Mój pierwszy kraj Ameryki południowej.
Różne opinie słyszałam, nie do końca wiedziałam czego się spodziewać.
Przestałam się więc spodziewać.
I otworzyłam oczy, s z e r o k o, tak jak lubię najbardziej podczas podróżowania.
A to co tutaj zastałam zaskoczyło mnie i zaczarowało.
Różnorodność i piękno przyrody.
I ciepło tutejszych ludzi. I specyficzny luz.
I brzmienie hiszpańskiego języka.
I smak owoców, oh, tego opisać się nie da...
No i kuchnia, bo to chyba interesuje Was najbardziej.
Rewelacyjne jedzienie 'uliczne', snacki.
Na rogu każdej ulicy (calle) maleńka budka z Eopanadas - typowymi pierogami z różnym nadzieniem.
I jadłam już Empanadas con carne (z mięsem), con pollo (z kurczakiem), con verduras (z warzywami) a ostatnio, na wybrzeżu Karaibskim nawet con pescado (z rybą, i - nigdy nie trafiłam na żadną ość!).
Ale o kuchni Karaibskiej napiszę osobno... :)
I inne, mnie liub bardziej fantastyczne uliczne przekąski.
Arepa con queso - dość grube, okrągłe kukurydziane chlebki z serem, całkiem podobnym w samku i konsystencji do naszej mozzarelli.
I świeżo smażone czpisy z ziemniaków i... z 'platanos' - kolumbijskich, nie-słodkich bananów.
Chrupiemy długie, bananaowe czipsy przechadzając się po uliczkach starej części Bogoty.
La Caldelaria.
Małe, kolonialne balkoniki i kolory.
Ogromne drzwi - wrota ze starego drewna.
Piękne.
I owoce.... o owacach rónież napiszę. A raczej owoce spróbuję zilustrować zdjęciami, tylko tyle mi pozostaje... Szkoda że nie da się zamieścić na blogu s m a k ó w (!)
Pozdrawiam Was gorąco!
Widzę,że wycieczka udana;),piękne są te odrapane,kolorowe drzwi,lubię takie klimaty i oczywiście małe przekąski;),pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChipsy bananowe i pierożki budzą u mnie niesamowitą chęć do delektowania się.
OdpowiedzUsuńNiezależnie od kraju.
Udanej wyprawy!
Wow, ale wspaniałe, ciekawe obrazy i pyszne smaki. Chipsy bananowe wyglądają niesamowicie kusząco. Bardzo podobają mi się kolorowe domy - radośnie wyglądają.
OdpowiedzUsuńNatalio, publikujesz:) Jak miło Cię widzieć:)
OdpowiedzUsuńFascynujące! Cudne zdjęcia, ale ja bym pragnęła zobaczyć wszystkie, jakie zrobiłaś:-) Te chipsy bananowe, stare drzwi...ulice, domy... Coś pięknego. Może kiedyś też będzie mi dane... Tymczasem, życzę Ci kochana miłej niedzieli:-)
OdpowiedzUsuńOch, wspaniała jest Twoja Kolumbia! Chętnie pooglądam kolejne fotorelacje, uwielbiam oglądać i czytać o takich podróżach.
OdpowiedzUsuńCudowna przygoda!
Pozdrawiam :)
piękna podróż!!!:))) wspaniałe smakołyki:) juz czekam na kolejne odsłony!:)
OdpowiedzUsuńAle zazdroszczę takiej podróży! I czekam na część drugą, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńNie pozostaje mi nic innego, jak tylko powiedzieć, że strasznie Ci zazdroszczę, że możesz tego wszystkiego dotknąć, spróbować, zobaczyć... :)
OdpowiedzUsuńWspaniala relacja! Jest tak kolorowo i... smakowicie! :) I tak jak piszesz - szkoda, ze nie mozna tak wirtualnie przekazac rowniez zapachow i smakow :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
I czekam na kolejne odcinki :)
Miło tak zobaczyć troszkę Twojej przygody! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńale Ci zazdroszczę! :)
OdpowiedzUsuńMiło się z Tobą podróżuje:)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejne relacje.
Życzę wielu przygód!
A u nas były już pierwsze przymrozki w nocy :)
OdpowiedzUsuńAle pozdrawiamy baaardzo gorąco!
Czekam na kolejną porcje zdjęć, bo pięknie jest :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń-----------------------------------
Zapraszam:
Para w kuchni.
Na turystyczny szlak!