niedziela, 29 maja 2011

Bo cóż to za maj bez szparagów!? S z p a r a g i zielone. I grillowania pierś z kurczaka. Z kieszonką pełną przypraw.




Jak niesamowicie  f o t o g e n i c z n e   są szparagi!
Robienie im ‘sesji zdjęciowej’ było prawdziwą przyjemnością!

Bo co za maj bez szparagów?
Apel do wszystkich, którzy jeszcze w tym roku ich  nie przyrządzali / nie jedli – musicie koniecznie tą stratę nadrobić!
Bo warto – naprawdę warto :)

Zdecydowanie bardziej lubię zielone.
Są delikatniejsze, mniej zdrewniałe i … chyba bardziej mi się podobają /tak ze strony czysto estetycznej/.
Moje szparagi podałam gotowane na parze, w towarzystwie grillowanej piersi z kurczaka.




Szparagi z bułką tartą i masłem
/dwie porcje/

1 pęczek zielonych szparagów
2 – 3 łyżki bułki tartej
2 pełne łyżki masła

Ze szparagów odłamać zdrewniałe końcówki.

Jeśli gotujemy na parze: w garnku /najlepiej wysokim i wąskim/ zagotować wody na dnie, wstawić szparagi do koszyczka do gotowania na parze ‘główkami do góry’. Gotujemy 5 - 7 minut.

Jeśli gotujemy szparagi w wodzie: wody musi być na tyle dużo, żeby zakrywała niemal całe szparagi – wystawać może 1 – 2 cm szparagowych główek /’dojdą’ na parze/. Gotujemy ok. 3 minut.
Na patelni rozgrzać masło, dodać bułkę tartą i lekko ją zasmażyć. Jeśli jest za sucha, dodajemy więcej masła.

Ugotowane szparagi podawać na ciepło, polane bułką tartą z masłem.



Grillowania pierś z kurczaka. Z kieszonką pełną przypraw

1 podwójna, duża pierś z kurczaka
4 łyżki ciemnego sosu sojowego
1 łyżeczka pikantnej przyprawy do kurczaka /waszej ulubionej/
2 – 3 łyżki mieszkanki przypraw do mięsa /*użyłam gruboziarnistej, którą roztarłam wcześniej w moździerzu/
świeżo mielony kolorowy pieprz



Piersi z kurczaka rozdzielić i każdą z nich dodatkowo przeciąż w poprzek na 2 części /daje nam to cztery znacznie cieńsze i łatwiejsze w grillowaniu kawałki/.
Każdą z tak przygotowanych części naciąć nożem w poprzek, tworząc dość głęboką ‘kieszonkę’. Do kieszonki nałożyć potłuczoną mieszankę przypraw, zamknąć i włożyć tak przygotowane mięso do miski.
Z sosu sojowego, przyprawy do kurczaka i pieprzu przyrządzamy marynatę. Wlewamy ją do miski z mięsem i dokładnie rozprowadzamy. Odstawiamy do lodówki na min 1 godzinę /im dłużej poleży tym mięso będzie lepsze, dlatego naprawdę warto przygotować sobie kurczaka już wcześniej/.

Tak przygotowane piersi z kurczaka smażymy na patelni grillowej lub.. grillu :)
Podałam je ze szparagami i sosem czosnkowym*

Sos czosnkowy

150 ml śmietany 18%
1 łyżeczka majonezu
1 – 2 ząbku czosnku, przeciśniętego przez praskę
bazylia, oregano /lub inne zioła/
sól i pieprz do smaku

Wymieszać wszystkie składniki :)


Smacznego! 





wtorek, 24 maja 2011

B a n a n o w o. Owsiane placuszki mocno bananowe. Z sosem z karmelizowanych bananów.




/źródło: zmodyfikowany  przepis Kaś z bakeandtaste/

Placuszki są pyszne!
Zrobiłam je na lunch i zniknęły w okamgnieniu.
Lekkie, wilgotne w środku i puszyste. Bardzo mocno bananowe.
Robi się je i piecze błyskawicznie.

Podałam je z sosem z karmelizowanych bananów, który uwielbiam! /czasem robię go tak ot, na deser/.
Kombinacja fantastyczna, aczkolwiek mało dietetyczna :)
Popijałam zimną maślanką.

W wersji ‘light’ można posypać cukrem pudrem, jeść z łyżką ulubionej konfitury lub białego serka /np. wiejskiego/.



Owsiane placuszki mocno bananowe
/składniki na dwie porcje/

2 banany, najlepiej dojrzałe /ale nie zbrązowiałe/
3 – 4 łyżki płatków owsianych
1 duże jajko
1 łyżka drobnego cukru /dałam puder/
2 – 3 łyżki mąki pełnoziarnistej /lub innej/
½ łyżeczki proszku do pieczenia
½ szczyty soli /na końcu noża/
1 łyżka oleju roślinnego do smażenia /dałam słonecznikowy/

Płatki owsiane namoczyć w ok. 1/3 szklanki wrzątku. Odstawić do napęcznienia na jakieś 20 min. Wymieszać z rozgniecionymi bananami, jajkiem, cukrem, solą i proszkiem do pieczenia.
Dodać mąkę, tak żeby masa była raczej gęsta /ale nie za dużo – bo będą twarde/

Smażyć placuszki na odrobinie oleju.
Podawać na ciepło z ulubionymi dodatkami lub sosem bananowym.

Sos z karmelizowanych bananów

1 duży, dojrzały banan /lub 2 małe/
15 – 20 dag masła /1 duża łyżka/
50 g cukru trzcinowego /można użyć białego/

Banany pokroić w plasterki, masło rozdrobnić, rozłożyć na dużej patelni. Zasypać cukrem trzcinowym.
Karmelizować na wolnym ogniu pod przykrywką, przez około 40 min.
W połowie smażenia odwrócić każdego banana na drugą stronę, tak żeby rumieniły się równomiernie na złoto.

Sosik podajemy z placuszkami, albo jako dodatek do naleśników, lodów, czy w miseczce, posypane kardamonem lub cynamonem jako deser.

Smacznego!





sobota, 21 maja 2011

Co lubicie zjeść na ś n i a d a n i e? Norweski Dzień Niepodległości i poranny, uroczysty posiłek.




Norwegowie  n a p r a w d ę  obchodzą swój dzień niepodległości.
Byłam naprawdę zaskoczona! Bardzo pozytywnie.
Mnóstwo ludzi na ulicach, większość z nich ubrana w narodowe stroje. Kolorowo, fantastycznie!
Parady i eventy, wszędzie coś się dzieje, ludzie się śmieją i świętują.
Naprawę od serca. Szczerze.
Dzień Niepodległości to święto ludzi.

Zostaliśmy zaproszeni do przyjaciół na uroczyste śniadanie.
Na stole różnorodnie i wszystkiego po trochu.

Wędzony łosoś.
Wędliny.
Talerz z serami.
Jajecznica.
Smażony bekon.
Ciepły chleb.
Kawa.

/Ciekawostką jest tutaj norweski ‘brunost’ – Brown cheese. Słodkawy, kremowy, pyszny na delikatnej bagietce z masłem – na zdjęciu po prawej stronie./

W koszyczku z chlebem norweska flaga.




/PS. A tak na co dzień, na śniadanie zjadam sobie zazwyczaj jogurt. Albo płatki pszenne z mlekiem i owocami. Albo musli z maślanką.
Lekko i szybko/

Pozdrawiam Was! :)

/I kilka migawek z uliczek w Stavanger/



poniedziałek, 16 maja 2011

Kocham Indie! Indyjskie Curry z krewetkami i orzechami nerkowca.




Kocham Indie!
Mamią kolorami, zapachami, smakami…

Do Indii trzeba się przyzwyczaić – nie każdy potrafi, nie każdy lubi.
Jest prawdziwie. Co nie zawsze znaczy, że fajnie. Że łatwo. Oj nie. Indie są jak owoc obdarty ze skórki – czysta esencja życia. Okrutna, ale prawdziwa. Nie pozostawia żadnych złudzeń – tak żyje większość ludzi na świecie. Na kupie, ciasno, brudno. Na ulicach kaleki i żebracy. Czasem żebraczki. Z niemowlętami.
Często boli w środku, bardzo głęboko - od samego patrzenia.

A mimo wszystko kocham Indie.
Kocham serdeczność ludzi – niewymuszoną, i mimo wszystko. Ich podejście do zwierząt, natury i życia. Wiele moglibyśmy, my Europejczycy uczyć się od Hindusów.

No i kuchnia. Tego chyba nie muszę zachwalać :)
Nie boję się tej ulicznej, z garkuchni rozstawionych na ulicach, z blaszanych naczyń i przepłukanych wodą szklanek.
Staję w kolejce wśród Hindusów i czekam na moją porcję. Wszystko jest ostre i wyraźne – jak całe Indie. Jem palcami, na stojąco. Tłum i zgiełk wokół.  Przechodzi krowa. Zjada resztki, i skórki owoców wyrzucone na ulicę.

Nieustanny przepływ materii i energii.
Po prostu magia Indii…




Zdjęcia zrobione na ulicach Delhi. Indie 2008.
Wbrew temu wszystkiemu stosunkowo rzadko przyrządzam w domu dania z kuchni Indyjskiej. Jakoś… czuję że cała ‘otoczka’ ma tutaj duże znaczenie.
Innymi słowy – w domu nie smakuje tak jak tam, w Indiach. Ale i tak smakuje pysznie!
Bardzo, bardzo polecam!

Indyjskie Curry z krewetkami i orzechami nerkowca. W sosie z mleka kokosowego.
/przepis na dwie – trzy porcje/

/Na podstawie przepisu Liski w Whiteplate/

5 łyżek oliwy z oliwek
4 – 5 ząbków czosnku, przeciśniętych przez praskę
20 g świeżego imbiru, startego na tarce
60 g orzechów nerkowca
½ łyżeczki nasion kozieradki
1 łyżeczka nasion musztardowca /użyłam nasion gorczycy, N)
1 łyżeczka mielonych nasion kolendry
¾ - 1 łyżeczka kurkumy
1 łyżeczka mielonego kminu
½ - 1 łyżeczki pepperoncino
1 duża cebula, pokrojona w piórka
400 g /u mnie jedna puszka/ mleka kokosowego
2 łyżki octu winnego
300 – 350 g dużych krewetek
200 g ryżu /u mnie basmati/ do podania

Imbir i czosnek urzec w moździerzu na gładką masę, dodać jedną łyżkę wody /oczywiście można zmiksować/.
Na patelni rozgrzać łyżkę oliwy, wrzucić pastę z czosnku i imbiru oraz orzechy nerkowca. Smażyć chwilkę, aż wyraźnie zacznie pachnieć. Zdjąć z patelni i odstawić.

Wlać na patelnię /tą samą/ resztę oliwy, dodać nasiona kozieradki i gorczycy, smażyć aż zaczną lekko ‘podskakiwać’ na patelni.
Dodać cebulę,  dusić ją na średnim ogniu pod przykryciem – aż zmięknie /ale nie zbrązowieje; ok. 10 – 15 min/. Dodać pastę z orzechów, czosnku i imbiru oraz pozostałe przyprawy ( kolendrę, kurkumę, kmin i pepperoncino), dosolić do smaku, ewentualnie dodać 3 – 4 łyżki wody.
Gdy woda odparuje wlać na patelnię mleko kokosowe i gotować aż sos wyraźnie zgęstnieje. Dodać 2 łyżki octu winnego (tutaj jeszcze dodatkowo dosoliłam i dopieprzyłam potrawę świeżo zmielonym kolorowym pieprzem)
Dodać krewetki i dusić je, aż staną się różowe i ‘skręcone’.

Podałam z białym, gotowanym ryżem basmati.
Danie jest pyszne, i tak intensywne w smaku, że nie trzeba w żaden sposób ‘ulepszać’ ryżu :)

Smacznego!



niedziela, 15 maja 2011

I jest... N o r w e g i a!




Wczoraj wieczorem przyjechałam do Norwegii.
Na cztery miesiące – co cieszy mnie niezmiernie – bo Norwegia jest  p i ę k n a ….

Po Norwegii będą kulinarne wędrówki do Ekwadorze, Kolumbii i Peru – mam nadzieję że będzie zaskakująco i świeżo. Tyle nowych smaków! Czekam, czekam.. :)

Także Kochani!
Postaram się w miarę regularnie wrzucać jakąś nowość, może się zdarzyć, że ciut rzadziej niż do tej pory. Ale tylko ciut :)

Przyznam po cichu, że troszkę kuchennych fotografii wciąż zalega mi na dysku – będzie jak znalazł! No i na bieżąco oczywiście też, aczkolwiek zostawiam za sobą moją kuchnię i będę musiała ‘improwizować’ …

No to Norwegia!
/na zachętę kilka fotek z zeszłego roku/




wtorek, 10 maja 2011

Jestem głodna! Może przystawka? - Grzaneczki z grillowanym bakłażanem i orzechami pinii. Na przystawkę.




Kolejna propozycja przystawkowa /pozostałe – tutaj/
A że zawsze u mnie w lodówce  znajdzie się jakiś bakłażan – tym razem stworzyłam coś ‘bakłażanowego’ – na ciepło i na szybko :)

Grzanki z grillowanym pikantnym bakłażanem.
Posypane piniowymi orzechami.
/porcja dla dwóch głodnych osób/

Co potrzeba:
1 mini bagietka /sztangielka/ lub inne świeże pieczywo
1 bakłażan
¼ łyżeczki papperoncino
2 ząbki czosnku, rozgniecionego przez praskę
2 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżka orzeszków piniowych
oliwa z oliwek do smażenia
sól do smaku




Zmieszać 2 łyżki oliwy z czosnkiem i pepperoncino.

Bakłażana pokroić w dość cienkie, ok. 0,5 cm plasterki, posolić, posmarować go przygotowaną pikantną zaprawą. Odstawić przynajmniej na 20 min /oczywiście im dłużej poleży tym będzie lepszy – ja przygotowałam go wcześniej, więc ‘nabierał smaku’ prawie dwie godziny/.

Plasterki bakłażana upiec na patelni grillowej, odstawić.

Upiec na patelni grillowej /lub grillu/ pokroje w plasterki pieczywo.
Na każdej kromeczce układać plasterki bakłażana, posypać orzeszkami piniowymi.

Smacznego!



czwartek, 5 maja 2011

W a n i l i o w o mi!... Naleśniki z gruszką i śmietanką waniliową. Obłędnie waniliowe. Obłędnie pyszne.




Przyznam że to mój debiut z waniliowymi laskami.
I ... wanilia mnie zaczarowała… :)
Aż niebywałe jak bardzo różni się smak świeżej wanilii od jakiegokolwiek, najlepszego nawet aromatu, nie mówiąc już o tak popularnym w kuchniach cukrze  w a n i l i n o w y m /dopiero nie tak dawno odkryłam że to nie cukier ‘w a n i l i o w y’.. )

Muszę się przyznać że od zawsze mam sentyment do zapachu wanilii…
Waniliowe świeczki zawsze poprawiają mi humor :)
Takie małe, drobne, codzienne przyjemności – uwielbiam je! ‘Pyk’ świeczuszkę, i już lepiej się czyta, lepiej się gotuje, lepiej się robi cokolwiek!

Świeczki zawsze palimy do obiauy.
Nieważne, czy jest to wykwintne danie, czy prosty śledzik z ziemniakami.
Naprawdę nieistotne, czy piątek czy zwyczajny dzień tygodnia.
Świeczki muszą być! A czemu nie!?

Macie też takie swoje drobne, a jakże ważne dla’ podkolorowania codzienności’ rytuały?



A teraz do rzeczy.
Trochę słodkości na blogu :)



Francuskie naleśniki z karmelizowaną gruszką i śmietanką waniliową.
/porcja dla dwóch – trzech osób/

1 laska wanilii
3 dość twarde gruszki
150 ml śmietany kremówki (30% lub 36%;* ja użyłam 30% śmietanki)
75 g cukru trzcinowego
30 g masła (ok. 2 pełne łyżki)

Ciasto na naleśniki:

Identyczne jak to – klik.
Możecie również zrobić swoje ulubione naleśnikowe ciasto – najważniejsze by naleśniki były maksymalnie cieniutkie.

Laskę wanilii przeciąć wzdłuż na pół, wyłuskać małą łyżeczką ziarenka.

Śmietankę zagotować wraz z połową ilości cukru, laską wanilii i jej ziarenkami. Ściągnąć z ognia zaraz po zagotowaniu. Dobrze jest odczekać troszkę – śmietanka gęstnieje gdy trochę ostygnie (* ja odłożyłam śmietankę na czas przygotowania gruszek).

Gruszki obrać, usunąć gniazdo nasienne, pokroić w kostkę. Podsmażyć na patelni z dwoma łyżkami masła i resztą cukru (ok. 5 – 10 min; gruszki nie mogą się ‘rozgotować’)

Na środek naleśnika nakładać skarmelizowane gruszki, zawinąć boki naleśnika, polać śmietanką waniliową.
Podawać na ciepło.

Smacznego!!

Dziękuję!





wtorek, 3 maja 2011

Lubicie t r u s k a w k i ? :)




Chyba nie udało mi się dotychczas poznać osoby, która kategorycznie oświadczyłaby: ‘nie, nie lubię truskawek’!
Współczuję osobom uczulonym – to już siła wyższa,  nie mogę więc nie jem.

A jak mogę – a mogę (!!!) to jem! I to w dużych ilościach, ze śmietanką lub bez niczego. Pod każdą postacią i w każdym daniu.
Naleśniki truskawkowe…
Koktajle i sorbety…
Knedle z truskawkami…
I... truskawki bez niczego. Po prostu same truskawki. Najlepsze.

Zawsze czekam na sezon.
Kilka razy się połasiłam i kupiłam zimą – absolutnie z truskawką dużo wspólnego to nie miało. Więc zaprzestałam.
Czekam na sezon.
I jem codziennie, ‘na zapas’ jak już nie będzie.
Nigdy mi się chyba nie przejedzą.

W Indiach sezon na truskawki jest w czasie naszej zimy. Jadłam je w lutym, na Goa, na śniadanie. W sałatce owocowej. Lub świeżo zmiksowany koktajl truskawkowy. Śniadanie idealne!
Poranne słońce, mała knajpka nad oceanem.
Siedzimy na boso i gramy  w szachy. To taka nasza mała tradycja podczas podróży po Azji.
Raz po raz nabijam na widelec owoc. Losowy :)
Schłodzone owoce rozpływają się w ustach…
Leniwe śniadanie trwa dwie godziny…

Śniadaniowa sałatka owocowa. Mix arbuza, kokosu, ananasa, bananów i truskawek. Cudowne!
Zdjęcie zrobiłam w Indiach, Goa, 2010.


Wczoraj kupiłam moje pierwsze, mały koszyczek, na skosztowanie.
Zjadłam posypane listkami mięty.
I łyżką kwaśniej śmietany na górze. Z odrobiną cukru.
Przepyszne!




Truskawki z miętą i ze śmietaną
/ dwie mini – porcyjki/

0,5 kg truskawek, przekrojonych na pół
2 łyżki kwaśnej śmietany 18%
2 łyżeczki cukru (użyłam drobnego, białego)
kilka listków świeżej mięty

Truskawki umyć, pokroić, rozłożyć do salaterek. Posypać miętą, kapnąć śmietany, dodać odrobinę cukru.
Smacznego!



A jak Wy lubicie jeść truskawki?? :)

Pozdrawiam truskawkowo!!