sobota, 24 września 2011

Czekoladowa błogość. Podwójnie czekoladowe muffiny z malinami.




Uwielbiam się n i e spieszyć.
Leniwie przeciągać w pościeli, mrużyć oczy do porannych słonecznych promieni.
Móc przestawiać budzik. Raz i raz drugi…

Chodzić na boso.
Rano.
W szlafroku.
I nic nie musieć.

Usiąść z filiżanką kawy.
Podumać.

I piec muffiny.
Czekoladowe…. Czekoladowa błogość.

Mieszać błyszczącą czekoladę.
I palcami czyścić garnuszek.
I palcami zbierać to, co kapnie na blat…
Wyjadać maliny…

I zaglądać do piekarnika. Co minutę.
Patrzeć jak rosną.
Patrzeć jak pęka czekoladowa skórka.
I wdychać zapach – najpiękniejszy.

Czekoladowe muffiny.
Z malinami.

Czyż może być coś lepszego?...




Podwójnie czekoladowe muffiny z malinami.
/źródło – ten przepis/

1 tabliczka (100 g) dobrej jakości ciemnej czekolady (najlepiej 70% kakao)
300 g mąki pszennej
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
100 g cukru
250 ml mleka
50 g płynnego i wystudzonego masła
2 jajka, rozbełtane
50 g czekolady mlecznej, połamanej na małe kawałki
50 g czekolady deserowej, połamanej na małe kawałki*
100 – 150 g malin (ile lubicie)

* lub 100 g mieszanych (mlecznych i czekoladowych) czekoladowych chipsów


Tabliczkę ciemnej czekolady łamiemy na mniejsze kawałki i rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Gdy tylko będzie płynna, ściągamy z ognia.
Mąkę łączymy w dużym naczyniu z proszkiem do pieczenia i cukrem.
W drugim naczyniu mieszamy ze sobą ‘mokre’ składniki: masło, jajka, mleko i płynną czekoladową masę.

Suche składniki łączymy z mokrymi, krótko i energicznie mieszając je łyżką. Na koniec dosypujemy połamaną czekoladę (mleczną i gorzką – ja dałam pół na pół, jednak możecie te proporcje dowolnie modyfikować. Tak jak lubicie najbardziej:) )

Nakładamy muffinową masę do papilotek do ok. ½ wysokości, kładziemy na środek po 2 – 3 maliny, po czym przykrywamy je kolejną łyżką masy. Możemy śmiało wypełnić papilotki do 4/5 wysokości. Górę każdego muffina dekorujemy ponadto kilkoma malinami.

Pieczemy ok. 20 – 25 min w temp. 200 st. C.
Studzimy na kratce.

Pyszne ze świeżymi malinami….


Smacznego!



Uwaga! N a p r a w d ę szybko znikają.... :)



28 komentarzy:

  1. Wyglądają obłędnie. Też w tym roku skusiłam się na malinowo-jeżynowe (http://parabuch.blogspot.com/2011/08/babka-w-realu.html), ale bez czekolady. Podoba mi się Twoja kombinacja!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyglądają niesamowicie, zjadłabym je prosto ze zdjęć ;) Niestety jako alergiczka mogę sobie tylko przypominać jak smakowała czekolada... Za to maliny uwielbiam.
    Czy myślisz, że można zrobić te muffinki z białą czekoladą również?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ona,
    muffinki malinowo - jeżynowe też są super :) A czekoladowe z malinami (lub innymi owocami w środku) - naprawdę polecam! :)

    Madzialeno,
    :-) Z białą czekolada - jak najbardziej! :) Myślę że będą zupełnie inne, delikatniejsze, lecz równie pyszne =)

    OdpowiedzUsuń
  4. Leniwe jesienne poranki są takie nostalgiczne i miłe;) cudne babeczki!

    OdpowiedzUsuń
  5. Malinowo-czekoladowa słodycz :) Uwielbiam to połączenie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cos wspaniałego ! I jakie zdjęcia ,przepiękne!
    Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczne, uwielbiam połączenie czekolady i malin :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Sprawiłaś, że się ślinię... ;)
    Muffiny wyglądają..rewelacyjnie! Gdy patrzę na te zdjęcia to odpływam!
    Połączenie czekolady z malinami jest genialne, a muffinki boskie, pyszne! (choć nie próbowałam, ale już to wiem!)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zakochałam się w tych zdjęciach!

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja wolę Twoje, niż ze źródła, bo ładniejsze:)100x:)
    Pięknej soboty!

    OdpowiedzUsuń
  11. Kuchenna czarodziejka z Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mmmm... Wyglądają super!
    A ja dzisiaj zaopatrzyłam się w maliny i zastanawiam się co by tu jutro zrobić do niedzielnej kawki. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Monisiu,
    takie ranki są moimi ulubionymi. Słoneczne, ciepłe i leniwe. Do delektowania się nimi :)

    Slyvvio,
    ja też uwielbiam malinowo - czekoladową kompozycję. W tych muffinkach jest naprawdę strzałem w dziesiątkę!

    Majanko,
    dziękuję pięknie :) Ściskam!

    Katie,
    dziękuję :-) Czekoladowo - malinowe połączenie smaków jest faktycznie wyjątkowo udane;)

    Sue,
    dziękuję :) Bardzo, bardzo miło mi się zrobiło czytając Twój komentarz :-))

    OdpowiedzUsuń
  14. Talvi,
    :) Ciesze się :)

    evelajno,
    Strasznie Ci dziękuję, fajnie wiedzieć że zdjęcia się podobają :))
    A Bayaderka, od której pożyczyłam przepis, robi według mnie fantastyczne foty!... Więc tym bardziej zrobiło mi się ciepło na sercu :)

    Nemi,
    jak miło usłyszeć taki komplement... Dziękuję z całego serca! :*

    Justyś,
    naprawdę polecam - spróbuj zrobić, są pyszne ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nat, ślicznie tu u Ciebie. Muszę częściej zaglądać.
    A Twoje Muffki są śliczne! Nie dość, że fantastycznie ich czekoladość się prezentuje, to jeszcze te maliny... Maliny nadają się chyba do wszystkiego. Widzę, że zaliczają kolejny "podpunkt" - muffinki.
    Muszę spróbować.

    Aha, te poranki, nieśpieszne. Weekendowe... wakacyjne... i kawa. A do tego te Twoje muffki. Mniam.

    OdpowiedzUsuń
  16. bajecznie pięknie wyglądają

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudowne. Nic dodać, nic ująć:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jej ale mi ten widok pobudził żołądek :)

    OdpowiedzUsuń
  19. taka porcja czekoladowości.. zachwyca.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja tez lubie sie nie spieszyc. Inna sprawa, ze zdarza mi sie to moze dwa razy do roku...
    A muffiny pysznie wygladaja. Uwielbiam polaczenie czekolady i owocow, a maliny to moja wielka milosc.

    OdpowiedzUsuń
  21. Mmmmm.... słodziusieńkie!
    Czekolada + malina = czekolina.
    Dziś jesteś moją królową czekoliny!!!

    OdpowiedzUsuń
  22. Zdjęcia w zupełności wystarczają, żeby mnie namówić na te muffinki :D

    OdpowiedzUsuń
  23. muffinki wspaniałe, a zdjęcia rewelacyjne

    OdpowiedzUsuń
  24. To muffiny w sam raz dla mnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  25. Wow, jakie piękne są te zdjęcia. Totalnie słoneczne. Ja chce już lato. Tydzień jesieni zupełnie mi wystarczy.

    OdpowiedzUsuń
  26. Piekłam te maliny już kilkukrotnie, zarówno w malinowym sezonie jak i z mrożonymi owocami ..... sa po prostu cudowne:) pozdrawiam i dziękuję za przepis:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Wam za odwiedziny i feedback w postaci komentarzy :) Pozdrawiam i zapraszam ponownie!