sobota, 26 marca 2016

Pięknych Świąt Wielkanocnych!


źródło: http://honestlyyum.com/12980/diy-dyed-robin-eggs


Kochani, zakopana w kulinarnych zleceniach na .. maj (!), między treningiem a treningiem, zwyczajnie nie miałam czasu na jajka (inne niż w codziennych omletach :) ) 
Wybaczcie ;* 
Wrzucam Wam za to najpiękniejsze jajka jakie znalazłam w sieci! <3 Cudo! 

I życzę Wam zarazem pięknego, spokojnego, świątecznego weekendu, w gronie najważniejszych dla Was ludzi. 
Ciepła i uśmiechu. 
Regeneracji i odpoczynku :) 

Wasza - Nat. 

poniedziałek, 21 marca 2016

FOOD FEST 2016, Katowice. FOTOgraficznie.



Kochani, na szybciora wrzucam kilka fotek z FOOD FEST'u w Katowicach. 
Frekwencja przerosła moje wyobrażenia! Naprawdę, były tłumy ludzi i mnóstwo fantastycznych potraw i produktów. 

Na wiele rzeczy miałam smaka, nie do wszystkiego udało mi się 'dopchać' :) 
Skończyło się na kilku kawałkach sushi od Sushi Do (ostatnio jestem sushi-żercą straszliwym, mogłabym jeść i jeść.. ), mango lassi od mojego ulubionego Hurry Curry. 

Przygarnęłam też do domu spory słoik oleju kokosowego, a w ramach współpracy z Centrum Kulinarnym, pogotowałam trochę na scenie z Tomkiem Nowakiem :) 
Swoją drogą, już niedługo będę miała przyjemność poprowadzić w Centrum Kulinarnym warsztaty ze zdrowego i kreatywnego gotowania - na te i na inne warsztaty (koniecznie sprawdźcie ofertę Centrum - klik!) - serdecznie zapraszam! 

I... zostawiam Was ze zdjęciami :-) 




















wtorek, 15 marca 2016

Jaja faszerowane i inne pyszności. Sesja Wielkanocna dla "Mody na Zdrowie" (Eggs and other goodies. Easter session for "Moda na Zdrowie" magazine)




Branża fotografii kulinarnej (jak zresztą każda inna branża)rządzi się swoimi prawami :) 
Zazwyczaj, kiedy ukazuje się magazyn z moją sesją, myślę sobie 'ojej, przecież robiłam to wieki temu!' :-) 
Wielkanocne jaja, pasztety i inne cuda na kiju robiłam pod koniec stycznia, wtedy też miałam pierwsze 'wielkanocne' śniadanie ;-) no bo przecież po sesji wszystko jest, z niemałym zapałem, konsumowane... 


Tak. :) 
Kochani, proszę moje propozycje na Wielkanocy stół dla Mody na Zdrowie. Jest zdrowo i bez pszenicy. Szczególnie polecam jaja z łososiem i pasztet - nie mogłam się nim najeść! 
A majo - który robi się dosłownie w minut dwie - robię regularnie. Jest przepyszny!  A jajko (tudzież dwa) i olej chyba zawsze znajdziecie w domu ;) 


Magazyn do dostania w wybranych aptekach. Polecam! 










niedziela, 13 marca 2016

Paleo 'brownie' z buraków (Paleo chocolate beetroot cake).



Ha! Dziś ciut luźniejsza jak na moje ostatnie standardy niedziela i .. od razu jest efekt ! :) 
Długo już zbierałam się za upieczenia jakiegoś 'zdrowego' ciasta. 

To jest fantastyczne!

Bez mąki pszennej, bez glutenu; bazę stanowią ugotowane i zblendowane buraki i trochę mąki kokosowej. Jeśli chcecie ciut suchsze, mniej 'zakalcowate' ciasto (ale takie właśnie ma być brownie, no nie?!), dodajcie więcej mąki :) 

Ja dosłodziłam ciacho rodzynkami i odrobiną ksylitolu; równie dobrze możecie użyć tu innego słodzidła :), miodu czy nawet brązowego cukru. 

Polecam! 



Brownie buraczane
(przepis na małą, kwadratową blaszkę 12 x 12 cm. Możecie zrobić w większym naczyniu, wtedy brownie nie będzie takie wysokie)
Inspiracja z paleo bloga elana's pantry. 

ok 1 - 1,2 kg ugotowanych do miękkości i obranych ze skóry buraków
50 g rodzynek, namoczonych w gorącej wodzie, odcedzonych
3 - 4 łyżki ksylitolu (lub miodu / brązowego cukru)
1 opakowanie cukru z prawdziwą wanilią
3 łyżki kakao
4 duże jaja
1/2 szklanki oleju słonecznikowego 
1/2 szklanki mąki kokosowej
szczypta soli



Ugotowane buraki kroimy na mniejsze kawałki.
Miksujemy je na gładko z rodzynkami (w misie malaksera lub żyrafą). Dodać mąkę kokosową, jajka, olej, ksylitol (lub cukier) cukier waniliowy, kakao, szczyptę soli.
Starannie mieszamy całość.

Piekarnik nagrzewamy do 180 st C.

Ciasto wylewamy do wyłożonej papierem do pieczenia blaszki (u mnie kwadratowa 12 x 12 cm).
Pieczemy ok 45 minut - ciasto ma być wyraźnie ścięte.
Uwaga, studzimy przed pokrojeniem!

Smacznego! :)






Paleo chocolate beetroot cake
(inspiration from elana's pantry blog)

1 - 1.2 kg boiled beets
50 g raisins, soaked in hot water, drained
3 - 4 tablespoons of xylitol (or honey / brown sugar)
1 packet of sugar with vanilla
3 tablespoons cocoa powder
4 large eggs
1/2 cup sunflower oil
1/2 cup coconut flour
pinch of salt



Cut beets into smaller pieces.
Blend it until smooth with rasins (in food processor bowl or using a hand mixer). Add the coconut flour, eggs, oil, xylitol (or sugar), vanilla sugar, cocoa, a pinch of salt.
Mix everything together.

Preheat oven to 180 C degrees.

Pour batter into mold lined with baking paper (mine was square mold 12 x 12 cm).
Bake for about 45 minutes - the cake should be set.
Note, cool it completly before cutting!

Enjoy!




wtorek, 8 marca 2016

Pijmy wodę! Recenzja ekspresu SodaStream Source.



Wiemy doskonale, że trzeba pić wodę. No nie? :) 2 - 2,5 litra dziennie. Pijecie tyle? Nie wspominając już, że przy podejmowaniu aktywności fizycznej, ilość ta jeszcze wzrasta. 
Ja, przyznam się Wam szczerze, że szczególnie zimą, piję zdecydowanie za mało... Mimo, że naprawdę staram się kwestii pilnować.

A jeśli woda, taka jak lubicie, byłaby zawsze pod ręką? :) 

Dostałam ostatnio do przetestowania ekspres do samodzielnego - 'domowego' - przygotowywania wody gazowanej - SodaStream Source
Biały, minimalistyczny, od razu bardzo mi się spodobał i idealnie wpasował w estetykę mojej białej kuchni :) Fajnie, że producenci zadbali nie tylko o funkcjonalność, ale i o design. Duży plus! 






Ekspres składa się z trzech elementów: obudowy, naboju z CO2 (butla taka wystarczyć ma na przygotowanie ok 60 litrów napoju gazowanego - po zużyciu można ją spokojnie wymienić na nową) oraz litrowej butelki z grubego, porządnego plastiku. 

Instrukcja 'złożenia' tych trzech elementów i używania ekspresu jest naprawdę jasna i czytelna - łatwiej być nie może :) Ogarnęłam całość w chwil kilka i już! Działa! 
Woda jest nagazowana w dosłownie kilka sekund. Możemy sobie też wybrać stopień nagazowania wody - w trzystopniowej skali, od delikatnego do intensywnego. 






 Fajną opcją jest przygotowanie wody, przelanie jej do karafki i dodanie owoców / warzyw. Niech przestoi kilkanaście minut, przegryzie się :) I można popijać. 






Butelka z w której robimy wodę gazowaną można spokojnie zakręcić i zabrać ze sobą. 





Niewątpliwie przyjemne w użyciu urządzonko. 

Fajna opcja, szczególnie dla osób które zwyczajnie nie piją wody, bo 'nie lubią', bo woda 'nie ma smaku' :) Tak, tak, znam takich :) 
Bądź dla tych, którzy piją tylko gazowaną. Dlaczegóż by nie zrobić jej samemu i przy okazji, zaoszczędzić czasu, kasy i plastikowych butelek?... 

Do mnie przemawia. Jestem na tak! :)