Jako, że wszystko jest de facto surowe, dobre cevice musi być przede wszystkim świeże...
Podawane z dodatkiem czerownej cebuli, posiekanego pomidora i świeżych ziół np. pietruszki.
Ceviche które jadłam - z krewetkami i posiekanymi kalmarami.
Zaskakująco dobre, delikatne, lekko kwaskowate.
Skusilibyście się? :)
Wygląda bardzo apetycznie, ale chętniej skusiłabym się jenak na ceviche z ryb - takie wolę.
OdpowiedzUsuńmacki kalmarów na surowo są dość gumowe, więc za macki bym podziękowała, natomiast krewety mogą być :)
OdpowiedzUsuńTwoje bardzo apetyczne, mam jednak problem z jedzeniem niektórych surowych owoców morza. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak ja Ci zazdroszczę tych podróży i smaków!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i czekam na więcej:)
Do ceviche bylam nastawiona dosc sceptycznie, ale kiedy sprobowalam, wszystkie watpliwosci ulecialy :) Piekne zdjecia, az zrobilam sie glodna...
OdpowiedzUsuńKocham takie jedzenie:)
OdpowiedzUsuńMmm... Oczywiście, że tak :)
OdpowiedzUsuńSmacznego!
Uwielbiam ceviche! A teraz jest najlepszy moment, żeby przyrządzać, bo owoce morza ponoć najlepsze są zimą, kiedy wody są najzimniejsze.
OdpowiedzUsuńMatko! Ale pyszności. A jakie piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuń