ml mleka kokosowego*
100 ml kwaśnej śmietany 18%

*/śmietanki można przygotować więcej lub mniej – ważna jest proporcja 1:1. Z takiej ilości spokojnie wystarczy do szaszłyczków/



Piersi z kurczaka posypujemy kurkumą, tymiankiem i solą, dodajemy oliwę z oliwek i starannie mieszamy /najwygodniej ręką/. Odstawiamy na min ½ h, żeby mięso ‘przeszło’ smakiem.

Ananasa obieramy, wydrążamy twardy środek i kroimy w grubszą kostkę.

Kawałki kurczaka i ananasa nadziewamy naprzemiennie na patyczki do szaszłyków. Grillujemy lub pieczemy na patelni grillowej, aż mięso będzie zarumienione /sprawdźcie czy jest gotowe również w środku!/.

Mleko kokosowe podgrzewamy i gotujemy na wolnym ogniu aż wyraźnie zgęstnieje (15 – 20 min). Studzimy i mieszamy z gęstą śmietaną 18%.  Sos jest gotowy :)
Podajemy szaszłyki na ciepło, z kokosowym sosem.


Smacznego!





piątek, 6 stycznia 2012

Najlepsza (!) babka ziemniaczana





Lubicie placki ziemniaczane? Ja uwielbiam!
A babkę ziemniaczaną?...
Przyznam z niejakim wstydem, że o ile plackami zajadałam się odkąd pamiętam (w dzieciństwie było to jedno z nielicznych dań, przy których istniała pewność, że, tak! zjem cały obiad) to babki… zwyczajnie nie znałam.
Jest to więc moje stosunkowo ‘świeże’ odkrycie :)

A babka ziemniaczana jest zwyczajnie przepyszna.
Jedno z tych prostych do bólu dań, które mogłabym jeść i jeść…
Na ciepło i na zimno.
Najsmaczniejsza z kwaśną śmietaną.
Intensywnie doprawiona cebulką, czosnkiem i kolorowym pieprzem.
Najlepsza!

Bardzo, b a r d z o  polecam!





Najlepsza(!) babka ziemniaczana

ok 1 ½ - 2 kg ziemniaków
ok. 3 - 4 łyżki mąki pszennej (jeśli masa, już po odsączeniu ziemniaków jest nadal bardzo rzadka, dodajemy więcej mąki)
2 jajka
2 duże cebule
3 ząbki czosnku, przeciśniętego przez praskę* opcjonalnie
100 g wędzonego boczku lub bekonu
1 łyżeczka soli /jeśli dodajemy czosnek – to więcej/
świeżo mielony pieprz do smaku /u mnie kolorowy/
1 łyżka oleju roślinnego



Surowe ziemniaki obieramy i ścieramy na tarce – tak jak do placków ziemniaczanych. Ścieramy również jedną cebulę.
Odciskamy nadmiar wody, pieprzymy, solimy i dodajemy czosnek /polecam dodać więcej świeżego pieprzu – jest wyrazista i lekko pikantna/.
Do masy ziemniaczanej dodajemy jajka i mąkę, dokładnie mieszamy.

Na patelni rozgrzewamy olej, smażymy pokrojony w kosteczkę boczek i drugą cebulę. Dodajemy do ziemniaków, mieszamy.

Piekarnik nagrzewamy do 180 st C.
Keksówkę smarujemy masłem i podsypujemy bułką tartą, wylewamy do niej masę.

Pieczemy przez ok. 1 godzinę (czasem gdy forma jest wysoka - nawet do 1,5 h)
Po upieczeniu warto odczekać 5 – 10 min zanim rozkroimy babkę /ziemniaki trochę się ‘zawiążą’/.
Podawać solo lub z ulubionym sosem. Ja najbardziej lubię wersję z kwaśną śmietaną.



Smacznego!







środa, 4 stycznia 2012

Lekka sałatka z kurczakiem, ananasem i pistacjami.




Kochani, witam Was najserdeczniej w Nowym Roku :)
Ciekawe, jakie zdumienia przyniesie...

Tymczasem, tęsknię za światłem.
Mogłoby być nawet i takie odbite od śniegu. Lepsza biel, niż wszechobecna szarość.
A najlepiej wiosenne. Słoneczne światło.

Na przekór zimie, gotuję nie – zimowo.
Lekko i kolorowo. I zupełnie nie świątecznie.
Zupełnie prosto.






Sałatka z kurczakiem, ananasem i pistacjami.
/porcja dla jednej osoby/
Oczywiście, jak w każdej sałatce, podaję przykładowe ilości

1 pojedyncza pierś z kurczaka, pokrojona w cienkie paski
1 garść rukoli, posiekana
½ puszki ananasa, pokrojonego w kostkę
1 garść pistacji
2 łyżki rodzynek

1 łyżeczka curry
sól i świeżo mielony pieprz do smaku
1 łyżka oliwy z oliwek



Kurczaka obtaczamy w curry, pieprzymy i solimy do smaku.
Na patelni rozgrzewamy oliwę, smażymy kawałki mięsa na złoto. Pod koniec smażenia dodajemy rodzynki.
Usmażonego kurczaka mieszamy z rukolą i ananasem. Posypujemy całość pistacjami.


Smacznego!