W c z o r a j kroiłam sałatki, mieszałam solony karmel, wylizywałam miskę po brownie, zwijałam Stromboli, biegałam z kieliszkiem wina na trasie kuchnia - pokój.
Urodziny P. Zawsze nawymyślam ciekawych rzeczy. Zawsze z trudem realizuje plan.
Było pysznie.
Wieczorem, już na spokojnie, w posprzątanej kuchni siedzimy z kieliszkiem wina. Koty śpią. Quality time, naprawdę dobry czas. Trzeba tak częściej, myślę.
D z i ś kolejny zimowy spacer, zaczynam naprawdę je lubić! Słońce daje już realne ciepło, a las jest zimowy i mroźny. Chce się biec przed siebie w nieudeptanym śniegu, w zbyt niskich do tego butach.
Robimy śnieżną kulę, która 'kula się' z ledwością, oglądamy skały na których wspinaliśmy się w sezonie, jak inaczej wszystkiemu w bieli!
Rozładowany aparat zostawiam w domu, wybaczcie.
Kilka zdjęć. Z wczoraj.
Przepisy soon.
Cudo z granatem wygląda obłędnie i już nie mogę doczekać się przepisu :)
OdpowiedzUsuńCUUUUUUUUUUUUUDNE foty <3
OdpowiedzUsuńSerdeczności!!!!
Cudowne są takie spacery, potrafią natchnąć spokojem i optymizmem :)
OdpowiedzUsuńPrześliczne zdjęcia! Brukselka wygląda niezwykle apetycznie :) Masz jakiś sprawdzony sposób, aby po ugotowaniu nie była gorzka?
OdpowiedzUsuńDziękuję! :-)
UsuńSpróbuj ugotować brukselkę w wodzie z dodatkiem nie tylko soli, ale też cukru (np. 1 łyżeczka soli + 1 łyżeczka cukru). Ja zazwyczaj zamiast gotowania, smażę przekrojone na pół brukselki na patelni z odrobiną masła, aż lekko się zarumienią i zmiękną, ale wciąż pozostają al dente :)
Powodzenia!