poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Jaglanka. Śniadaniowa. Najzdrowsza.





Jeść i robić j a g l a n k ę nauczyła mnie Mama :)
Złapałam bakcyla. 

Pierwszą zrobiłam z bidnej, starej torebki kaszy jaglanej, która leżała na dnie szafy i czekała na zmiłowanie może ze dwa lata (...). 
Pierwszą zrobiłam w za m a ł y m garnku, była za twarda i przypalona na dnie. 
Cóż, ćwiczenie czyni mistrza =) 
Ta, jest już moja czwarta, i jest i d e a l n a !

Na początku nie byłam przekonana, przyznaję. 
Dopytywałam, czy nie dodaje się miodu, cukru?... N i e trzeba, naprawdę. 

Owoce są na tyle słodkie, że delikatnie dosładzają całość. 
Oczywiście, możecie zrobić po swojemu. Możecie dodać jeszcze orzechów, pestek dyni czy słonecznika, choć ja wolę jak nic mi w jaglance nie chrupie :) 
Możecie dosłodzić przed jedzeniem łyżką miodu, syropu z agawy czy odrobiną syropu klonowego. 
Ja nie dosładzam. 
Jest smaczna w takiej postaci.
Przy okazji mam cudowne poczucie że jem coś naprawdę z d r o w e g o. 




Od mamy dowiedziałam się również o fantastycznych owocach goji, które są nieodłącznym elementem naszej jaglanki :) 
O tych niezwykłych, uważanych za najzdrowszy owoc na świecie (!!!) jagodach możecie sobie poczytać tutaj - kilk.  


*        *       *

Kolejną niedzielę zaczynam od robienia jaglanki. 
Tym razem koty wyjątkowo mi pomagały...

 (patrz, zdjęcie ponieżej....)


Taaaaa... to skończyło się dokładnie tak jak myślicie... Rączka Witka była szybka jak błyskawica, nawet nie wiem kiedy pojawiła się w kadrze...
Katastrofa była iście piękna, a wymiatanie jaglanki z każdego kąta kuchni to n a p r a w d ę  wyzwanie...
Kocham moje koty... :)

Super – zdrowa jaglanka z suszonymi owocami *
* Z takiej ilości składników wychodzi dość duża porcja. Wystarcza mi na śniadania na 3 – 4 dni. I na podjadanie w ciągu dnia :)


1 szklanka kaszy jaglanej
8 suszonych śliwek
8 suszonych moreli
1 duża łyżka rodzynek
1 duża łyżka owoców goji
1 łyżeczka siemienia lnianego
2 małe jabłka /używam odmiany Ligol/
1 łyżeczka mielonego imbiru
1 łyżeczka cynamonu
½ łyżeczki kurkumy
szczypta soli

*  *  *

1 łyżeczka masła kokosowego lub ghee,
do każdej porcji, tuż przed podaniem





Śliwki i morele kroimy w cieniutkie paski.
Jabłka obieramy, kroimy w dość drobną kostkę.

Wszystkie składniki (prócz masła kokosowego) wrzucamy do dość dużego garnka (jaglanka dość mocno pęcznieje w trakcie gotowania), zalewamy 3 szklankami wrzącej wody.

Gotujemy pod przykryciem na małym ogniu przez 30 min, mieszając od czasu do czasu.
Uważamy, żeby się nie przypaliło! :)

Przed podaniem dodajemy odrobinę masła kokosowego lub ghee (oczywiście, jeśli nie mamy, nic nie stoi na przeszkodzie żeby zjeść jaślankę bez… ).



Smacznego!
  





14 komentarzy:

  1. Poczatki zawsze sa trudne :)
    Chociaz... Po takiej jaglance poczatek dnia na pewno bylby latwiejszy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uchywcenie kociej łapki - boskie :) Wymiatania kuchni nie zazdroszczę, znam ten ból ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniałe kolory, wspaniały smak - czego chcieć więcej? Śniadanie idealne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaglanka to chyba moja ulubiona kasza :)
    Świetnie komponuje się ze wszystkim.
    A jak chcę sie zasłodzić to jem ją z bananem, miodem i serkiem wiejskim. Niebo w gębie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja pierwsza też nie wyszła za dobra :) Twoja propozycja jest b. ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystko pysznie, ale nie przepadam za tą kaszą;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdjęcie z łapą cudne:D
    Też mam takich pomocników;)
    Lubię kaszę jaglaną, ale wolę ją ze słonymi dodatkami:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakie piękne zdjęcia Nat. Takie pełne domowego ciepła i ta kocia łapka bezbłędna:).
    Jaglankę chętnie bym zjadła. Mniam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oh jakie smaczne sniadanie:) Pycha!

    OdpowiedzUsuń
  10. Nat moja Droga,ale Cię nie widziałam...
    Jaglankę kocham i mogę na śniadanie,na obiad i na kolację:),ale gotuje ją szybciej.
    A wiesz,że te jagody to taki trochę wymysł marketingowy? Owszem,sporo wit.C ,ale w naszych rodzimych owocach więcej,a one takie drogie...
    Buziaków ona dla Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeśli gotujesz tak, jak robisz zdjęcia, to nieźle :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawy pomysł. Właśnie zrobiłam, co prawda nie miałam ani masła kokosowego ani ghee, ale odrobina miodu i powideł truskawkowych też dała rade :-)
    zdjęcia rewelacyjne!

    OdpowiedzUsuń
  13. Minęło kilka lat od tego wpisu, ale moja rada na nie przypalenie kaszy. Pod tym względem od samego początku nie miałam problemu z przypalaniem się kaszy. Trzeba kaszę koniecznie wypłukać przed gotowaniem, ja o tym zapomniałam.
    Wstawiam garnek z niewielką ilością wody do zagotowania. Na garnek nakładam blaszaną miskę, wsypuje kaszę, zalewam odrobiną mleka i od czasu do czasu mieszam łopatką. Mizna spokojnie sobie odejść i zająć się czymś innym. Jeszcze nigdy się nie przypaliła. Pozdrawiam i smacznego.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Wam za odwiedziny i feedback w postaci komentarzy :) Pozdrawiam i zapraszam ponownie!