wtorek, 27 września 2011

Oswajam jesień! I imbirowa, glazurowana marchewka.




Pamiętam, że jako dziecko lubiłam jesień.
A przynajmniej nie przeszkadzała mi ona zupełnie.

Była ona czasem spacerów i ciepłych barw.
Zbieranych z tatą kasztanów i żołędzi.
Całych ‘wypraw na kasztany’ i skakania przez płoty – po za płotem, zawsze  były ładniejsze.
I robienia z mamą kasztanowych ludzików.
Całymi godzinami.
Mnóstwo ludzików z kasztanów i zapałek. I z żołędzi.
Piękna, błyszcząca kasztanowa skórka…

Była czasem wchodzenia w stosy suchych liści.
Przyjemnie szeleszczących pod jesiennymi już butkami za kostkę.
I bukietów z liści.
I wkładania liści pomiędzy stronnice książek rodziców.
I zapominania o nich, aż do następnego roku.

Była czasem zbierania czerwonych korali jarzębiny.
I nawlekania ich w niekończące się sznury.
Wieszane na klamce pokoju.
I na szyi…

I czasem kilkugodzinnych wypraw na grzyby.
Zapachu ściółki i małych żabek uciekających spod nóg.
Radosnych okrzyków, gdy coś się znalazło.
Aromatu suszonych grzybów roznoszącym się po domu.
I niedzielnej jajecznicy z prawdziwkiem.

I była czasem wędrówek po górach.
I fioletowych wrzosowisk.
I pierwszego szronu o poranku.

Jesień była czasem czerwieni.
I brązów. Czasem żółci i pomarańczu..
Przesycona barwami słabego już słońca.
Radosna.

Znów muszę oswoić jesień…










Glazurowana marchew z imbirem
źródło - przepis Liski

300 g marchwi, pokrojonej w słupki /lub baby carrots/
1 łyżka masła                                        
1 łyżeczka cukru
½ łyżeczki soli
10-15 g świeżego imbiru, drobno startego
ulubione zioła / u mnie tymianek i zioła prowansalskie /


Na patelni rozpuszczamy masło. Dodajemy cukier, sól i imbir i smażymy 2 – 3 min, aż imbir  zacznie pachnieć.

Wrzucamy pokrojoną marchewkę, obtaczamy ją w maśle i smażymy na dużym ogniu 2-3 min.
Po tym czasie wlewamy na patelnię wodę, tak, żeby minimalnie przykryła marchewkę. Doprowadzamy do wrzenia, i gotujemy pod przykryciem przez ok. 10 – 15 min, od czasu do czasu mieszając – generalnie gotujemy tak długo, żeby marchewka wchłonęła całą wodę i leciutko się przypiekła. Od czasu do czasu mieszamy, żeby nie przywarła do dna patelni.

Na koniec dodajemy dowolne zioła.

Podajemy od razu z kromką razowego lub chrupkiego pieczywa.
Lub z czym tylko lubicie :)


Smacznego!





16 komentarzy:

  1. Marchewka o pięknej barwie i niesamowitym aromacie!
    Śliczne te Twoje oswajanie.
    Ja jak tylko mam okazję, to nadal uwielbiam chodzić i szeleści w suchych liściach. Pozdrawiam jesiennie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jesień uwielbiam, piękną, złotą i ciepłą. A w marchewce się zakochałam i będę robić jutro do obiadku;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne słowa...i od razu oswajanie przyjemnijesze...

    OdpowiedzUsuń
  4. hmmm ciekawe jak smakuje, bo wygląda imponująco! pozdrawiam jesiennie

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest sposób na marchewkę! Super:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kamilo,
    jak jest tak pięknie i słonecznie jak teraz to naprawdę nie muszę się zmuszać do 'polubienia' jesieni i wchodzenia w stosy liści :) Gorzej jak pada, jest szaro i zimno...
    Pozdrawiam cieplutko! :*

    Panno Malwino,
    masz rację, taka jesień o jakiej piszesz, faktycznie nie jest zła :) Wystarczy ze jest słońce :)
    Zrób koniecznie i koniecznie napisz jak Ci smakowała :) Ja jestem tą marchewką szczerze zachwycona!
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  7. Angie,
    dziękuję Ci :)

    MAUGUSTYNO,
    uwierz że smakuje jeszcze lepiej niż wygląda! Ja też nie spodziewałam się że ze zwykłej marchwi można wydobyć taką głębię smaku :) Naprawdę polecam!

    wilczyco - Ago,
    :) dokładnie :-)

    Tyno,
    Dziękuje :) Marchewka jest pycha, spróbuj kiedyś ją zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Marchewka jak poezja... A jesień - też. Choć już wiele jesieni za mną, nadal uwielbiam szeleścić w suchych liściach, a nawet zbieram kasztany!

    OdpowiedzUsuń
  9. Magiczne są Twoje zdjęcia Nat. Piękna ta Twoja jesień:)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Tamaro,
    dziękuję za miłe słowa :) Jesień ciepłą i słoneczną - już oswoiłam :-) Gorzej z tą deszczową i zimną... pozdrawiam serdecznie!

    Majano,
    dziękuję Ci :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo podoba mi się marchewka w takiej wersji :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękne zdjęcia :) Widziałam ten przepis na WP i też się nad nim zastanawiałam ;) Chyba jednak spróbuję ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Nat. ja mam z tą jesienią tak samo - lubiłam, lubię i tak zostanie:). Wszystko, o czym napisałaś:). Tak samo jak z marchewką - ulubiona surówka, sałatka i co tam kto z niej wymyśli:). Zdjęcia bajeczne:)
    Ja jeszcze nie oswajam, bo latam w sandałkach:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Marchewka pierwsza klasa;) Robiłam wczoraj i będę robić dziś do obiadu. To moje nowe odkrycie po marchewce po marokańsku - dziękuję za przepis;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Marchewka stanowczo do wypróbowania. Przepis już sobie przepisałam :) Pzdr Aniado
    Ps. A zdjęcia? Znów tylko zielenieć z zazdrości!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Wam za odwiedziny i feedback w postaci komentarzy :) Pozdrawiam i zapraszam ponownie!