Knajpkę w nadmorskiej dzielnicy Limy. Której nie można, po prostu nie można przegapić.
Z n a j l e p s z y m i w Limie owocami morza.
I wybraliśmy się.
Pokosztowaliśmy i... zakochaliśmy się !
Pokażę Wam te cuda, któe udało nam się pokosztować po kolei.
Pierwsza przystawka, tequeños con queso, później jeszcze tequeños con langostinos.
Rodzaj małych pasztecików z ciasta podobnego do francuskiego.
Smażone na głębokim oleju, z serowym lub krewetkowym wypełnieniem. Cudo!
Do tego kremowe, łagodne guacamole...
Niesamowite połączenie!
OdpowiedzUsuńOjoj to musi być niebo w paszczy :) nic tylko pozazdrościć :)
OdpowiedzUsuńPyyysznie to wygląda!
OdpowiedzUsuńprzepiękne fotki a jedzonko musiało wybornie smakować
OdpowiedzUsuńSzkoda, że przepisu na to cudeńko brak :( ;)
OdpowiedzUsuńJustinek, znalazłam przepis na tequanos, ale chcę go najpierw wypróbować w domu zanim umieszczę go tutaj :) Więc na pewno do końca grudnia jeszcze będziemy robić domową wersję =)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!