środa, 29 maja 2013

Filety z kurczaka. W aromatycznym sosie pomarańczowo - imbirowym.



Pierś kurczaka, trochę inaczej. 
Lekko, słodko - pikantnie, bardzo oryginalnie. Mięso jest delikatne i wilgotne w środku. 
Pyszne. 
Na pewno, do powtórzenia :)

Pozdrawiam Was ciepło!

Ps. Macie jakieś ciekawe plany na 'długi weekend'? 






Pierś z kurczaka w sosie pomarańczowo – imbirowym
/Inspiracja – Kwestia Smaku, porcja dla dwóch osób/


1 podwójny filet z kurczaka
odrobina soli morskiej

*     *     *
Marynata do mięsa:

sok wyciśnięty z jednej pomarańczy
skórka starta z jednej pomarańczy
1 łyżka startego imbiru
1 ząbek czosnku, przeciśnięty przez praskę
1 łyżeczka mielonej kurkumy
½ łyżeczki białego pieprzu
1 łyżka miodu (u mnie gryczany)
1 łyżka octu balsamicznego
½ łyżeczki ostrej czerwonej papryki w proszku

Do podania:

ugotowany ryż np. basmati
papryczka chilli, pokrojona w plasterki
natka pietruszki, posiekana


W garnuszku umieszczamy wszystkie składniki marynaty – zagotowujemy i trzymamy na dość dużym ogniu przez ok. 5 min. Ściągamy z ognia, odstawiamy do przestudzenia.

Pierś z kurczaka oczyszczamy z kostek i błonek, nacieramy solą. Przekładamy do niewielkiego naczynia żaroodpornego w którym będziemy piec mięso. Zalewamy marynatą, odstawiamy do przegryzienia (im dłużej kurczak poleży w marynacie, tym lepiej. Ja przygotowałam wszystko rano, później wystarczy włożyć do piekarnika i … gotowe).

Piekarnik nagrzewamy do 190st. C.

Kurczaka pieczemy bez przykrywania naczynia przez ok. 30 min, co jakiś czas polewając go marynatą (powinna dość mocno się zredukować i zgęstnieć).

Gotowe mięso kroimy w plasterki i układamy całość na ryżu. Polewamy powstałym po odparowaniu marynaty sosem pomarańczowo - imbirowym, obficie posypujemy pietruszką i opcjonalnie plasterkami papryczki.



Smacznego!





poniedziałek, 27 maja 2013

Risotto cytrynowo - miętowe z zielonymi szparagami.




Co roku, podczas szparagowego sezonu przygotowuję r i s o t t o. 
Jest to pozycja obowiązkowa, risotto podlewane bulionem gotowanym na szparagowych łodygach, jest dla mnie najlepsze na świecie!

Często robię zupełnie klasyczne, takie jak pokazywałam tutaj
Tym razem, w wersji nieco udziwnionej - super świeżej i aromatycznej.
Mięta i cytryna. 
Soku z cytryny daję niewiele, kwasowość jedynie subtelnie podkręca smak. 
Jeśli lubicie, możecie spokojnie dać więcej. 
Jest pysznie ... :)


*     *     *



Risotto cytrynowo - miętowe z zielonymi szparagami.
/porcja dla dwóch osób/


1 pęczek zielonych szparagów
250 g ryżu do risotto / tym razem użyłam ryżu Carnaroli /
ok. 1 litra gorącego bulionu*
60 g masła
1 cebula, bardzo drobno posiekana
60 ml białego wina
sól i pieprz do smaku
60 g tartego parmezanu
skórka otarta z jednej cytryny
sok wyciśnięty z ½ małej cytryny (1 - 2 łyżki)
garść świeżej mięty, drobno posiekanej


* Użyłam bulionu warzywnego, gotowanego na odłamanych wcześniej końcówkach szparagów i łyżką sosu sojowego.


Bulion wlewamy do garnuszka i stawiamy na wolnym ogniu – powinien być cały czas gorący.

Szparagi myjemy, odłamujemy zdrewniałe końcówki. Kroimy je na mniejsze kawałki.

Na dużej patelni rozgrzewamy 2 łyżki oliwy z oliwek, wrzucamy szparagi. Smażymy przez ok. 2 – 3 min, aż lekko (!) zmiękną. Całość ściągamy z patelni, odkładamy.
Na tej samej patelni rozpuszczamy połowę masła i smażymy na nim cebulę aż się zeszkli / nie przypiekamy jej – powinna być przezroczysta/ .

Dodajemy ryż i mieszamy go z masłem. Smażymy przez 2 – 3 min.
Dodajemy wino i czekamy, aż nieco odparuje.
Następnie stopniowo dolewamy gorącego bulionu – po jednej łyżce wazowej. Mieszając, czekamy, aż cały bulion się wchłonie, po czym powtarzamy czynność.
Aż do skutku :) – czyli aż ryż będzie miękki i kremowy, ale nie rozgotowany!

Pod koniec przygotowywania risotto (ostatnie 5 min) dodajemy wcześniej przygotowane szparagi. Tym razem, część szparagowych kwiatków zostawiłam na boku, do dekoracji.

Doprawiamy solą i pieprzem (ewentualnie! Zależy jak ‘intensywnego’ bulionu używacie. Ja zazwyczaj nie muszę już solić, dodaję tylko odrobinę świeżo zmielonego pieprzu), dodajemy resztę masła i sok z cytryny.

Przed podaniem posypujemy parmezanem, skórką otartą z cytryny i posiekaną miętą.




Smacznego!




sobota, 25 maja 2013

Maj w obiektywie. A n a l o g o w o.



Po raz pierwszy zamiast Nikona, zawiesiłam na szyi maleńki analog. 

Jest... inaczej :) 
Już zapomniałam jak to jest przewijać film po zrobieniu zdjęcia.
Nie widzieć od razu efektów swojej pracy, z wypiekami czekać na wywołanie filmu.
Nerwowo przeglądać odbitki, na stojąco, na chodniku, bo już, j u ż chcę zobaczyć! 

Fajnie. 
Majowo. W Kato. 















piątek, 24 maja 2013

Szparagi z patelni. Z cytryną i świeżym rozmarynem.




Idealna propozycja na leniwe, deszczowe popołudnie. 
Takie jak dzisiaj :)
Albo wczoraj...

Kiedy chcemy przekąsić  c o ś  siedząc pod kocem z kubkiem gorącej herbaty. 
Czytając książkę. Myśląc o wszystkim i o niczym. 

Kiedy mam głębokie poczucie, że t r z e b a korzystać z sezonu szparagowego. 
Bo taki krótki. Bo następne będą  d o p i e r o  za rok (!!...)

Dobrego, leniwego piątku Wam życzę!







Szparagi z patelni. Z cytryną i świeżym rozmarynem.
/inspiracja – najnowszy numer Kukbuka/


1 pęczek zielonych szparagów
½ cytryny, pokrojonej w cieniutkie plasterki
1 gałązka świeżego rozmarynu
1 łyżka masła
szczypta gruboziarnistej soli morskiej, do smaku
odrobina świeżo mielonego pieprzu, do smaku



Na dużej patelni roztapiamy masło, układamy plasterki cytryny. Smażymy chwilkę (2 – 3 minuty) aż zacznie pachnieć.

Szparagi myjemy, odłamujemy zdrewniałe końcówki.
Dodajemy gałązkę rozmarynu i szparagi, mieszamy, obtaczając je w maśle.

Smażymy w zależności jak grube mamy szparagi i jak miękkie/twarde lubimy. Ja smażyłam ok. 5 minut, tak aby zachowały delikatną chrupkość /kupiłam dość cienkie łodyżki szparagów/

Przed podaniem posypujemy solą morską, opcjonalnie odrobiną świeżo zmielonego pieprzu.
Ja, jadłam moje szparagi prosto z patelni :)





Smacznego!




poniedziałek, 20 maja 2013

Mozzarella, salami, zielone szparagi. Wiosenne mini - pizze.




Szparagi!!
Mam ochotę kupować ich t o n y ! :) 
Teraz mogę jeść je codziennie, u w i  e l b i a m ! Do pełni szczęścia brakuje tylko polskich truskawek...
Na od czasu do czasu kupuję te zagraniczne... Jakoś trzeba sobie umilić czekanie.

Robię risotto, pozostałe szparagi wrzucam na pizzerinki. 
Nie za cienkie, z chrupiąca skórką i delikatną mozzarellą. 
Ze świeżymi ziołami. 
Zielone, wiosenne... (letnie!?... )

Bardzo polecam!






Wiosenne mini - pizze z mozzarellą, salami i szparagami. 
/z podanego przepisu wychodzą 4 niewielkie pizze na średnio grubym cieście/


Na ciasto do pizzy:

1 szklanka mąki pszennej
½ szklanki ciepłej wody
2 łyżki oliwy z oliwek
2 płaskie łyżeczki drożdży instant
1 łyżeczka soli
½ łyżeczki cukru


Mąkę mieszamy z drożdżami, solą i cukrem. Stopniowo dolewając ciepłej wody zagniatamy ciasto. Wyrabiamy ok. 5 – 7 min – aż będzie gładkie i sprężyste. Z gotowego ciasta robimy kulkę, wkładamy do lekko natłuszczonej miski, przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce /na min 30 min/.

W tym czasie przygotowujemy pozostałe składniki.


Pozostałe składniki:

400g (jedna puszka) dobrej jakości pomidorów
10 – 12 sztuk zielonych szparagów
salami pepperoni
2 małe (po 125g) kulki mozzarelli
garść liści świeżej bazylii
kilka gałązek świeżego oregano
2 łyżeczki suszonych zioła prowansalskich
sól morska i świeżo mielony pieprz, do smaku
odrobina oliwy extra vergin

Pomidory przekładamy do garnuszka, doprawiamy solą, pieprzem i ziołami prowansalskimi. Gotujemy na wolnym ogniu przez ok. 10 min, aż sos wyraźnie zgęstnieje. Odstawiamy do przestudzenia.

Ze szparagów odłamujemy zdrewniałe końcówki, kroimy je na mniejsze kawałki.
Mozzarellę odsączamy i kroimy na plastry.

Piekarnik nagrzewamy do 200 st. C.

Z gotowego ciasta formujemy 4 niewielkie pizze – tak, żeby zmieściły się na jednej dużej blasze np. z wyposażenia piekarnika.
Na każdej mini – pizzy rozkładamy po dwie łyżki sosu pomidorowego, kilak plastrów mozzarelli, kilka plasterków salami, po kilka, pokrojonych na mniejsze kawałki szparagów. Delikatnie solimy i pieprzymy do smaku.
Skrapiamy odrobiną oliwy.


Pieczemy ok. 10 min, aż spód pizzerinek i brzegi wyraźnie się zarumienią.

Podajemy posypane obficie świeżą bazylią i oregano.




Smacznego!






poniedziałek, 13 maja 2013

Albondigas con tomate.




O Meksyku dużo słyszeliśmy, podróżując po Ameryce południowej.Że fantastyczni ludzie, ogromne przestrzenie.Że, p r z e p y s z n a kuchnia.

I nie mam najmniejszych wątpliwości, że to prawda!Ilekroć mam okazję zjeść coś z kuchni meksykańskiej – jest pyszne.


Ostre, wyraziste, aromatyczne od przypraw.Naprawdę lubię! I na pewno kiedyś pojadę, pokosztować, ‘poprzeżywać’. Ten przepis znalazłam na pięknym blogu Ani – addio pomidory.

Kotleciki są przepyszne, naprawdę.

Danie tak nas zachwyciło, smakiem, wyglądem, połączeniami składników, w których wszystko idealnie współgra – że na pewno na stałe zagości u mnie na stole.

Polecam z całego serca!




Albondigas con tomate. Pikantne klopsiki meksykańskie.
/porcja dla 2 - 3 osób. Źródło przepisu: addio pomidory/





Na klopsiki:

1 średnia cebula, drobno posiekana
3 ząbki czosnku, drobno posiekane
4-5 łyżek oleju roślinnego /użyłam oliwy z oliwek/
1 łyżeczka słodkiej papryki
½ łyżeczka ziaren kuminu /rozgniotłam je w moździerzu/
1 suszona papryczka chilli
2 łyżeczki soli morskiej
1 łyżeczka czarnego pieprzu
skórka otarta z ½ limonki /niestety nie miałam, użyłam cytryny/
sok z ½ limonki /jak wyżej/
2 – 3 łyżki posiekanej natki pietruszki

500g mięsa mielonego /u mnie łopatka wieprzowa/
400g pomidorów z puszki
ok. 200g /jedna puszka/ czerwonej fasoli, odsączonej

*    *    *

Na salsę:
/zrezygnowałam tu z dodatku chilli – mięso i sos pomidorowy były dla mnie wystarczająco ostre. Salsa z pomidora i awokado jest delikatna i ś w i e ż a  w smaku, fajnie przez to kontrastuje z pikantnym mięsem/.


1 dojrzałe awokado
1 mała czerwona cebula /użyłam białej/
2 ząbki czosnku
sok z ½ limonki /u mnie znów cytryna/
sól, świeżo mielony pieprz, do smaku
2 pomidory
2-3 łyżki posiekanej kolendry lub pietruszki





Na dużej patelni rozgrzewamy olej, lekko podsmażamy na nim drobno pokrojona cebulę i czosnek wraz z papryką, kuminem i chilli.

Mięso mielone doprawiamy solą, pieprzem, sokiem z cytryny i skórką cytrynową. Dodajemy podsmażoną cebulę z przyprawami, dokładnie łączymy ją z mięsem (według mnie, najlepiej wyrobić jest mięsną masę dłońmi).
Formujemy z mięsa małe kulki (wielkości klopsików szwedzkich czy orzecha włoskiego), podsmażamy je na złoto na tej samej patelni, gdzie wcześniej smażyliśmy cebulę. Usmażone, ściągamy z patelni, odkładamy.

Na tą samą patelnię wlewamy pomidory z puszki, dodajmy czerwoną fasolę, solimy i pieprzymy do smaku. Gotujemy sos ok. 10 min, aż wyraźnie zgęstnieje po czym przekładamy na patelnię, do sosu, mięsne kulki. Dokładnie mieszamy by pokryły się sosem i dusimy na wolnym ogniu przez kolejne 10 min.


W tym czasie możemy przygotować salsę.
Drobno siekamy czosnek i cebulę, pomidory i awokado kroimy w drobniutką kostkę, siekamy natkę pietruszki. Łączymy wszystkie składniki w miseczce, skrapiamy sokiem z limonki, solimy, ewentualnie dopieprzamy do smaku.

Albodingas podajemy gorące, z salsą i kleksem jogurtu naturalnego na wierzchu (może być też jogurt typu greckiego lub kwaśna śmietana).
Posypane natką pietruszki (lub ewentualnie kolendrą, tej wersji jednak nie próbowałam)
Jako dodatek, fajnie sprawdzi się gotowany ryż, np. basmati.

Bardzo, bardzo polecam!



Smacznego!






czwartek, 9 maja 2013

Sałatka z truskawkami, szpinakiem i serem kozim.






Jest c i e p ł o.
Już nawet nie wiosna, ale… (w mojej głowie?) l a t o !
Prawdziwe, cudowne, pachnące świeżą zielenią.
I wilgocią, gdy biegam rano po parku.
I kwitnącymi kasztanowcami, wieczorem.
Pachnące najpiękniej po burzy. Gdy wracam przez miasto w japonkach i z uśmiecham omijam kałuże. Gdy nie mam parasola i  nie mam w s z y s t k i e g o, bo zostawiłam w innej torebce.
Innej kieszeni.
W samochodzie. Jednym bądź drugim.
:)
Kiedyś zostawię głowę….




Wystawiam przed Białą Małpę białe leżaki.
I na leżaku białe jeszcze (już niedługo) nogi. Do s ł o ń c a !
Mrożona kawa i ‘coś do czytania’
Uwielbiam. Najbardziej.

A na obiad (?) / lunch / posiłek, n i e  gotuję.
Robię sałatkę, z tych najszybszych, n a j l e p s z y c h .
Spragniona truskawek.
I świeżych smaków.

Wymaga z e r o zachodu – a jest pyszna~!
Bardzo polecam.






Letnia (!) sałatka. Z truskawkami, szpinakiem i kozim serem.
/porcja dla jednej osoby/


garść truskawek, przepołowionych
garść szpinaku ‘baby spinach’
plasterek koziego sera, pokruszonego

Na dressing:

3 truskawki
1 łyżka octu balsamicznego
½ łyżeczki cukru /użyłam trzcinowego/



Przygotowujemy sos do sałatki – miksujemy truskawki z cukrem i balsamico.
W misce układamy liście szpinaku, truskawki, posypujemy pokruszonym kozim serem.
Polewamy dressingiem.



Smacznego!




poniedziałek, 6 maja 2013

Pieczone pierogi z ziemniakami, fetą i świeżym rozmarynem.



Pieczone pierogi, z nadzieniem podobnym, jak w klasycznych ruskich. 
Ze świeżym aromatycznym rozmarynem.

Pyszne na ciepło i na zimno. 
W sam raz do zapakowania, na wyjazd gdzieś. 
Albo na piknik w  parku. Czy w lesie. 






Pieczone pierogi z fetą, ziemniakami i świeżym rozmarynem.
(przepis Liski; porcja dla 3 – 4 osób. Z podanej ilości wychodzi ok. 14 pierogów)


Ciasto:

400g mąki pszennej
200g masła
2 łyżki śmietany
½ łyżeczki soli
1 jajko


Farsz:

130g fety
350g ugotowanych ziemniaków, przeciśniętych przez prasę
1 cebula dymka, drobno posiekana
2 łyżki oliwy z oliwek
2 łyżeczki świeżego, drobno posiekanego rozmarynu
świeżo mielony pieprz, do smaku

do posmarowania bułeczek: jajko wymieszane z 2 łyżkami śmietany


Do podania:

Jogurt naturalny
Świeży szczypiorek, posiekany

Farsz:
Łączymy wszystkie składniki. Odstawiamy.

Ciasto:
Mąkę siekamy z masłem szerokim nożem. Dodajemy pozostałe składniki i zagniatamy gładkie ciasto. Gotowe ciasto formujemy w kulkę, zawijamy w folię spożywczą i wkładamy do lodówki na ok. 30 minut.
Następnie rozwałkowujmy ciasto na grubość 3mm i wycinamy koła o średnicy ok. 12cm.
Każde kółko wypełniamy farszem (ok. 2 łyżek), zalepiamy brzegi.

Piekarnik nagrzewamy do 180st. C.

Gotowe pierogi układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, zachowując kilak centymetrowe odstępy, wierzch smarujemy jajkiem wymieszanym ze śmietaną/
Pieczemy ok. 30 – 40 minut.

Podajemy gorące lub zimne (równie pyszne!), z jogurtem naturalnym. Posypane szczypiorkiem.

Smacznego!




sobota, 4 maja 2013

Sałatka z bekonem, jakiem i parmezanem. Na rukoli. Czyli wariacja na temat sałatki Cezar.





Kolejna weekendowa sałatka. 
Na lunch, albo zamiast obiadu. 
Pyszna, polecam!


Sałatka Cezar. Wariacja na temat.
/porcja dla jednej osoby; inspiracja - ten przepis/

2 jajka, ugotowane na pół miękko
4 - 6 cienkich plasterków bekonu
kilka grzanek np. z bagietki
 garść rukoli
 sól morska i świeżo zmielony pieprz
4 łyżki tartego parmezanu


Na dressing:

 1 żółtko
 1/2 ząbka czosnku, rozgniecionego
 1 łyżeczka musztardy
 3 łyżki oleju roślinnego /użyłam z pestek winogron/
 1 łyżeczka soku z cytryny
 sól morska i świeżo zmielony pieprz


Przygotowujemy sos. Do miski (czy pojemnika blendera) wbijamy żółtko, dodajemy musztardę, czosnek, odrobinę soli i pieprzu. Wszystko miksujemy, dolewając stopniowo oleju. Gotowy sos mieszamy z sokiem cytryny, doprawiamy do smaku solą i pieprzem.
Odstawiamy.

Na patelni podsmażamy plasterki bekonu, gotujemy jajka (gotowałam przez 5 minut), opiekamy w tosterze kromki bagietki.

Układamy na talerzu kolejno: rukolę, grzanki i bekon, przekrojone na pół jajko. Całość skrapiamy sosem*, posypujemy startym parmezanem i oprószamy świeżo mielonym pieprzem.

* Do zdjęć zapomniałam o sosie – musicie mi wybaczyć :)


Smacznego!


czwartek, 2 maja 2013

Sałatka z truskawkami, rukolą i mozzarellą. Z dressingiem miętowo - miodowym.





Dziś w Kato zimno, mokro i leje. 
Jeden z tych dni, kiedy nic nie m u s z ę. 

Poranna burza skutecznie zniweczyła moje plany biegania... 
Zostaję w łóżku, tulę koty. 
W komplecie do kotów, herbata i książka. 
Też do łóżka. 

K s i ą ż k a, po którą zupełnie przypadkiem wyciągnęłam rękę. I już nie odłożyłam jej na półkę księgarni. . 
O dzieciństwie na kontynencie, który od zawsze i wciąż mnie fascynuje. 
O życiu w Afryce. Trudnym i bolesnym. 
Nie przypominającym zupełnie tego z 'Pożegnania z Afryką'. No, może za wyjątkiem poczucia 
w o l n o ś c i. I swoistej p r a w d z i w o ś c i świata. Brutalnego. Czasem. 

Bardzo polecam.

Znalazłam też fragment, który zupełnie mnie rozbroił... :) Maleńki fragment z kotem, który ... cóż, sami przeczytajcie co robi =) Rozbroił mnie fakt, że mój kocurek robi           z u p e ł n i e tak samo. 
Od początku, od malutkości. Codziennie. I teraz, jako duży, 9 miesięczny kotek dalej ... ssie płatek ucha :)


"Przestaję płakać. Vanessa przechodzi po gołej, betonowej podłodze i przynosi mi śpiącego kota zwiniętego w kłębek. Kładzie go na poduszce, a ja wyciągam rękę w stronę drżącego, mruczącego ciała. Fred odnajduje płatek mojego ucha i zaczyna go ssać. Robi to zawsze wszystkim w rodzinie. I zmienia włosy w okolicy uszu w cienkie, śliskie, splątane pasemka. "

Alexandra Fuller
"Dziś wieczorem nie schodźmy na psy. Afrykańskie dzieciństwo"




*   *   *


Sałatka jest pyszna.
Świeża i lekka, zupełnie na przekór dzisiejszej pogodzie.

:)


Sałatka z truskawkami, rukolą i mozzarellą. 
/porcja dla jednej osoby/


garść rukoli
5 - 6 sztuk truskawek
1 mała kulka mozzarelli

*   *   *

garść świeżej mięty, posiekanej
1 łyżka oliwy
1/2 łyżeczki płynnego miodu (użyłam gryczanego)
świeżo mielony pieprz


Robimy prosto - jak to sałatkę :)
Mozzarellę kroimy w kostkę, truskawki w plasterki, układamy na rukoli. 

Robimy dressing. Mieszamy w miseczce oliwę z miodem i miętą, polewamy sałatkę.
Posypujemy odrobiną świeżo mielonego pieprzu.

Jemy z uśmiechem, na przekór pogodzie =) 



Smacznego!




środa, 1 maja 2013

Zielono. Pesto pistacjowe.





Majowo - wiosenne porządki w szafkach i lodówce - zrobione.
Poprzeglądałam także stare i jeszcze s t a r s z e materiały zdjęciowe. 
Sfotografowane dania, których nie wiedzieć czemu, dotychczas nie opublikowałam.

Foty są ciut passé , teraz zrobiłabym to zupełnie i n a c z e j.  
Ale cóż, j e s t  - pesto pistacjowe. 
Bardzo proste, bardzo smaczne. 
Pięknie  z i e l o n e.

* * *

Dobrej Majówki Wam życzę, Kochani! 
Nat. 






Pesto pistacjowe. 
/porcja do makaronu dla 2 – 3 osób/

80g pistacji, bez łupinek
4 łyżki oliwy z oliwek*
2 łyżki ziaren słonecznika, łuskanych
garść liści bazylii
2 łyżki tartego parmezanu
1 łyżeczka soku z cytryny
sól i świeżo mielony pieprz, do smaku

świeżo starte płatki parmezanu
kilka pistacji, do dekoracji
ulubiony makaron /u mnie Casarecce/


* Jeśli pesto będzie zbyt gęste, dolewamy ciut więcej oliwy.

Wszystkie ‘suche’ składniki (orzechy, słonecznik, bazylię i parmezan) ucieramy na miazgę w moździerzu lub miksujemy w blenderze. Stopniowo dolewamy oliwy.
Doprawiamy sokiem z cytryny, solą i pieprzem.

Podajemy np. wymieszane z ugotowanym makaronem, posypane parmezanem i garścią orzechów pistacjowych.


Smacznego!